Rozdział 21. Cisza Przed Burzą

13 3 2
                                    

Minęło wiele miesięcy. Jedność Galaktyczna była w okropnej sytuacji, nie dość że wojsko oraz flota zmalała kilkukrotnie od początku wojny, to dodatkowo wróg zdawał się natomiast w ogóle nie słabnąć. Tym co jednak zdawało się najbardziej uprzykrzać wojnę dla Jedności, byli szpiedzy. Nie tylko byli to jacyś żołnierze niskiej rangi, ale i byli to już nawet oficerowie, kapitanowie okrętów oraz politycy, i to zasiadający na bardzo wysokich stanowiskach. Szpiegów tych zdawało się, że jest z dnia na dzień coraz więcej, a plany na przyszłe bitwy musiały być już później konsultowane w znacznie mniejszym i zaufanym gronie generałów.

– Jaki jest obecny stan armii oraz floty? – spytał prezydent Jedności Galaktycznej o imieniu Orekoh, swojego doradcy, w siedzibie w Generis City na Neluris.

– Stan na wczoraj wieczór, pozostało nam 50 milionów żołnierzy, sto trzydzieści tysięcy myśliwców i osiemset okrętów gwiezdnych, oraz dwieście tysięcy pojazdów naziemnych. Wszystko rozsiane po Sektorach Centralnym i Środkowym – przeczytał z ekranu trzymanego w swoich dłoniach, jego doradca o imieniu Caldan.

– Wygląda to okropnie... Nie damy rady już odbijać zajętych planet. Jedyne co nam pozostaje, to bronić te, które nie zostały jeszcze przejęte – mówił trzymając się za brodę prezydent Orekoh. – Ile planet jeszcze posiadamy?

– Dziewięćset dwadzieścia pięć – odpowiedział Caldan.

– Hm... – zamyślił się Orekoh. – W takim razie musimy... – i przerwał kiedy na archipie dostał informację o tym, że generał Yoltar chce się z nim połączyć.

– Szanowny prezydencie, dostałem przed chwilą bardzo pilną wiadomość – oznajmił generał poprzez archipa Orekohowi.

– Słucham – odrzekł chcąc usłyszeć więcej szczegółów.

– W stronę Neluris leci właśnie kilkanaście tysięcy różnego typu statków oraz okrętów gwiezdnych... – zameldował generał Yoltar z widocznym drżeniem w głosie.

– Zatem nasi żołnierze wracają do bazy na Neluris, nie widzę w tym najmniejszego problemu.

– Problem jest jednak taki, że nie są to nasi ludzie... Są to jednostki wroga... – zakomunikował generał Yoltar. – Prezydencie... Jesteśmy atakowani...

Prezydent Orekoh zamarł. Ta informacja zmieniła wszystko. Orekoh nie mógł wiedzieć o tym ataku. Nawet najlepsi szpiedzy Jedności nie mieli pojęcia o tym, że Wielkie Imperium Zendarskie planuje atak na Neluris. Prezydent choć zdawał sobie sprawę z tego, że ten atak w końcu nadejdzie, to był pewien, że jednak nie nadejdzie on w ciągu najbliższych miesięcy, a on i generałowie Jedności będą mogli jeszcze dopracować odpowiednio plan obrony Neluris. Teraz jednak nie było na to czasu. Musieli działać, i to jak najszybciej.

– Za ile szacunkowo wrogie jednostki tu dotrą? – zebrał się w końcu w sobie Orekoh.

– Za mniej więcej cztery godziny – odparł szybko generał Yoltar.

– Dobrze, w takim razie proszę jak najszybciej zorganizować flotę oraz armię. Niech cała armia oraz flota wróci na Neluris. Będzie to najważniejsza bitwa w całej tej wojnie.

,,I mam przeczucie, że również ostatnia" – przeszło prezydentowi Orekohowi przez głowę, lecz szybko pozbył się tej ponurej myśli.


***


– Nasze jednostki za nieco ponad cztery godziny znajdą się nieopodal Neluris, Wielki Imperatorze. – powiadomił Zendara stojący obok niego na szczycie mostka kapitan Dorvis.

– Doskonale – odparł Zendar z martwą miną. – Wszyscy generałowie dowodzący bitwą, wiedzą co mają robić?

– Oczywiście.

– To świetnie... Czekałem na ten moment od kilkudziesięciu lat – zmienił nagle temat po chwili namysłu Zendar. – Już dzisiaj rozpoczyna się bitwa o Neluris, czyli ostatni główny etap całej wojny. Co jasne, nie jesteśmy w stanie określić jak długo ta bitwa potrwa, ponieważ nie możemy określić ile będą w stanie wytrwać w boju ich jednostki, jednak jednego możemy być pewni: zwyciężymy tę bitwę.

– A co z pozostałymi planetami? Tych Jedność posiada jeszcze ponad dziewięćset – zauważył Dorvis.

– Nie są one aż tak ważne. Powiedziałbym nawet, że nie czynią kompletnie żadnej strategicznej roli w tej wojnie. Wszystkie najważniejsze planety już przejęliśmy. Wszystkie poza Neluris – rzekł, po czym przerwał, aby się chwilę dłużej zastanowić. – Chociaż oczywiście i te planety przejmiemy. Istotnie jednak przejmiemy te planety w późniejszym czasie. Obecnie najważniejsze jest Neluris.


***


– Ile zostało do dotarcia wrogich jednostek nad naszą orbitę? – spytał swojego doradcy, obserwujący zza szyby panoramę Generis City, prezydent Orekoh.

– Nasze satelity informują, że za nie więcej niż dziesięć minut dotrą w pobliże orbity – przeczytał z ekranu trzymanego w swoich dłoniach doradca.

– Czy nasza flota ustawiła już szyk obronny?

– Tak jest – odparł pewnie jego wierny doradca Caldan.

Prezydent Orekoh zaczął skakać wzrokiem po panoramie stolicy Neluris. Nie mógł on uwierzyć w to, co się zaraz miało wydarzyć. Przecież jeszcze pięć lat temu panował pokój w galaktyce, a Jedność mimo że lata swojej potęgi miała już dawno za sobą, to jednak nikt nie spodziewał się żadnego ataku. Przecież zawsze kiedy tworzyły się grupy czy organizacje, które miały ambicje przejąć galaktykę, to szybko były niszczone w zarodku. Zawsze szpiedzy Jedności dowiadywali się o tym, teraz jednak było inaczej. Wielkie Imperium Zendarskie narodziło się w dalekich odmętach Sektora Niezbadanego, którego Jedność przecież nie badała. Nikt nie sądził, że istnieją tam jakiekolwiek cywilizacje (i to jeszcze z ambicjami przejęcia galaktyki!). Teraz jednak nikt nie mógł już cofnąć czasu. Jedyne na czym muszą się skupić, to na obronie Neluris, ponieważ jeśli stracą i tę planetę, to Jedność Galaktyczna praktycznie... przestanie istnieć.

– Prezydencie, dostaliśmy właśnie wiadomość od generała Reversa, który dowodzi bitwą – mówił Caldan, czytając z ekranu trzymanego w swoich dłoniach.

– Co w niej jest? – odwrócił się Orekoh chcąc jak najszybciej usłyszeć, co było w treści wiadomości.

– Dostaliśmy wiadomość, że wrogie jednostki doleciały już do orbity Neluris i... rozpoczęły ostrzał naszych statków oraz okrętów – mówił Caldan z lekkim dygotaniem w glosie.

– Więc zaczęło się... Bitwa o Neluris... – westchnął głęboko na tę wieść prezydent Orekoh, znów odwracając się w stronę szyby.

Enversum: Mroczna IskraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz