#33 Nie zasługuję na niego

169 12 2
                                    


Miniona noc spędzona u Alex'a minęła tym razem spokojniej, on przespał całą więc i ja mogłam zasnąć bez obaw, rano obudziliśmy się o szóstej przez mój budzik był poniedziałek więc musiałam wrócić do szkoły, nie mogłam narobić sobie nieobecności i zaległości tuż przed egzaminami. Warren tak jak powiedział tak zrobił zawiózł mnie najpierw do domu gdzie się przebrałam i ogarnęłam, a później zawiózł do szkoły sam pojechał do Oliviera, który dziś najprawdopodobniej dostanie wypis. Wczoraj dałam mamie znać, że zostanę u chłopaka na noc i wrócę rano przed szkołą więc dziś gdy weszłam do domu ta stała w kuchni z kubkiem herbaty, patrzyła na mnie bardzo oceniająco, ale nic nie powiedziała jedynie zapytała jak moje samopoczucie bo ostatnio rzadko bywam w domu jednak po zapewnieniu jej, że wszystko okej odpuściła. Z tatą nawet się nie widziałam bo jeszcze spał gdy byłam więc zapewne zobaczymy się dopiero wieczorem, na po południu umówiłam się z Blake, że pójdziemy do niej i wspólnie powtórzymy najważniejsze zagadnienia na egzaminy. Zbliżał się koniec listopada, a testy końcowe są w pierwszą środę grudnia więc naprawdę musiałyśmy wziąć się do roboty tym bardziej, że zależy nam by zdać je bardzo dobrze.

Gdy weszłam do szkoły w ten ponury poranek, ponury bo pogoda była okropna, było zimno, padał deszcz i strasznie wiało, spotkałam się z kilkoma krzywymi spojrzeniami ze strony dziewczyn. Próbowałam je zignorować, ale gdy wyciągałam z szafki książki do hiszpańskiego grupka składająca się z trzech dziewczyn stanęła niedaleko mnie i zaczęła obgadywać tak dosłownie nawet się z tym nie kryjąc, patrzyły na mnie i się śmiały. Nie miałam pojęcia o co chodzi spojrzałam więc pewna siebie w ich kierunku i podeszłam.

- Jakiś problem? - spytałam grzecznie, jeszcze

- Nie gdzie tam - odezwała się jedna brunetka, która wyglądała na przywódczynie stada, nie znałam jej może była z równoległej klasy w każdym razie miała mocny makijaż, a długie kasztanowe włosy idealnie proste - Tak tylko sobie patrzymy i podziwiamy jak bardzo kapitan drużyny hokeja upadł na głowę.

I już wiedziałam o co chodzi, wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie tak krzywo bo widziały na meczu, że mam jego koszulkę, prychnęłam udając, że wcale nie ruszyły mnie jej słowa.

- Może to jakiś zakład - odezwała się druga, blondynka tym razem - No proszę was to nawet gustu nie ma, a co dopiero wyglądu.

Walczyłam ze łzami, próbowałam być silna bo przecież znałam Alex'a ja nie one i wiedziałam dlaczego jesteśmy razem, nie był to żaden zakład.

- Nie wiedziałam, że hokeiści lubią pączusie - dodała trzecia po czym zaczęły się śmiać

Miarka się przebrała, łza spłynęła mi po policzku nie chciałam wyjść więc przed nimi na całkowitą ciamajdę więc przepychając się miedzy nimi nie szczędząc sobie uderzenia jednej z barku ruszyłam do łazienki. Zamknęłam się w jednej z kabin i po prostu wypłakiwałam się w rękaw...
Nigdy nie doświadczyłam nękania w szkole i nie sądziłam, że mnie to spotka bo nie wychylałam się raczej przed szereg.
Gdy zadzwonił pierwszy dzwonek wytarłam policzki wzięłam trzy głębokie oddechy i wyszłam, spojrzałam jeszcze w lustro wycierając pozostałości po rozmazanym tuszu i ruszyłam do klasy w której na szczęście siedziała już moja przyjaciółka.

- Gdzieś ty się podziewała? Już myślałam, że mnie dziś zostawisz wiesz, że... - przerwała gdy spojrzałam jej w oczy - Lara co się stało? Płakałaś? Coś z Olivierem?

- Nie, z nim wszystko okej - powiedziałam - Po prostu... widziałaś jak te dziewczyny wszystkie krzywo na mnie patrzą - zaczęłam - Jak wyciągałam książki z szafki to... trzy dziewczyny wyjaśniły mi o co chodzi. Dziewczyna kapitana nie jest już znakiem zapytania - wyjaśniłam na co ta wytrzeszczyła oczy

You Me USOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz