-53-

1K 69 144
                                    

♥️ Dla wilczyduch

Rozsiedliśmy się wygodnie wokół wielkiego, wesoło trzaskającego ogniska. Oczywiście stęskniony Nick przylgnął do mnie, nie zostawiając między nami praktycznie nawet milimetra wolnej przestrzeni, a ja wreszcie mogłem się rozkoszować bliskością ukochanego i zapachem jego drogiej wody kolońskiej. Niestety z Jamesem i jego lękiem przed brudem mieliśmy niemały problem. Sophie sporo się nagimnastykowała z nakłonieniem go, by usiadł na rozkładanym krzesełku turystycznym. Chłopak najpierw chciał je wyszorować i najlepiej zlać wrzątkiem w celu odkażenia. Jakoś nie mogłem dostrzec tego, co Ana napisała kuzynowi w e-mailu, że James świetnie sobie radzi w zwalczaniu tej przypadłości.

– Kocham cię, tygrysku – szepnął Nick.

– Wiem. – Cmoknąłem go w kłujący policzek.

– Co się tak krzywisz, James? Masz jakiś problem, że twój przełożony jest gejem? – zagadnął Will, w ostatniej chwili powstrzymując Theo przed wrzuceniem do ognia jego komórki.

– Nie, nic z tych rzeczy. Życie miłosne Nicholasa to nie moja sprawa, jednakże w ślinie znajduje się tak wiele bakterii...

Słysząc to Nick nie zastanawiał się nawet sekundy. Gwałtownie odwrócił moją głowę i zachłannie wpił się w usta, pozbawiając mnie tchu. Kątem oka obserwował, jak jego asystent wykrzywia się z odrazą.

– Taktowny, jak zawsze – zadrwił Jack, śmiejąc się.

Nabrałem powietrza, gdy wreszcie oderwaliśmy się od siebie. Z prowokacyjnym uśmiechem, mój chłopak spojrzał na asystenta, a ja odwróciłem się do Willa w idealnym momencie, by zobaczyć, jak Theo wdrapuje się na jego kolana, łapie za policzki z zamiarem pocałowania. Zieleninka gwałtownie próbował odsunąć głowę, w konsekwencji czego stracił równowagę i spadł z drewnianej ławeczki.

– Żyjecie? – zapytał Zacky, nie wiedząc czy się martwić, czy śmiać.

– Niewcieczny monsz! – Theo podniósł się z brzucha Willa, kopnął go w żebra i obrażony uciekł do swego mistrza Jacka.

Chciałem pomóc podnieść się przyjacielowi, ale Nicholas nie miał zamiaru puścić mojej talii.

– Wyluzuj, James, nie mam zamiaru cię całować – stwierdził z szerokim uśmiechem, palce władczo zaciskając na moim boku.

– A spróbowałbyś! Jesteś tylko mój! – żachnąłem się, wywołując tym śmiech u pozostałych.

– I mnie to odpowiada, tygrysku. – Kochanek uśmiechnął się tym razem zawadiacko.

– Kto by przypuszczał, że Tommy jest taki zaborczy – mruknęła pod nosem Roza.

– A Nicky to nagle taki pantoflarz – zauważył złośliwie Jack.

– Tylko tygrysek może mną rządzić – skwitował to mój chłopak, ocierając się kłującym policzkiem i wywołując u mnie rumieńce.

– W łóżku też? – mruknął złośliwie ogrodnik. Parsknął śmiechem, gdy jego dziewczyna wbiła mu łokieć w bok.

– A mama ządzi w moim łusku – powiedział z poważną miną Theo, nie rozumiejąc żartu przyjaciela. – Nie posfala mi ćpać z kloćkami – poskarżył się. Słysząc wyrzut w jego głosiku, wszyscy roześmialiśmy się zdrowo.

Z każdą kolejną chwilą dość napięta atmosfera związana z przyjazdem nowego lokatora, rozluźniała się coraz bardziej. Miałem wrażenie, że James dobrze się bawi, na tyle, na ile to potrafi, chociaż odrobinę denerwowało mnie, że przy każdej nadarzającej się okazji próbował wypytywać Nicka o pracę.

Yaoi - "Blizny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz