-6-

2.2K 155 53
                                    

Obserwowałem w milczeniu jak Nick sprawnie zmienia opatrunki na moich przegubach. Nie wyrywałem się, nie protestowałem i nie próbowałem uciec tylko dlatego, że wciąż byłem zaspany po porannej pobudce, jaką zorganizował mi doktor Adams, by pobrać ode mnie krew jeszcze przed posiłkiem. Ziewnąłem przeciągle, grzecznie podając Nickowi drugą rękę. Ktoś zapukał i momentalnie otworzył drzwi. Do pokoju w towarzystwie owczarka niemieckiego wszedł opalony wysoki chłopak, na oko w wieku Nicka, z burzą brązowych włosów przysłaniających mu oczy. W rękach trzymał sporej wielkości karton.

- Hej, Nick, paczka do ciebie. Gdzie ją zanieść? – spytał gardłowym głosem.

- Zostaw tu, to dla Tommy'ego – odpowiedział, nie przerywając zakładania opatrunku.

Zaskoczony przyglądałem się wielkiemu kartonowi.

- Jak sobie życzysz. – Z wyraźną ulgą nowoprzybyły chłopak pozbył się pakunku stawiając go niedaleko łóżka, na którym siedzieliśmy. Następnie swój wzrok skierował na mnie i szeroko się uśmiechnął. – Jeszcze nie mieliśmy okazji poznać się. Jestem Jack i bardzo cieszę się, że wreszcie mogę cię zobaczyć. Roza dosłownie rozpływa się nad tobą. – Wyciągnął w moją stronę rękę, którą niepewnie uścisnąłem.

- Miło mi, ale ja nie jestem nikim ważnym...

- Wręcz przeciwnie. Nikt nigdy nie absorbował Nicka tak jak ty.

- Jack, zamknij się! - Nick momentalnie poczerwieniał z zawstydzenia.

- Hę? – Zerknąłem na Nicka, a potem wzrok przeniosłem na Jacka, który nieźle się bawił wprawiając w zakłopotanie chłopaka zajmującego się moimi ranami. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co dokładnie widzę. Twarz Jacka pod skos przeszywała gruba blizna od prawej skroni aż po lewy policzek. Chłopak skrzywił się trochę, a ja speszony odwróciłem wzrok.

- Przepraszam – wymamrotałem. Takie przyglądanie się było niegrzeczne z mojej strony. Kiepski początek znajomości.

- Nic się nie stało. – Pomimo jego słów widziałem, że jest inaczej. – Każdy z nas ma jakieś blizny. No, każdy z wyjątkiem Nicka.

- To, że nie mam blizn na ciele, wcale nie znaczy, że nie mam ich w sercu – odparł beznamiętnie Nick, szperając w apteczce. W tym czasie pies niecierpliwie nosem szturchnął Jacka w nogę.

- Tom, poznaj Cyklopa. – Jack wskazał psa. Zadowolony czworonóg zamerdał ogonem i zbliżył się do mnie. Szybko zrozumiałem, dlaczego zostało mu nadanie tak dziwne imię. Jednak brak prawego oka w żadnym stopniu nie przeszkadzał mu w spięciu się przednimi łapami na łóżko i wylizaniu mi twarzy. Zaśmiałem się, zatapiając ręce w jedwabistej sierści. Następnie Cyklop chciał umyć twarz Nickowi, ale ten z pobłażliwym uśmiechem pokręcił głową i tylko pogłaskał psa po wielkim łbie.

- Teraz plecy – zwrócił do mnie Nick, trzymając w dłoni buteleczkę z piekącym paskudztwem zawierającym nanosrebro. Krępowało mnie rozbieranie się na oczach nieznajomego, ale na szczęście Jack to wyczuł i taktownie wyszedł, zabierając ze sobą Cyklopa.

- A ta paczka? – Wskazałem tajemniczy pakunek. Próbowałem jakoś odwlec nieuniknione. Mimo, iż Nick jest delikatny, to jakoś nie przepadam za tymi chwilami.

- Nie marudź, Tommy.

Zerknąłem na drzwi. Może jeśli szybko poderwę się na równe nogi?

- Tommy – warknął ostrzegawczo Nick. Dziś był w kiepskim humorze i tylko dlatego poddałem się. Po wczorajszym nie specjalnie miałem ochotę na kolejne kłótnie. Zagryzłem zęby, kiedy lecznicza mgiełka dotknęła moich ran. Mam wrażenie, że za każdym razem boli bardziej niż poprzednio.

Yaoi - "Blizny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz