-59-

536 67 204
                                    

Ho, ho, ho, kochane Smoki! 🎅

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam dużo zdrówka i uśmiechu, spełnienia marzeń, weny bez liku, cudownego czasu spędzonego z najbliższymi, rewelacyjnych prezentów i by miłość Yaoi każdego dnia była coraz silniejsza!!!🎄🎁❄️☃️

A to mały prezencik ode mnie – nowy rozdział 💝 Miłego czytania i nie zapominajcie o gwiazdkach ⭐, a w komentarzach 💌 dajcie upust swoim emocjom ☺️

Dla  Punkqv

– Nick? – mruknąłem, kiedy ktoś mnie budził. Ledwo otworzyłem oczy i od razu skrzywiłem się, widząc, że to James nachalnie szturcha moje ramię i coś pośpiesznie mówi.

Mimo że chłopak był czymś wyraźnie zdenerwowany, bardziej zastanawiałem się dlaczego cały czas czuję dłoń ukochanego na ramieniu i delikatny, pełen miłości pocałunek w policzek. To na pewno tylko taki słodki sen. Aż mnie łzy zaszczypały pod powiekami, bo przecież Nick już przekreślił nasz związek, nic dla niego nie znaczę i jedynie z powodu mojej choroby dobrodusznie pozwala mi tu zostać, przynajmniej póki co. Tę całą sytuację dokładnie wyjaśnił mi James, jego asystent, obecnie jedyna osoba, która w ogóle przejmuje się mną.

Nie słuchałem tego, co mówił do mnie James, potok słów w moich uszach zlewał się w jeden ciągnący w nieskończoność bełkot. Chwilowo miałem już wystarczająco dużo problemów z podniesieniem obolałego, zesztywniałego ciała do pozycji pionowej. Z trudem udało mi się nie zamknąć oczu, odruchowo omiotłem wzrokiem zaciemnione pomieszczenie. Nawet nie zdziwiłem się, że w pokoju panował wieczorny półmrok, budziłem się o tak różnych porach dnia i nocy, że już dawno przestałem ogarniać, która jest godzina, czy jaki dzień tygodnia.

Nieprzytomnie spojrzałem na przyjaciela, który wyglądał na zdenerwowanego.

– Zrozumiałeś, co do ciebie powiedziałem? – zapytał, patrząc na mnie znad oprawek okularów. Nie miałem siły wysilać się, by coś udawać czy jakoś kłamać, po prostu przecząco pokręciłem głową. James westchnął. – Mniejsza z tym. Proszę, przyniosłem ci ciepłe mleko, tak jak wspominałem wcześniej, to pomoże choć w małym stopniu spowolnić rozwój choroby. – Wskazał na szafkę nocną.

– Dziękuję – szepnąłem cicho, mając nadzieję, że grymas, który pojawił się na mojej twarzy choć w minimalnym stopniu przypomina uśmiech.

Niepewnie sięgnąłem po przygotowany, słodko pachnący napój. Niestety z powodu choroby moje ręce trzęsły się jak galareta i nie byłem w stanie utrzymać w osłabionych dłoniach ciężkiego naczynia. Nim dotarło do mnie, co robię, po pokoju rozszedł się odgłos tłuczonego kubka z nadrukiem kolorowego tygrysa, a ciepłe mleko z cynamonem rozlało się po podłodze, ochlapując wyprasowane na kant spodnie Jamesa.

– Co ty wyprawiasz?! – huknął na mnie chłopak, z niedowierzaniem patrząc na stróżki płynu rozpływające się we wszystkich kierunkach naraz.

– Przepraszam – jęknąłem, sam wystraszony tym, co właśnie zrobiłem. Przecież to był mój kubeczek, prezent od ukochanego, kiedy jeszcze myślałem, że jestem przez niego kochany! W kącikach oczu zakuły mnie nowe łzy, w gardle utknęła wielka gula, zbierało mi się na płacz. Tego już za wiele. Nie dość, że jestem w kiepskiej kondycji fizycznej, w brzuchu potwornie burczy, czuję się gorzej niż fatalnie, to jeszcze ktoś na mnie krzyczy. – M-możesz mi przygotować jeszcze jedno mleko – zaproponowałem, by jakoś załagodzić sytuację, choć osobiście nie specjalnie miałem na to ochotę, wolałbym kanapki lub czekoladę, ewentualnie kilka winogron, cokolwiek, co chociaż w małym stopniu zapełniłoby okropną pustę w żołądku.

Yaoi - "Blizny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz