Rozdział 7

605 22 1
                                    

- To moja córka, Veronica Lane. To Simon Riley, przezwisko bojowe Ghost. Chcę żebyście się poznali, ponieważ przez najbliższe dni będziecie często widywać się w tym domu. - mówił mój ojciec chodząc wzdłuż kanapy na której siedział Ghost.
- Nie chcę żeby dochodziło między wami do żadnych kłótni i spięć, ponieważ będę chciał - tutaj zwrócił się do Ghosta - abyś zadbał o Veronicę, kiedy ja nie będę mógł tego zrobić.
- Ale po co niby miałby o mnie dbać? - zapytałam. Mimo tylko kilku spotkań, czułam że nasza relacja będzie trudna i nerwowa. Szczególnie po tym incydencie z Adrianem. Że to niby ja mam go prosić, żeby był cicho i nie mówił nic ojcu. Chyba jakiś żart. - Czy znowu grozi mi jakieś niebezpieczeństwo? Jeśli tak to mogę wyjechać z domu. - pytałam lekko poddenerwowana.
- No właśnie w tym problem, że to poza domem będzie grozić ci większe niebezpieczeństwo niż w domu. To miejsce jest chronione zawsze, a Ghost jest dodatkowym zabezpieczeniem.
Słowo zabezpieczenie wywołało cichy śmiech o Ghosta. Ojciec zdawał się tego nie zauważyć.
Nieprzyzwyczajona do takich sytuacji czułam się źle, było mi niekomfortowo z myślą że teraz ktoś będzie kręcił się dookoła mnie, tylko po to żeby nic mi się nie stało. Gdy ojciec skończył mówić, poprosił Ghosta do swojego gabinetu. Udałam się więc do kuchni, zjadłam szybko obiad, zabrałam z szafki kilka przekąsek i z kubkiem herbaty wróciłam do swojego pokoju. Czas do wieczora minął mi bardzo szybko. Umówiłam się z Adrianem na rozmowę na kamerce, dlatego też wykąpałam się szybko i usiadłam wygodnie przy biurku. Robiąc wieczorną pielęgnację twarzy i włosów rozmawialiśmy.
- Dziwna sytuacja. - skomentował Adrian. - Ale nie martw się. Skoro ma to trwać około dwóch tygodni to jakoś postaram się umilić ci ten czas. Nawet przez telefon.
- A gdzie ty tak w ogóle jesteś? - zapytałam zaciekawiona.
- Jesteśmy na patrolu, ale ja nie wychodzę, siedzę w radiowozie.
- Ale chyba tak nie możesz?
- No nie powinienem tak robić, ale dla ciebie mogę zaryzykować. - powiedział Adrian uśmiechając się.
Rozmawialiśmy tak ze sobą około 40 minut. Przerwało nam pukanie do drzwi mojego pokoju.
- Życzę miłych snów w takim razie. Do usłyszenia. Buziaczek maleńka.
- Dobranoc, buziaczek.
Pożegnaliśmy się, odłożyłam telefon i podeszłam otworzyć drzwi. Stał w nich Ghost. Pierwszy raz stał tak blisko mnie. Górował nade mną. Miał blisko 2 metry, był dobrze zbudowany. Jego barki były prawie tak szerokie jak moje drzwi.
- Słucham. 
- Możemy chwilę pogadać? - zapytał zbliżając się do mnie jeszcze bliżej tak, że musiałam cofnąć się żeby się z nim nie zderzyć. Wszedł do mojego pokoju i rozejrzał się po nim.
- Wydaje mi się że cię nie zapraszałam do środka. - powiedziała zostawiając otwarte drzwi i opierając się o ścianę obok nich.
- Nie chcę, żebyśmy utrudniali sobie życie. Masz mnie słuchać. Wtedy nie będę ci sprawiał problemów. - powiedział Ghost podchodząc do mojego biurka i przyglądając się kosmetykom leżącym na nim.
- Ale niby czemu miałbyś mi je sprawiać? - zapytała ze złością, ale bez podnoszenia głosu. - O co ci w ogóle chodzi? Chodzisz po moim domu, jakby był twój. Mówisz do mnie tak, jakbym nie wiadomo kim dla ciebie była. Jesteś jakiś dziwny. Nie możesz mi wytłumaczyć o co ci chodzi? Jak tak się będziesz zachowywał względem mnie to..
- To co? - zapytał przerywając mi. - Pobiegniesz do tatusia na skargę? 

Czemu ja? (Simon Ghost Riley) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz