chryste chyba wena do mnie wróciła XDD
Następne dni mijały jak minuty. Niemal codziennie odwiedzałam Nathana, gdyż jego rozprawę przesunęli o tydzień.
I w końcu nastał ten dzień.
Ubrałam na siebie czarną sukienkę, do kolana, która przylegała do mojego chudego ciała jak druga skóra. Założyłam na głowę kapelusz a włosy spięłam w koka, gdyż strasznie mi wypadały ze względu na chorobę.
Weszłam na sale i zajęłam miejsce w pierwszej ławce, zaraz obok Nathana, który siedział w ławce i słuchał co mówił do niego prawnik.
Położyłam torebkę na kolanach a Zoila, która siedziała obok mnie złapała mnie za dłoń w geście pociechy. Ale to nic nie dało.
Byłam przerażona jak nigdy i właśnie miałam się dowiedzieć jak zakończy się moje życie.
Szczęśliwe? Czy może jednak nie...
Sędzia zaczął rozprawę. Prawnik Nathana przemówił i zaczął rozmawiać z prokuratorem. Wyrywałam sobie skórki ze stresu.
Po godzinie kazali nam wyjść i zaraz wznowią. Usiadłam na krzesełku zaraz obok drzwi bliska płaczu.
Nie zapowiadało się to dobrze.
Nicholas usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem, więc się w niego wtuliłam. Zoila kucnęła przede mną i położyła dłonie na moich kolnach.
- Hej, robaczku, będzie dobrze, tak? Wszystko idzie w dobrą stronę - powiedział Nic a ja poczułam małą nadzieję w środku.
Pociągnęłam nosem by się nie rozbeczeć i w tym samym momencie Giovanii wraz z prawnikiem podeszli do nas. Wysoki mężczyzna, który nazywał się Jason sprawdzał coś w papierach a Gio włożył ręce do kieszeni spodni garniturowych a wzrok ulokował we mnie.
- Będzie dobrze? - zapytała Zoila, która usiadła obok mnie kładąc mi dłoń na udzie.
- Na razie jest kiepsko - mruknął brat mojego Nathana. - Ale staramy się. Ojciec nam nie ułatwia bo właśnie się pojawił ze swoim prawnikiem. Będą walczyć o to by Nathan został tutaj do końca swojego życia.
I to była dla mnie odpowiedź.
Nie będę miała swojego wymarzonego happy end'u.
Pamiętam, że Nathan kiedyś też mi powiedział, że w nie nie wierzy. A teraz już wiedziałam dla czego. Każdy w jego życiu, kto był dla niego ważny i był bliski, robił wszystko by ten nie miał szczęśliwego życia. Dlatego nie wierzył, że szczęśliwe zakończenia istnieją.
A ja zaczynałam wierzyć jego słowom.
***
W sali była cisza. W pewnym momencie było słychać tylko uderzenie młotka sędziego.
Koniec. Wyrok został wypowiedziany.
Spojrzałam na Nathana, który wstał z miejsca i uścisnął się ze swoim prawnikiem. Następnie przeniosłam spojrzenie na jego ojca, który wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Wstał z krzesła, uderzył pięścią w drewniany stół i wycelował palcem wskazującym w Nathana.
- Powinieneś zgnić w tym pierdlu! - krzyknął a sędzia starał sie go uciszyć. Na marne. - Jesteś nic nie wartym gównem! Powinieneś umrzeć tam gdzie się urodziłeś! Nie nad...
- Cisza! - warknął mężczyzna siedzący na miejscu sędzi. - Wyprowadzić go.
Ochrona podeszła do ojca Nathana i skuła go w kajdanki, gdyż ten zaczął się szarpać i krzyczeć. W pewnym momencie wyciągnął zza paska broń i nim się obejrzałam albo zdążyłam coś zrobić nastąpił strzał.
CZYTASZ
Fighting for us
RomanceDruga część dylogii Fighting Pierwszy część dostępny na moim profilu - Fighting for you *** Nasza historia jeszcze się nie skończyła. To był dopiero jej początek. Prolog - 04.04.2023. Epilog - 20.10.2023