Epilog

92 7 4
                                    

jak to leci w tej piosence? Welcome to the final show. Hope your're wearin'your best clothes. 

miłego!







Szpital psychiatryczny w Nowym Jorku

Kobieta po raz etny przeczytała nazwę szpitalu. Z ciężkim bólem serca weszła do środka. Została przeszukana czy nie ma przy sobie narzędzi, które mogą zrobić krzywdę osobie, którą idzie odwiedzić.

Nie miała.

Została pokierowana przez korytarz. Wszystko było sterylnie czyste i bardzo białe. Tak bardzo, że aż Madeline musiała przymrużać oczy. Zawsze tak robiła, gdy odwiedzała przyjaciółkę. 

Drzwi opisane jej przyjaciółki nazwiskiem zostały otwarte. Maddie przełknęła gule i poczuła łzy pod powiekami. Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Nad drzwiami było małe światełko. Zawsze cicho pikało, gdy był u osoby chorej gość. 

Tak i było tym razem.

Kobieta spojrzała na swoją przyjaciółkę, która siedziała na łóżku i patrzyła się przez okno pokryte kratami.

Jak w więzieniu, pomyślała i usiadła na fotelu, na którym zawsze siedziała.

- Hej, jak się czujesz? - szepnęła.

A jej przyjaciółka znowu zaczęła opowiadać. Opowiadała, opowiadała, i opowiadała. Aż w końcu dotarła do końca.

- I żyliśmy długo i szczęśliwie - szepnęła patrząc załzawionym spojrzeniem na Maddie. 

A potem Nicole wybuchnęłam płaczem. Tak samo jak Madeline. 

- Boże! Tak bardzo chcę by on wszedł przez te drzwi i mnie pocałował, Maddie - szepnęła Nicole a jej przyjaciółka w kilku sekundach znalazła sie przy niej. 

Mocno ją do siebie przytuliła. 

Maddie płakała bo wiedziała, że Nicole cierpi. Cierpi każdego cholernego dnia zamknięta w szpitalu psychiatrycznym. Ale to było dla jej dobra. By wyzdrowiała. Maddie naiwnie wierzyła, że to się uda. 

Ale prawda była taka, że Nicole nie dało się uratować.

Była chora. Nieuleczalnie.

- Przykro mi Nicole - szepnęła Maddie. Kobieta pociągnęła nosem i spojrzała spod zmarszczonych brwi na brunetkę. - On nie przyjdzie.

- Czemu? nie może? Opiekuje się naszymi dziećmi? I Niuńkiem? - zapytała. - Jak go spotkasz to mu powiesz, że tęsknie? I że go kocham.

- Nicole, Nathan nie istnieje. 

Nicole Smith chorowała na schizofrenię odkąd skończyła osiemnaście lat. A gdy skończyła dziewiętnaście lat zamknęli ją w szpitalu psychiatrycznym, bo robiła sobie krzywdę. 

A teraz miała trzydzieści pięć lat. 

To dla jej dobra. Wyjdzie z tego. Tak myślała Maddie, jej przyjaciółka.

Niestety, ale dużo ludzi już zapomniało o Nicole. Jej mama, Lydia, która była jej prawdziwą matką, odwiedzała ją tylko przez rok. Jej przyjaciel John nie odwiedził jej ani razu. 

Została sama. Sama ze swoim wyimaginowanym światem. 

Nicole opowiadała przez ostatni rok historię Nicole Smith i Nathana Walkera Maddie. Bo tylko ona jej została. A tak bardzo chciała się podzielić historią, która wydarzyła się tylko w głowie Nicole. 

- Ale... ale jak to? Niedawno go widziałam. Stał pod moim oknem i do mnie machał z Zoilą - szepnęła kobieta o niebieskich jak diament oczach, które teraz wypełniały łzy. 

- Jesteś chora na schizofrenię - szepnęła Maddie.

Może gdyby Nicole brała leki, które jej podają, nie miała by złamanego serca za każdym razem gdy jej przyjaciółka jej to uświadamiała. Niestety. 

Życie Nicole to była jedna wielka pętla.

Niestety. Niektóre historie wydarzyły się naprawdę. Są oparte na faktach i są przekazywane dalej. 

Jednak.... ta nie. 

Wszyscy bohaterowie są wymyśleni przez Nicole. Wszystkie słowa, myśli, czyny, nie wydarzyły się nigdy. Nigdy. 

Nathan Walker nie istniał i istnieć nie będzie.

***

40 lat później.  15 stycznia.

- Przykro nam to mówić, ale panna Nicole nie żyje - powiedział lekarz wcześniej wspomnianej dziewczyny do Madeline.

Dzień jak co dzień. Maddie chciała przyjść odwiedzić przyjaciółkę jak zawsze to robiła w środy. Ale tym razem... jej tam nie zastała.

Kobieta wybuchnęłam płaczem.

Jej jedyna prawdziwa przyjaciółka umarła.

Popełniła samobójstwo.

 Pare dni później dowiedziała się jak wyglądała jej śmierć. Jako że była jedyną osobą wpisaną do kontaktów w razie, gdyby pacjentce się coś stało, została poinformowana o szczegółach jakich Maddie chciała wiedzieć.

Nicole popełniła samobójstwo, bo wierzyła, że wtedy będzie mogła być z Nathanem. I z Niuńkiem oraz ich dwojgiem dzieci. 

,,Ja tylko chcę go zobaczyć... dotknąć, pocałować, powiedzieć, że go kocham. Bo on istnieje..." Tak brzmiały jej ostatnie słowa nim powiesiła sie na siatce od gry w siatkówkę.

Ale go nie zobaczyła.

Bo Nathan Walker jak i reszta nigdy tak naprawdę nie istniała w tej historii. 

***

tak

cóż

em, przeczytajcie podziękowania, jak czegoś nie rozumiecie to piszczcie w komentarzach.

naprawde mi zalezy byście przeczytali podziękowania będzie tam też napisane jak miała się skończyć ta dylogia. bo to nie jest pierwsza wersja jej końca. i wytłumazę dlaczego tak a nie happy end.

kocham i do zobaczyska w ostatnim tutaj :*



Fighting for usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz