Rozdział 8

17 5 14
                                    

W drodze na uczelnię docierał do mnie absurd całej sytuacji, a w szczególności – mojego zachowania. Tak bardzo zaaferowałam się myśleniem o tym wszystkim, że nie zorientowałam się, że w sumie jest jeszcze dość wcześnie i byłam o godzinę za wcześnie na miejscu; co z kolei dało mi jeszcze więcej czasu na myślenie. Kupiłam sobie drożdżówkę i kawę w miejscu, które pokazał mi David i usiadłam na pierwszym lepszym wolnym krawężniku, nadal rozemocjonowana.

Co to był właściwie za tekst, ten o tym, że gdybym chciała to pieprzyłby mnie w tamtej jaskini? Idiotka, ostatnia idiotka. Chciałam mu utrzeć nosa, a jedyne co zrobiłam, to niejako się odsłoniłam, przyznając poniekąd, że miewam momenty, kiedy czuję między nami dziwne napięcie. Błąd numer jeden – zapewne Irma też go kiedyś popełniła i doskonale wiedziałam jak skończyła. Ledwo w ogóle teraz rozmawiają.

Wgryzłam się w bułkę niezwykle agresywnie.

- Wow, co ty tu robisz? – usłyszałam nad sobą i uniosłam spojrzenie na Alessandro.

Jak zwykle, uśmiechał się lekko, a teraz dodatkowo przyglądał mi z zaintrygowaniem. Nie mogłam uwierzyć, że przez większość życia można mieć taki dobry humor jak on, a w dodatku wytwarzać wokół siebie specyficzną aurę ciepła i dobroci. Gdy spędzałam z nim czas, zawsze miałam wrażenie, że świeci słońce. Nagle poczułam dziwną ulgę, że go zobaczyłam – naprawdę potrzebowałam w tym momencie z nim pobyć, chociaż zanim go zobaczyłam to nie miałam o tym pojęcia.

- Umieram z zażenowania – odparłam po prostu i obserwowałam, jak siada obok mnie. Nie powiedział nic, jedynie uniósł brew, oczekując kontynuacji. – Daj spokój, palnęłam coś tak głupiego do Davida... W ogóle zachowałam się jak jakaś histeryczka. Zupełnie jakby wyszły ze mnie wszystkie kompleksy, które kiedykolwiek miałam.

I opowiedziałam mu, co się stało. Pominęłam wszystko to, co dotyczyło Lorenzo i jego matki, po prostu przyznając Alexowi, że nie chcę się wgłębiać w tę historię, bo nie jest moja. Chłopak nie drążył, jedynie skinął krótko głową, a ja skupiłam się na streszczeniu mu tego, co usłyszałam rano, na swoich uczuciach, a potem głupim tekście, jaki wydostał się z moich ust. Żeby to zrobić, musiałam oczywiście opowiedzieć też o sytuacji w jaskini i tym wszystkim, co czułam wtedy. Gdy skończyłam nie chciałam nawet na niego patrzeć, więc uparcie gapiłam się w swój kubek z kawą. Usłyszałam jak w pewnym momencie Alex bierze głęboki wdech.

- Wow, to się porobiło.

- Nie pomagasz, Alex. Powiedz mi, że to nie zabrzmiało tak źle...

- Blanka... - mruknął chłopak, a ja w końcu odważyłam się przenieść na niego spojrzenie. To właśnie wyraz jego twarzy powiedział mi, że było dokładnie tak źle jak myślałam. – W sensie powiem tak; też poczułbym się urażony, bo to było po prostu płytkie i zbędne. Ale ten tekst... Cóż, był trochę...

- Żenujący.

- Nie, po prostu nieprzemyślany. Ale spoko, ludzie w emocjach mówią różne rzeczy, nie?

- No jasne. Tylko ja nigdy nie chciałam być tym człowiekiem, który w emocjach mówi różne rzeczy, bo po to mamy rozbudowaną korę mózgową jako gatunek ludzki, żeby panowała ona nad naszymi emocjami i decyzjami pod wpływem tych emocji. Moja matka zawsze plotła co jej ślina na język przyniesie i uwierz mi, to potrafiło być naprawdę przykre.

- Daj spokój, dla niego to na pewno nie było przykre. Może trochę cringe'owe, ale nie przykre.

- Ale dla mnie jest przykre! – wykrzyknęłam nagle, wyrzucając ręce w górę tak, że prawie rozlałam kawę. – Jest cholernie przykre, bo zrobiłam z siebie idiotkę!

ConfusioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz