Rozdział 17

18 3 7
                                    

Irma za parę chwil faktycznie przyszła do mnie z kubkiem parującej herbaty. Słyszałam jeszcze jakieś zamieszanie w korytarzu i byłam pewna, że dochodził z niego głos Davida. Nie byłam pewna, co dziewczyna mu powiedziała, ale osiągnęła jedno – do mojego pokoju weszła sama. Na szczęście, bo naprawdę nie miałam ochoty na konfrontację z nikim. Wyszłam ze swojej pozycji embrionalnej, przenosząc dłonie z twarzy na wyciągnięte na łóżku nogi i oparłam się plecami o ścianę. Kiedy wręczyła mi herbatę, objęłam kubek i włożyłam go sobie między uda.

- Jak się czujesz? – spytała w końcu blondynka, nadal nieskazitelnym polskim.

Uśmiechnęłam się lekko na brzmienie mojego ojczystego języka w jej ustach. Naprawdę wiele można było się spodziewać po tej dziewczynie, była absolutnie nieprzewidywalna.

- Średnio. Wiem, że generalnie nie zachowywał się wobec mnie w porządku, ale to była jakaś inna skala – przyznałam, z nieco ściśniętym gardłem, przez co musiałam odchrząknąć. – Nigdy nie spodziewałam się, że mogę coś takiego od niego usłyszeć.

- Jasne, że się nie spodziewałaś. Gdybyś się spodziewała to nie opowiedziałabyś mu o czymś tak osobistym.

Powoli pokiwałam głową. Zapanowała cisza, a Irma nie próbowała za wszelką cenę jej wypełniać słowami. Zamiast tego usiadła obok mnie, również opierając się o ścianę. Prawie dotykałyśmy się ramionami.

- Był jedyną osobą, jakiej zaufałam w całym moim życiu. Jeżeli on mnie zawiódł to jak mam jeszcze komukolwiek kiedyś zaufać? – wyrzuciłam nagle, odwracając twarz w jej kierunku.

Dziewczyna zrobiła to samo. Przesunęła spojrzeniem po mojej twarzy i widziałam, że formułuje w głowie jakąś odpowiedź. Po chwili jednak delikatnie wzruszyła ramionami.

- Wiesz, naprawdę nie wiem. To nie tak, że łatwo mi komuś zaufać, więc średnio, gdybym dawała ci rady – jej głos brzmiał spokojnie, niemalże kojąco. To, że nie rzucała jakichś dziwnych zapewnień i obietnic tym bardziej mnie uspokajało. – W życiu chyba chodzi o to, żeby podejmować to ryzyko, po prostu. Jasne, że czasem się sparzysz. Ale czasem się nie sparzysz i to naprawdę piękne. Jestem z tymi ludźmi, którzy siedzą teraz za ścianą, już jakiś czas. Pewnie się domyślasz, że nie od razu im zaufałam i sporo czasu poświęciłam na obserwację. I wiesz, czego na pewno nie zobaczyłam? Interesowności, obłudy. Zobaczyłam za to ciepłych ludzi, którzy są gotowi sobie pomóc w dowolnym momencie dnia albo nocy. Jeśli zaryzykować, to dla ludzi takich jak oni.

Uśmiechnęłam się delikatnie na te słowa i powoli pokiwałam głową. Irma miała rację.

- Dla ludzi takich jak ty – dodałam, a ona lekko przewróciła oczami.

- Teraz to robisz się sentymentalna. I trochę się boję, że zaraz mnie pocałujesz.

- Marzysz o tym skrycie, co?

Dziewczyna parsknęła śmiechem, lekko kręcąc głową. Po chwili jednak spoważniała, obserwując uważnie moją twarz. Zamarłam, spodziewając się tego, co chce mi teraz powiedzieć.

- Powiem to tylko raz, Blanka, bo to nie moja sprawa – zaczęła spokojnie, a ja poczułam, jak mimowolnie się spinam. – Poza tym studiujesz psychologię, więc wiesz. Jeśli kiedykolwiek ktoś cię skrzywdził i naruszył twoje granice, nie zostawaj z tym sama. Musisz to z kimś przerobić. Absolutnie nie pozwól, aby to zrujnowało ci resztę życia. W porządku?

W mojej szyi rosła gula, ale zdołałam pokiwać głową i wyszeptać:

- W porządku – minęła chwila, kiedy się w siebie wpatrywałyśmy. – Nie... Nie skrzywdził mnie. Całkowicie. Ale bardzo długo sprawiał, że byłam przekonana, że to zrobi.

ConfusioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz