Rozdział 10

22 3 14
                                    

Następnego dnia, gdy się obudziłam, przez kilka krótkich chwil nie pamiętałam, co stało się poprzedniego wieczoru, więc czułam dziwną lekkość na sercu. Dopiero po paru sekundach te wszystkie wydarzenia zaczęły do mnie docierać. Momentalnie poczułam ucisk w żołądku i dziwnie zimno w okolicach klatki piersiowej. Moja dłoń niemalże od razu powędrowała do ust, próbując tam odnaleźć dowód swojej zdrady. Kiedy zamknęłam oczy potrafiłam sobie przypomnieć smak jego warg, zapalczywość pocałunków, palce wsuwające się we włosy, dłonie muskające uda. To, że pamiętałam to tak doskonale doprowadzało mnie do frustracji; bo nie potrafiłam sobie na przykład przypomnieć, jak smakował Tymek, gdy mnie całował...

Szybko otworzyłam powieki. Nie, zdecydowanie nie dawałam swoim myślom przyzwolenia na zapędzanie się w takie niebezpieczne rejony. To nawet nie byłam ja – zgodnie z Davidem ustaliliśmy, że Amelia i Michael to ktoś inny. Zgodziłam się mu pomóc i to wszystko było w ramach tejże pomocy właśnie. Nie było konieczności mówienia o tym Tymkowi.

Mój telefon się rozdzwonił. Jak się okazało – Alex domagał się odpowiedzi. Kiedy tylko odebrałam, usłyszałam jego krzyk:

- No w końcu! Nigdy więcej, rozumiesz?! Nie możesz mi po prostu pisać takich wiadomości w nocy i znikać! To wbrew zasadom! W ogóle się przez ciebie nie wyspałem, taki byłem ciekawy!

- Przestań mówić tyle, to może znajdę przestrzeń, żeby wcisnąć słowo...

Westchnął.

- No, słucham.

- To fałszywy alarm. Byłam wczoraj po paru drinkach i trochę przesadziłam. Pocałował mnie jedynie dlatego, że w innym przypadku bylibyśmy nakryci. Zgodnie potem ustaliliśmy, że stało się to dla dobra akcji. Jak zwykle spanikowałam i zalały mnie wyrzuty sumienia w stosunku do Tymka.

- Boże, przysięgam, Tymek nam tu psuje całą zabawę – mruknął chłopak, nieco naburmuszonym tonem.

- Alex! Już wystarczy, że Irma non stop mi dogryza...

- Dobrze, dobrze. Przepraszam.

- Jak z Marco? – spytałam, chcąc jak najszybciej zmienić temat i przypominając sobie, że mieli wczoraj rozmawiać. Ja zdecydowanie nie zamierzałam wnikać dalej w swoje relacje z Davidem, ani – broń Boże – w jakieś swoje odczucia.

- Mówił, że miał słabszy dzień i naszły go dziwne myśli, bo ostatnio mieliśmy mniej czasu na rozmowę. Ale przegadaliśmy sobie ten temat i jest w porządku.

- Dlaczego mniej czasu? – drążyłam, bawiąc się jednocześnie pościelą i marszcząc nieco brwi na jego słowa.

- No wiesz, moje życie ostatnio stało się trochę bardziej towarzyskie i nie przesiaduję tyle na telefonie, gadając z nim...

Przez parę przeciągających się sekund nic nie mówiłam. Nie wiedziałam, jak przekazać mu, że to brzmiało naprawdę toksycznie – fakt, że stwarzał między nimi dziwną atmosferę dlatego, że Alex nie mógł być ciągle dostępny online.

- Nie sądzisz, że to trochę... dziwne? Przecież to normalne, że masz życie offline.

Chłopak westchnął.

- Naprawdę wiem, Blanka – rzucił, a ja wyczułam w jego tonie, że jest nieco poddenerwowany. Może nie powinnam tego drążyć. – Marco nie jest idealny, nikt nie jest. Powiedziałem mu o swoich odczuciach i to szanuje. Naprawdę dużo rozmawiamy, wyznaczamy granice.

- Jasne – mruknęłam, wpatrując się w swoje paznokcie. – Po prostu nie daj się zapędzić w jakieś poczucie winy tylko dlatego, że masz odwagę żyć.

ConfusioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz