Jak nietrudno się domyślić, gdy następnego dnia się obudziłam to nie czułam się najbardziej komfortowo na świecie. Uchyliłam powieki pod wpływem słońca wpadającego do sypialni, którego promienie celowały prosto w moje oczy. Gdy się poruszyłam to odkryłam, że w łóżku jestem sama – po chłopakach nie było ani śladu. Może to i lepiej... W końcu do moich uszu dobiegł dźwięk ich rozmów; chyba starali się to robić przyciszonymi głosami, żeby mnie nie obudzić. Miałam nadzieję, że znowu mnie nie obgadywali.
Niechętnie ruszyłam w stronę źródła odgłosów i dostrzegłam ich siedzących przy kubkach z kawą. Nie zamilkli na mój widok przerażeni, więc wnioskowałam, że jednak nie mówili o mnie. Gdy ruszyłam w ich kierunku, rzuciłam tęsknie:
- Znaleźliście kawę?
- Lepiej, kupiliśmy ją w kawiarni na dole. Właśnie mieliśmy cię budzić, żeby nie wystygła – odparł Lorenzo.
Czyż istniało coś lepszego niż dobra, włoska kawa z samego rana? Moje usta rozciągnęły się szeroko w uśmiechu, kiedy usiadłam przy okrągłym stoliku między nimi. Uniosłam spojrzenie i spotkałam się ze wzrokiem Davida, który czujnie mnie obserwował – pewnie i on próbował się jakoś odnaleźć w obecnej sytuacji. W głowie oszczędziłam sobie zbędnych komentarzy na temat swojego zachowania, bo szkoda było na mnie strzępić języka czy myśli... Kącik ust chłopaka lekko drgnął, więc odpowiedziałam mu czymś podobnym.
- Pamiętasz swoją... przygodę? – kolejne słowa skierowałam w stronę Lorenzo.
- Nie przypominaj mi, mam gwarantowaną traumę do końca życia – odparł chłopak, lekko marszcząc nos na samo wspomnienie. – Naprawdę miałem spędzić świetny wieczór i odciąć się od wszelkich trosk, a tu o, co najwyżej mogłem się odlać.
Parsknęłam śmiechem, odchylając się lekko z kubkiem na swoim miejscu i zaraz upijając z niego trochę kawy.
- A ty, pamiętasz swoją przygodę? – zapytał nagle David, przez co nie dość, że lekko poparzyłam usta to jeszcze prawie się oblałam.
To nie tak, że miałam się czego wstydzić, bo oboje byliśmy wolnymi ludźmi (chyba, bo po jego ostatnim wyznaniu na temat niewłaściwie ulokowanej miłości wszystkiego mogłam się spodziewać), ale może niekoniecznie chciałam się chwalić się wszystkim wokół tym, co się między nami stało. Posłałam mu niemalże mordercze spojrzenie, gdy – jak na złość – nasz przyjaciel również pochwycił temat.
- Właśnie, ja pamiętam, że wczoraj byłaś jakaś rozemocjonowana i miałaś napuchnięte usta! Czujnemu oku Lorenzo nie umkniesz, moja droga, zbyt wiele kobiet widziałem w tym stanie.
- Jesteś obrzydliwy, to po pierwsze – zripostowałam natychmiast. Później przeniosłam wzrok na Davida: - Ty natomiast się nie odzywaj, bo nie pozostawałeś dłużny, to po drugie. Po trzecie natomiast było przyzwoicie. Jak na to, że byłam trzeźwa.
Lorenzo się roześmiał, a David poruszył lekko na swoim miejscu, nie odrywając ode mnie spojrzenia, ale nachylając się nieco bardziej w moją stronę. Pozostawałam oczywiście nieugięta.
- Och tak?
- Och tak.
- Ciekawe, wyglądał na przystojnego. A ty na zachwyconą.
Gdybym miała skłonność do rumieńców to właśnie bym się zarumieniła – od samej intensywności jego spojrzenia, tego jak oblizał lekko wargi i jego palców, które musnęły w niepostrzeżenie miejsce pod moim kolanem, gdy lekko się w moją stronę nachylał. Zamiast tego nieznacznie wzruszyłam ramionami i upiłam łyka kawy.
- Umiem świetnie grać – odparłam. – Właśnie, a propos... Lorenzo, chyba będziemy potrzebowali twojej pomocy.
Potrzebowałam szybko, wręcz w ekspresowym tempie, zmienić temat. David ponownie wyprostował się na swoim miejscu, lekko odchylając do tyłu i nabierając nieco powagi, która sięgała i oczu. Lorenzo skierował na mnie swoje spojrzenie i całą uwagę, a ja bawiłam się kubkiem od kawy, przechylając go pod każdym możliwym kątem.
CZYTASZ
Confusione
RomanceTo nie jest historia miłosna - dobrze wiesz, że takie zawsze mają dobre zakończenie. To historia o najciemniejszych stronach miłości i o tym, że nie zawsze wygląda ona tak, jak sobie chcielibyśmy ją wyobrażać. To historia o przyjaźni, miłości, zawod...