Rozdział 12

19 3 10
                                    

Obudziłam się, bo było mi bardzo gorąco. Poruszyłam się niepewnie, ale moje ruchy były znacznie skrępowane i gdy uchyliłam powieki zorientowałam się dlaczego – leżałam w łóżku z Davidem, w moim pokoju, a on spał spokojnie z ramieniem przerzuconym przez moje ciało. Nasze nogi były splątane; on miał na sobie koszulkę i bokserki, a ja – o dziwo – piżamę. Przytknęłam otwartą dłoń do czoła, próbując sobie przypomnieć, jak skończył się wczorajszy wieczór. Kojarzyłam tylko bardzo dużo alkoholu, którego próbowaliśmy wyskakać na parkiecie, a później drogę do domu – ją już słabiej, ale kojarzyłam, że było przy tym sporo śmiechu i śpiewania jakichś piosenek. Potem weszliśmy do mieszkania, za wszelką cenę starając się zachowywać cicho, żeby nikogo nie obudzić...


- Cicho bądź – rzuciłam, rękoma poszukując najbliższej ściany. Nie znałam tego mieszkania na tyle, żeby przemieszczać się inaczej.

- Sama bądź cicho. Bardzo głośno uciszasz! – odparł David za mną, również rękoma badając teren i od czasu do czasu wpadając na mnie, a ja za każdym razem, gdy to robił miałam ochotę go kopnąć.

Potknęłam się jakoś spektakularnie, w efekcie czego uderzyłam w stół a z niego coś spadło. Już chciałam zacząć krzyczeć przerażona, ale David zatkał mi usta dłonią i zaraz jednym ruchem wziął mnie na ręce, przez co wpadłam w paniczny chichot. W końcu znaleźliśmy się w moim pokoju.

Pochylił się, żeby położyć mnie na łóżku, a ja może nieco za długo przytrzymałam go za szyję, zatrzymując w miejscu. Moje uda znajdowały się po jego dwóch stronach, kiedy zawisnął nade mną, jedynie kolanem opierając się o łóżko. Moje myśli nie były w tamtym momencie zbyt skomplikowane – potrafiłam tylko myśleć o tym, jakie ma piękne oczy i jak bardzo jest seksowny. Jakaś część mnie chciała, żeby posunął się dalej, niezależnie od tego, jak miałabym się czuć nazajutrz. Musiał to wyczytać z moich oczu, bo mięśnie jego szczęki momentalnie się napięły. Przełknął ślinę – zauważyłam, jak jego jabłko Adama drga.

- Zostaniesz? – spytałam szeptem, nim zdążył coś powiedzieć.

- Ja... Chyba nie powinienem.

- A jak przebiorę się z tego szmaciurskiego stroju? Nie chcę, żebyś w tym stanie się pałętał po tych ulicach.

- Ile mam ci powtarzać, że to plotki z tą przestępczością tutaj? – rzucił, ale widziałam, że myślami jest gdzie indziej. Wzrokiem błądził po mojej twarzy.

W końcu ze sobą przegrał, bo opuszkami palców dotknął moje wargi. Odebrało mi to dech. Gapiłam się na niego przez chwilę i miałam ochotę się na niego rzucić, zerwać tę głupią koszulkę i pozwolić mu zrobić ze sobą dokładnie to, na co miał ochotę. Nie byłam pewna, co mnie powstrzymało – może jakiś przebłysk świadomości, w efekcie którego podniosłam się z miejsca. Usłyszałam, jak wypuszcza powietrze wstrzymywane w płucach – a więc na niego ten moment też musiał zadziałać. Kiedy znalazłam się na środku pokoju, odwróciłam się do niego plecami i szybko przebrałam – w pomieszczeniu i tak było ciemno, jedynie światła miasta lekko je oświetlały. Gdy wróciłam do łóżka i opadłam na nie, rzuciłam tylko:

- Rozbierz się.

- Bianka, ty mnie naprawdę dzisiaj testujesz...

Jakimś cudem tym dialogiem trochę rozładowaliśmy napiętą atmosferę – oboje zaczęliśmy się śmiać i na nowo zachowywać jak pijane dzieciaki. David ściągnął bluzę, a ja zauważyłam skrawek jego brzucha pod koszulką, kiedy ta się podwinęła. Miałam ochotę dotknąć go palcami, ale już wystarczająco dużo głupich rzeczy zrobiłam tej nocy. Za moment ściągnął spodnie, a ja celowo na to nie patrzyłam, bo to mogłoby być dla mnie zbyt wiele. Opadliśmy koło siebie i jeszcze na wpół przytomnie rozmawialiśmy o jakichś głupotach. Nie pamiętałam, kiedy zasnęłam – bardzo możliwe, że stało się to w połowie wypowiadanego zdania...

ConfusioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz