Nw jak to nazwac

1.7K 66 56
                                    

Oprócz seksowności, Sylwester potrafił pokazać tą słodką stronę.

Tak jak dzisiaj.

Siedziałem sobie w mieszkaniu Sylwka, robiąc mu obiad. Nie zbyt się przejmowałem czym się w tej chwili zajmował, bo teraz liczyło się to, by danie które robiłem było najsmaczniejsze jakie jadł. Zdecydowałem się więc na schabowego z przepisu mojej babci. Zawsze trzęsły mi się uszy jak go jadłem. Był najpyszniejszniejszym kotletem i mógłbym zajadać się nim godzinami.

Gdy skończyłem już schabowego wraz z surówką z marchewki i jabłka, wlałem nam wiciskanego soku pomarańczowego. Uwielbiałem polskie smaki, były dla mnie sentymentem z dzieciństwa. Idealnie przyprawiłem tylko solą i położyłem na stół w jadalni Sylwka, z której był widok na telewizor w salonie oraz panoramę miasta. Widoki były niesamowite.

Zawołałem mojego chłopaka (duma, że mogę to powiedzieć miejąc na myśli Sylwestra) i siedliśmy do stołu. Rozmawialiśmy sporo - na te zwykle tematy, ale też na te związane z naszym związkiem. Rozmawianie mnie bardzo mnie koiło i uspokajało. Nigdy nie czułem się tak zrelaksowany po jakiejkolwiek konwersacji. To było uczucie warte każdej minuty i sekundy. Gdy już zjedliśmy, mężczyzna chwalił moje umiejętności kulinarskie i szybko z jadalni poszedł do swojej sypialni, z której wrócił w mgnieniu oka. Nie miał pustych rąk - w dłoniach trzymał wypisaną kartkę papieru i gitarę. To był bardzo romantyczny moment, gdy zaczął śpiewać zadedykowaną dla mnie piosenkę. Było to jak wrócenie do ciepłego domu w bardzo zimny dzień. Kochałem go coraz bardziej i bardziej, chociaż nie wiedziałem, że da się bardziej niż wcześniej. Był po prostu ideałem. Pięknym ideałem. Poszliśmy potem do jego sypialni, w której siedzieliśmy na łóżku, śmialiśmy się, całowaliśmy, dotykaliśmy, przytulaliśmy, aż wreszcie wypadło pewne pytanie z ust Sylwka.

- A co z mieszkaniem? Myślę, że powinniśmy razem zamieszkać. Bardzo cię kocham i uważam to teraz za najważniejsze. Nawet nie wiesz jak strasznie chcę budzić się koło ciebie każdego ranka i całować. Jak nie będziemy mieszkać razem, wiem, że będzie mi ciebie bardzo brakowało.

No to się porobiło.

- Wiesz, w sumie dobry pomysł. Może ja zrezygnuję z mieszkania, i zamieszkamy u ciebie? Możemy mieć wspólną sypialnię... - zaproponowałem.

- Oczywiście! Świetny pomysł. Do kiedy masz zapłacić czynsz? Wtedy zrezygnujesz. - odpowiedział entuzjastycznie.

- Już pojutrze. Możemy już dziś pakować rzeczy do ciebie. - oznajmiłem.

- Idealnie. To co, jedziemy? - zapytał mój chłopak.

- Tak. Chodźmy. - powiedziałem i wyruszyliśmy w stronę auta Sylwestra.

ENEMIES TO LOVERS - Wardęga x KonopskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz