Rozdział 9

449 11 0
                                    

Nadszedł w końcu piątek, wyczekiwałam na niego, po tym jak udało mi się uprosić ojca by pozwolił mi iść na imprezę do jakiegoś Lee, nawet nie wiem jak typ wygląda, więc trochę podkoloryzowałam. W każdym bądź razie udało mi się go namówić.

Po szkole umówiłam się z Mią i Laylą, na zakupy w galerii, czekałam właśnie na nie przed wejściem do niej.

-Heja, Charlotte. Słyszę głos Mii.

-Heja, to do jakiego sklepu idziemy najpierw? Pytam dziewczyny.

-Nie wiem, ale ja muszę napić się kawy. Mówi Mija. W sumie też bym się napiła, przez to, że wstałam o 07:00 byłam już trochę zmęczona, więc kawa to bardzo dobry pomysł.

Ruszyłyśmy w stronę pierwszej lepszej kawiarni, jaka tu jest. Gdy przekroczyłam próg, moje nozdrza zalała fala przeróżnych  zapachów. Z moją mamą kochałyśmy te zapachy kawy, ona preferowała mocną czarną kawę, piła ją codziennie z rana. Pamiętam jak tylko wstawałam rano i schodziłam do kuchni, tam już unosił się zapach mielonej kawy. Oczy mi się lekko zaszkliły, szybko zaczęłam mrugać by cofnąć łzy. Na szczęście nikt tego nie zauważył, ruszyłyśmy do lady by zmówić nasze kawy. Dziewczyny wzięły sezonowe pumpkin spice latte, w końcu za 2 tygodnie ma być halloween. Halloween jest jednym z moich ulubionych dni, traktuje je jak święto, co roku czekam na nie prawie jak na gwiazdkę.

W końcu nadeszła pora, bym zamówiła swoją kawę.

-Poproszę ice latte, na mleku migdałowym. Jest to moja ulubiona kawa, zwykła, mrożona kawa, którą robiłam w domu sobie codziennie, zdarzało się nawet, że po klika. Kocham kawę, dzień bez kawy to dzień stracony, pewnie mam to właśnie po niej.

-Jasne, a dla kogo? Pyta z uśmiechem chłopak. Jest całkiem przystojny, jest dość wysoki, ma blond włosy i niebieskie oczy. Mam wrażenie, że trochę za długo patrzymy sobie w oczy. Więc uśmiecham się i odpowiadam.

-Dla Charlotte.

-Piękne imię. Mówi, po czym pisze coś jeszcze na kubku, ale nie jestem w stanie dostrzec co.

Płacę kartą, nadal uśmiechamy się do siebie. Podchodzę do dziewczyn, by poczekać na zamówienie.

-Widzę, że ktoś wpadł ci w oko? Mówi Mija, śmiejąc się.

-Daj spokój, to, że się uśmiechnęłam do jakiegoś chłopaka nie oznacza, że na niego lecę.

-Pewnie, pewnie. Mówi, nadal się uśmiechając i poruszając śmiesznie brwiami.

-Ale ładny jest. Rym razem mówi Layla.

Naszą wymianę zdań przerywa głos dziewczyny, mówiącej nasze imiona. Ruszyłyśmy po napoje, gdy mam już swój w ręce dostrzegam, że oprócz mojego imienia napisane jest coś jeszcze. Zapisał mi swój numer telefonu, uśmiecham się pod nosem, odwracam się jeszcze by spojrzeć w stronę blond chłopaka.

Gdy widzi, że na niego spogląda uśmiecha się i pokazuje na telefon, bym zadzwoniła. Robię na szybko zdjęcie numeru, by mieć, tak na wszelki wypadek.

Ruszamy szukać jakiś sukienek na dzisiejszy wieczór, nie jestem fanka zakupów stacjonarnych, preferuję online, nie muszę użerać się z przymiarkami, paniami przy kasach i głośnych ludzi.

Po kilku godzinach w galerii, byłyśmy padnięte, ale odniosłyśmy sukces, każda z nas znalazła sobie kreacje na dzisiaj. Mija kupiła krótką czarną miniówkę, wyglądała w niej nie ziemsko, Layla postawiła na dopasowaną, również czarną sukienkę z ogromnym dekoltem. Ja natomiast wybrałam czerwoną miniówkę, miała taki sam krój jak ta Mii, nie byłam co do niej z początku przekonana, ale po namowach Laly i Mii, w końcu uległam, ale musiałam przyznać, że wyglądałam w niej bardzo dobrze. Kupiłyśmy jeszcze kilka rzeczy i poszłyśmy do wyjścia.

-Jeszcze nigdy chyba się tak nie zmachałam. Mówi Layla.

-No dokładnie, nie wiem ile byłyśmy na tych zakupach, ale czuję się jak po niezłym treningu.

Śmiejemy się razem. Umówiłyśmy się, że pojedziemy teraz do Mii, by się ogarnąć i umalować. Zamówiłyśmy taksówkę, która po 7 minutach już była.

Dom Mii, jest naprawdę piękny, trochę większy niż mój poprzedni, urządzony bardzo ładnie, wszystko wygląda tu tak przejrzyście, czysto i po prostu idealnie. Na pewno ktoś tu sprząta, to niemożliwe by utrzymać taki porządek samemu.

Poszłyśmy z torbami pełnymi zakupów na górę za dziewczynami, weszłyśmy po schodach i weszłyśmy do pierwszego pokoju.

Pokój Mii, był urządzony, również w jasnych barwach, był przestronny i aestetyczny, pasował idealnie do niej.

Poplotkowałyśmy jeszcze trochę zanim zaczęłyśmy się szykować, dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy o ludziach, których ledwo kojarzę.

W końcu zaczęłyśmy się szykować, Mia zaoferowała, że zrobi mi makijaż, nie miałam nic przeciwko temu, bo robi makijaże idealnie, niczym beauty guru.

Po około 1,5 godzinach byłyśmy gotowe, byłyśmy ubrane w sukienki, które wcześniej kupiłyśmy wcześniej, do tego miałyśmy przepiękne makijaże zrobione przez Mię, mój był dość ciemny, oczy miałam pokryte ciemnym cieniem i do tego kreski, wykonturowała mi twarz i dała trochę różu, jestem dość blada więc to cud, że miała korektor w dobrym odcieniu. Kiedyś pani w sephora powiedziała, że mama cerę jak kartka papieru i musi chyba dodać białej farby do podkłady by pasował.

Ona i Layla miały podobne do mnie tylko jeszcze ciemniejsze, na koniec założyłam jeszcze czarne długie buty, które opinały moje nogi prawie do kolan. Musiałam stwierdzić, że wyglądałyśmy jak milion dolarów.

-Szczerze to nie pamiętam kiedy ostatnio byłam na jakiejś imprezie. Mówię.

-Ale teraz masz nas i będziemy częściej wychodzić. Mówi Mia ze śmiechem w głosie.

This was never supposed to happen.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz