Po rozmowie z, no właśnie z kim, nie potrafiłam nazwać tego faceta swoim ojcem, nie był przymnie gdy dorastałam, gdy uczyłam się jeździć na rowerze, gdy miałam pierwszy dzień w szkole. Za każdym razem gdy w szkole był dzień ojca, zastanawiałam się jakie to uczucie mieć go, zazdrościłam moim koleżanką i kolegą tego, po jakimś czasie zaakceptowałam to. Żyłam razem z mamą, było nam dobrze... Szłam za James pokazał mi mój nowy pokój, cała nasza trójka miała pokoje obok siebie. Gdy przekroczyłam próg drzwi, myślałam, że padnę. Pokój był dwa razy większy od mojego poprzedniego, jak nie większy, był on urządzony w jasnych kolorach, białe ściany z białymi listwami, łóżko było na końcu pokoju, po jednej jego stronie był stolik nocny, a po drugiej kwiatek. Była tam też wielka szafa na książki, byłam nią zachwycona, kochałam czytać, a w starym pokoju nie miałam miejsca na taką. Po przeciwnej stronie była piękna biała kanapa, a przy oknie znajdowała się biurko, było widać, że było wykonane z dobrego materiału.-więc to twój pokój i jak byś była głodna to w kuchni coś na pewno znajdziesz. Z letargu, wyrwał mnie Jamesa głos, dopiero wtedy zrozumiałam, że stoję jak słup w drzwiach i wpatruje się w pomieszczenie.-Dobrze. Odpowiedziałam mu, chcąc jak najszybciej się położyć i wszystko przemyśleć.Chłopak miał już wychodzić, ale się zatrzymał. – Jak byś chciała z kimś pogadać to jestem.Pokiwałam mu, że rozumiem, po czym on wyszedł. Zamknęłam drzwi, gdy stanęłam na środku pokoju, to zaczął wydawać się jeszcze większy.*** po kilku minutach położyłam się na łóżku, nie miałam już na nic siły, miałam takiego jet laga, że hit. Teraz była już prawie 08:00, a ja szłam dopiero spać. W sumie oni codziennie są na nogach o tak wczesnej porze.No tak idiotko do szkoły pewnie zaraz idą. Jakieś to dziwne, dobrze, że idę do niej dopiero za tydzień.Potem mnie totalnie odcięło. Gdy się obudziłam była już 15:00. No tak długo ta ja już dawno nie spałam. Wstałam by doprowadzić się do jakiegoś porządku i dopiero teraz gdy zaczęłam skanować pokój dostrzegłam drzwi jeszcze jedne. Podeszłam do nich i je uchyliłam i znowu mnie wmurowało, była to łazienka. Tylko ta łazienka naprawdę wyglądała jak w jakimś pierdolonym filmie. Ściany były wykonanie z tego samego materiału jak mój pokój. Umywalka była z jakiegoś białego kamienia, prysznic był ogromny, po drugiej stronie była biała wanna ze złotymi detalami. No ogólnie mogła bym w tej łazience zamieszkać. Podeszłam do umywalki i spojrzałam na lustro, które było nad nim. Wyglądałam jak trup, byłam blada i miałam podkrążone oczy. Wyszłam z łazienki i sięgnęłam po torbę w której miałam kosmetyczkę, by poprawić swój makijaż, którego w sumie już prawie nie było. Po skończonej robocie stwierdziłam, że wypadało by się w coś przebrać. Postawiłam na sportowe beżowe sportowe leginsy i szarą bluzę z kapturem, na stopy wciągnęłam moje ulubione skarpetki z nike.Podeszłam do drzwi wyjściowych i je otworzyłam, powoli wyłoniłam się na korytarz, miałam cichą nadzieję, że nikogo nie spotkam.Szłam długim korytarzem, zeszłam po schodach na dół i przeszłam przez kolejny korytarz i jakimś cudem dotarłam do kuchni. Rozejrzałam się po niej i dostrzegłam czajnik, podeszłam do niego i go włączyłam.-Przepraszam, mogę w czymś pomóc. Za moich pleców dobiegł jakiś głos kobiety.Przez to o mało nie zeszłam na zawał, poskoczyłam i cicho krzyknęłam.Odwróciłam się, przede mną stała kobieta w podeszłym wieku, na oko mogła mieć około 60 lat, miała przesympatyczną twarz i była ubrana w fartuch i jakieś klasyczne ciuchy.-Nie chciałam paniki wystraszyć, chciałam się tylko spytać czy w czymś pomóc.Przełknęłam ślinę i wzięłam wdech, by się uspokoić.-To ja przepraszam, nie wiedziałam, że ktoś stoi za mną, przyszłam tylko po coś do jedzenia i picia. Odpowiedziałam.-Spokojnie, nie powinnam się tak skradać. Jestem Mery, pracuję tu, głównie zajmuję się sprzątaniem i gotowaniem dla panów Valerie. A ty na pewno musisz być ich siostrą?Zacisnęłam usta, nadal nie ogarnęłam, że miałam braci. -Tak. Wow, Charlott twoja mowa dzisiaj jest wybitna.-To może zrobić ci coś do jedzenia?-Nie, naprawdę dziękuję.-Nalegam, w końcu to moja praca. Powiedziała, sprawiała wrażenie kochanej babci. Swoją drogą nigdy nie miałam żadnej babci, mama mówiła, że jej matka zmarła gdy miała 20 lat, no a ojcu nic nie wiedziałam, więc nawet nie wiem czy jego matka żyje.-No dobrze. Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.-To na co masz ochotę?Chwilę się zastanowiłam i zdecydowałam się na makaron ze szpinakiem, uwielbiałam to danie, mama przyrządzała je przynajmniej raz w tygodniu, było to jej ulubione danie.Po 15 min danie było gotowe, musiałam stwierdzić, że kobieta umiała bardzo szybko gotować. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść, ten makaron był tak podobny do tego co robiła mi mama, że aż oczy mi się zeszkliły. Wróciły wspomnienia z mamą, tak bardzo chcę wrócić do tamtych momentów. Do naszych wspólnych spacerów, wspólnego gotowania i nawet naszych kłótni. Z całej siły starałam się nie rozpłakać, ale niestety kilka kropel wydostało się z moich oczu. Dobrze, że Mery gdzieś na chwilę znikła, zjadłam wstawiłam naczynia do zmywarki i wróciłam do stołu. Stwierdziłam, że nic lepszego do roboty nie mam więc tu posiedzę i poprzeglądam tik toka.Nagle po 20 min usłyszałam, że ktoś wszedł do kuchni, był to Jacob z Jacksonem w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Nieznajomy był bardzo wysoki, miał brązowe włosy, które były w nieładzie, ale pasowało to to jego urody. Miał na sobie czarne dżinsy i czarną bluzę. Uśmiechnął się w moją stronę, tylko, że w tym uśmiech było coś niepokojącego, wręcz mrocznego. Nie wiedziałam co zrobić, odezwać się czy nie? -Nicolas, to moja siostra Charlotte. Ciszę przerwał Jackson. -Charlotto to Nicolas, nasz przyjaciel.Nadal nie wiedziałam co ze sobą zrobić, w tej chwili, żałowałam, że tu zostałam.-Hej. Powiedziałam. Co jest dzisiaj ze mną do kurwy nędzy nie tak, co ja nagle zdań nie potrafię składać.-Widzę, że twoja siostra jest bardzo rozmowna. Zakpił, myślałam, że mu zaraz coś zrobię, ale udało zachować mi się spokój. -Przepraszam, ale tak już mam gdy stanie przede mną jakiś idiota.Jackson roześmiał się z mojego tekstu, nawet Jacob lekko się uśmiechnął.Za to Nicolas piorunował mnie wzrokiem, byłam prawie pewna, że chciał mi odpowiedzieć ale powstrzymała go obecność moich braci. MOICH BRACI.
CZYTASZ
This was never supposed to happen.
RomanceCzy zastanawialiście się kiedyś jak życie potrafi być ulotne? Siedemnastoletnia Charlotte Juliet Valerie, mieszka wrzą z mamą w Los Angeles, miała sobie właśnie zdać z tego sprawę. Tak dużo wydarzeń: śmierć matki, ojciec którego nie znała, bracia, m...