Leżałam na łóżku z laptopem na nogach, bo przecież kurwa miałam zalany telefon i po mimo moich prób wysuszenia go i uruchomienia, gówno to dało, nawet w ryżu go trzymałam, ale okazało się, że to kolejny bez użyteczna life hack.
Więc teraz pisałam z Lili, właśnie z niego. Trochę zaniedbałam kontakt z nią, bo miałam dużo na głowie i też ta różnica czasu.
Lili: No ale opowiadaj znalazłaś już jakiegoś Alvaro?
Charlotta: Nie, jakoś nie było mi dane na razie. Sami idioci, w szczególności moi bracia.
Lili: Przecież nikt nie każe ci się z nimi umawiać.
Charlotta: Przecież nie o to mi chodziło, tylko o to, że przez nich mój telefon wykitował i to na dobre.
Lili: To dupa. Ale znajdź plusy tej sytuacji
Charlotta" Niby jakie?
Lili: No, na przykład odpoczniesz od Instagrama i Tik Toka, każdemu czasem się przydaje taki detoks.
Charlotta: I mówi to osoba, która wyrabia 12 godzin dzienne na telefonie
Lili: nie 12 a 10
Charlotta: skoro tak uważasz.
spędziłam na pisaniu z Lili 1,5 godziny, postanowiłyśmy, że przyleci do nas na ferie zimowe jak tata się zgodzi, chociaż po dzisiejszej akcji wolałam nie natknąć się na niego.
Nagle usłyszałam jak w brzuchu mi się przelewa i ściska, dopiero po chwili ogarnęłam, że jeszcze nic od wczoraj nie jadłam a była już 17.
Wyszłam z pokoju nawet nie zamykając drzwi, stwierdziłam, że nie chcę by mnie ktoś usłyszał, bo postanowiłam, że będę na nich obrażona za to co się stało.
Szłam w samych skarpetkach niemal na palcach do kuchni, podeszłam do lodówki by zobaczyć co w niej jest. Dziękowałam w duchu, że nie spotkałam Mer. Bardzo ją polubiłam ale nie miałam ochoty na rozmowy, więc szybko chwyciłam za jogurt i ruszyłam z powrotem do pokoju. Już miałam pchnąć drzwi, gdy ogarnęłam, że są zamknięte, czy jaj je zamykała? Może przeciąg. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam, ruszyłam z powrotem w stronę łóżka. Już maiłam się uwalić, ale dostrzegłam na stoliku nocnym jakieś spore pudełko, było opakowane w biały papier prezentowy. Patrzyłam na nie z podejrzeniem, bo skąd do cholery się ono tu znalazło, nie było mieć z 5 min, może trochę więcej, no ale nadal.
W końcu chwyciłam je w ręce i zaczęłam rozpakowywać, gdy odpakowałam rzecz z papieru, wypadła mi karteczka na której było napisane. „Prezent przeprosinowy za morderstwo twojego telefonu" dopiero wtedy zobaczyłam co znajdowało się pod papierem i właśnie wtedy odebrało mi mowę.
Był to najnowszy iphon 15 pro max i również najnowszy MacBook Pro. Boże drogi ich pojebało i to do reszty, oni są jacyś odklejeni do rzeczywistości. Przecież mój poprzedni telefon nawet połowę tego nie kosztował.
Szybko wzięłam sprezentowane urządzenia i ruszyłam w stronę pokoju Jacksona, nie zawracałam sobie głowy pukaniem tylko wparowałam tam jak do siebie.
Co okazało się być ogromnym błędem, zastałam nagiego brata i jakąś rudą dziewczynę, którzy byli w trakcje seksu. Stałam jak sparaliżowana, nawet oczu nie mogłam zasłonić bo miałam w rękach urządzenia elektryczne.
-Charlott! Gdy Jackson zorientował się, że stoję i patrzę na nich, zerwał się jak poparzony co było ogromnym błędem bo zobaczyłam coś czego nigdy nie chciałam zobaczyć, jego kutasa, wtedy dopiero się otrząsnęłam.
-Jezu Jacksos! Krzyknęłam i obróciłam się.
-Co ty tu robisz? Spytał prawdopodobnie się ubierając bo słyszałam jak się krząta po pokoju.
![](https://img.wattpad.com/cover/353107624-288-k828713.jpg)
CZYTASZ
This was never supposed to happen.
Любовные романыCzy zastanawialiście się kiedyś jak życie potrafi być ulotne? Siedemnastoletnia Charlotte Juliet Valerie, mieszka wrzą z mamą w Los Angeles, miała sobie właśnie zdać z tego sprawę. Tak dużo wydarzeń: śmierć matki, ojciec którego nie znała, bracia, m...