Wczorajszy dzień totalnie zmarnowałam. Przespałam większość dnia, drugą połowę spędziłam na czytaniu książki i graniu na pianinie.
Unikałam jak ognia Jamesa, bo wciąż miałam wrażenie, że nie wieży mi co do nocy filmowej u Mii, a nie chciałam się przez przypadek wygadać.
Dzisiaj za to, od rana siedziałam i pakowałam na jutro prezenty. Normalnie skakała bym z radości, że jutro 25 Grudnia, ale teraz coś nie miałam ochoty.
Po obejrzeniu, chyba z 5 poradników na YT, jak ładnie zapakować prezent. Udało mi się wszystkie 5 prezentów w miarę ładnie opakować.
Poirytowana, ruszyłam do salonu, bo coś sobie włączyć.
Zmęczona położyłam się na kanapie i odpaliłam jakiś świąteczny film na HBO, z nadzieją, że trochę się wyluzuje po tym wszystkim.
Kto by przypuszczał, że pakowanie prezentów jest tak wyczerpujące?
Jednak po 30 minutach, oczy mi się zamknęły i otulona kocem zasnęłam.
-Ahoj! Usłyszałam jak ktoś krzyczy i rzuca się na mnie.
Przerażona krzyknęłam. Bo przecież kto normalny rzuca się na śpiącą osobę coś krzycząc.
No oczywiście, że robi tak właśnie Jackson.
-Pojebało cię! Pultałam się i próbując go zrzucić ze mnie. Gdy mi się to w końcu udało, spadł z kanapy na podłogę z niezłym hukiem. Widziałam jak się krzywi i rozmasowuje tył pleców.
-Ał. Nie mogłaś być delikatniejsza?
-No przepraszam bardzo, ale kto normalny, skacze na ciebie i krzyczy Ahoj? I czemu Ahoj? Co ty pirat jesteś.
-No nie. Chociaż to dobry plan na przyszłość jak by mi w życiu coś nie pykło. Pływał bym statkiem i tak krzyczał. Kupił bym papugę i tak bym sobie żył.
Gadał podnosząc się, powoli.
-A krzyczałem Ahoj, bo dowiedziałem się, że po czesku to cześć. Z takich ciekawostek. Więc powinnaś mi dziękować, że przyszedłem cię do edukować.
Prychnęłam pod nosem, nie mogąc z niego.
-Nie no dziękuje. Przecież to było tak ważne, że musiałeś mnie wybudzić ze snu. Powiedziałam z ironią.
-Kobito, jest 13, a z tego co słyszałem wstałaś o 10.
-Co? Już 13? Kurde szybko minęło. Trochę mnie zdziwiło, że ten dzień też mi tak szybko mija.
-Jadłaś śniadanie? Spytał totalnie, ni z gruchy, ni z piertruchy.
-Przecież jad... kurde, faktycznie dzisiaj jeszcze nic nie jadłam.
-No jeszcze nie. Zapomniałam. Odpowiedziałam nie za bardzo się tym przejmując.
-Charlotta. Powiedział moje imię tak ostro, że trochę mnie zdezorientował.
O co mu chodzi?
-Każdemu zdarza się zapomnieć zjeść śniadania. Wyluzuj.
-Ile ważysz?
-o co ci chodzi. Poza tym kobiet o wagę się nie pyta. Fuknęłam.
-Mam wrażenie, że strasznie schudłaś, odkąd tu jesteś. Powiedział, a w jego oczach widziałam zmartwienie. Tylko czemu?
No dobra. Faktycznie trochę spodni stało się dla mnie za luźne, no ale bez przesady.
-Wyolbrzymiasz Jackson.
![](https://img.wattpad.com/cover/353107624-288-k828713.jpg)
CZYTASZ
This was never supposed to happen.
RomanceCzy zastanawialiście się kiedyś jak życie potrafi być ulotne? Siedemnastoletnia Charlotte Juliet Valerie, mieszka wrzą z mamą w Los Angeles, miała sobie właśnie zdać z tego sprawę. Tak dużo wydarzeń: śmierć matki, ojciec którego nie znała, bracia, m...