Po spotkaniu z psychologiem wyglądałam okropnie, całe oczy miałam spuchnięte od płaczu. Niby nic wiele jej nie powiedziałam, jednak na samą wzmiankę o mojej mamie, łzy napływały mi do oczu i nie potrafiłam ich powstrzymać. Końcowo, przez godzinną sesje opowiedziałam jej tylko w skrócie o moim życiu w stanach i co czułam gdy dowiedziałam się o śmierci mamy. Swoją drogą jak miałam się czuć? Skakać z radości, iść na imprezę? Oczywiście, że było mi smutno, leżałam rozpaczając kilka dni, nie wychodząc praktycznie z łóżka.
Kobieta, która wysłuchiwała moich „wyznań" była ode mnie starsza zaledwie o 10 lat, była bardzo miła i pogodna. Jednak nie byłam pewna czy taka jest naprawdę, czy tylko dlatego, że za to jej płacą.
Siedziałam w aucie i zastanawiałam się co ze sobą począć.
Nie miałam ochoty wracać do domu, chciałam pobyć przez chwilę sama ze sobą.
Odpaliłam auto i ruszyłam w stronę najbliższego parku.
Po kilku minutach zaparkowałam i ruszyłam chodnikiem w stronę najbliższego stoiska z kawą. Szybko zamówiłam, zapłaciłam i ze swoim latte ruszyłam przed siebie.
Nie wiem ile tak krążyłam, zupełnie straciła rachubę czasu, pogrążona w myślach.
Dopiero gdy nogi zaczęły mi po woli odpadać, zdecydowałam się by usiąść na ławce.
-Charlotta? Z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos, więc pośpiesznie uniosłam głowę. Ku moim oczom ukazał się Harry, którego poznałam jakiś czas temu w galerii i to z jego znajomymi byłam w klubie...
-O Harry, hej. Co tu robisz? Chłopak był ubrany w niebieski dżinsy i czarną kurtkę od Tommiego Hilfigera.
-Mieszkam niedaleko i często tu przychodzę na spacer. A ty?
-A byłam na mieście i stwierdziłam, że się przejdę.
Nie wiedziałam czemu nie powiedziałam prawdy. Ale czy to ważne?
-No i super. Chcesz się ze mną wybrać do baru? Nikt nie ma dzisiaj dla mnie czasu, a picie tak często samemu to podchodzi pod alkoholizm. Zażartował.
Przez chwilę się wahałam co do odpowiedzi, jednak finalnie się zgodziłam, przedtem napisałam jeszcze do ojca, że wrócę później.
Bar znajdował się naprawdę blisko. Problem był tylko taki, że nie koniecznie wiedziałam co począć z autem. Wtedy Harry zaproponował, że on tu przyszedł z buta, więc mogę zostawić auto u niego, a do domu wrócę taksówkę.
Piliśmy już trzecie piwo i czułam już powoli ich działanie.
-Słuchaj Charlotta. Zaczął mamrocząc Blondyn, który zdecydowanie był bardziej wstawiony.
-Słucham cię.
-Co ciebie łączy z Nicolasem i nie mów, że nic, bo ja wszystko widzę. Mówiąc to, wskazał dwoma malcami, na swoje oczy, a potem na mnie.
Zaśmiałam się nerwowo.
-Że mnie i Nicolasa. Pisnęłam. -No coś ty...
Jednak to chyba go nie przekonało, bo spojrzał na mnie z politowanie, na co ja tylko opróżniłam swoje piwo do końca.
-A to mówił ci coś?
-Nie... ale to widać. Pierwszy raz go widziałem wtedy w klubie tak wkurzonego. Normalnie myślami, że tego typa zabije, tak się wkurzył.
-Raczej każdemu by pomógł w takiej sytuacji.
-Czyja wiem...
Posłałam mu pytające spojrzenie.
![](https://img.wattpad.com/cover/353107624-288-k828713.jpg)
CZYTASZ
This was never supposed to happen.
RomansCzy zastanawialiście się kiedyś jak życie potrafi być ulotne? Siedemnastoletnia Charlotte Juliet Valerie, mieszka wrzą z mamą w Los Angeles, miała sobie właśnie zdać z tego sprawę. Tak dużo wydarzeń: śmierć matki, ojciec którego nie znała, bracia, m...