Po kilku minutach przyjęli mnie na oddziała, co bardzo mnie zdziwiło bo ostatnio jak byłam w szpitalu, to czekałam z 7 godzin na przyjęcie, przy okazji prawie mdlejąc przy automacie z przekąskami.
Potem jednak usłyszałam jak pielęgniarki szepczą między sobą, że jakiś hot wariat, nawrzeszczał na jedną z nich, że jakaś dziewczyna (czyli ja) została potrącona i chyba ma żebra połamane i jeśli dostanie krwotoku i umrze to będzie jej wina.
Trochę mnie to rozbawiło, zastanawiało mnie też czemu się tym tak przejął. Pewnie po prostu chciał być miły i zależało mu na tym bym nie wykitowała w tej poczekalni, bo poszedł by siedzieć za zabicie.
Byłam też w szoku, że lekarz prawie od razu mnie zbadał i wysłał najpierw na RTG żeber i na tomograf głowy.
No, ale przestało mi być do śmiechu gdy zobaczyłam ojca i Jamesa, którzy wparowali na oddział jak do siebie. Oczywiście byli ubranie w swoje elegancki garnitur, pewnie mieli jakieś spotkanie wcześniej, chociaż gdy nie mieli też tak chodzili. Mieli totalnie wywalone na pielęgniarkę, która zaczęła się pultać „Co panowie tu robią?" i jakieś inne tego typu teksty.
Patrzyłam jak zbliżają się do łóżka na którym obecnie leżałam, szybo przerzuciłam wzrok z nich na swój wenflon, z którym pielęgniarka nieźle się nagimnastykowała, bo bałam się igieł jak cholera i krzyczałam, że pozwę ich jeśli wbije mi to w skórę. Nicolas śmiał się ze mnie i powiedział „Proszę się nią nie przejmować tylko wbijać igłę" myślałam, że go wtedy uduszę, lepiej, że rzucę w niego tą igłą. Swoją drogą ciekawe gdzie go wcięło.
Moje rozmyślenia przerwał ojciec.
-Charlotto, co się stało? Powiedział -Zadzwonili do mnie ze szpitala mówiąc, że moja córka leży w szpitalu, ponieważ ktoś ją potrącił! Wymachiwał rękoma gdy to mówił jak by coś go opętało. Uspokoił go dopiero James, kładąc rękę na jego ramieniu i powiedział coś tak cicho, że nie usłyszałam tego.
Ojciec wziął kilka głębszych wdechów po czym spojrzał na mnie.
-Więc. Jak do tego doszło Charlotto? Powiedział to tak spokojnie, że chyba wolałam jak krzyczał.
-No więc. Zaśmiałam się nerwowo.
-Nie było zwykłej wody, więc kupiłem gazowaną. Może być? Usłyszałam głos Nicolasa, chyba wcześniej nie zarejestrował, że mój ojciec tu stoi. Bo gdy tylko go zobaczył stanął jak wryty. Ja też zamarłam, bo jak się teraz z tego wytłumaczyć?
-Nicolasie, a co ty tu robisz? Aż mnie ciarki przeszły, gdy to powiedział. Za to mój najstarszy brat patrzył najpierw na mnie, a potem na chłopaka, chyba też nie koniecznie ogarniał co się dzieje.
Widziałam zmieszaną minę bruneta, wiedziałam, że powie prawdę, ale z jakiegoś nieznanego mi powodu odpowiedziałam za niego.
-Nicolas zwiózł mnie do szpitala gdy jakiś typ mnie potrącił. Skłamałam szybko.
Wszystkie spojrzenia zostały skierowane w moją stronę, a brunet wyglądał na trochę zdezorientowanego, ale szybko przyjął swoją niczego nie wrażającą minę. Zaczęłam się pocić z nerwów, że zaraz zorientują się, że kłamię.
-A co tam robił Nicolas?
Wzięłam głęboki wdech, coraz bardziej się denerwując, nagle moje ręce stały się wyjątkowo interesujące, ale szybko się ogarnęłam.
-No, byłam z Mią w kawiarni i ona zapomniała telefonu, to powiedziałam jej, że wrócę do domu sama, bo Jackson coś ode mnie chciał. Przechodziłam przez ulicę i nie zauważyłam auta, ale jechało bardzo wolno i nic mi nie jest. Zaśmiałam się znów nerwowo.
CZYTASZ
This was never supposed to happen.
RomanceCzy zastanawialiście się kiedyś jak życie potrafi być ulotne? Siedemnastoletnia Charlotte Juliet Valerie, mieszka wrzą z mamą w Los Angeles, miała sobie właśnie zdać z tego sprawę. Tak dużo wydarzeń: śmierć matki, ojciec którego nie znała, bracia, m...