Obudziła mnie pielęgniarka. Twierdziła, że musi wymienić mi kroplówkę i podać zastrzyk.
Nie miałam nic do gadania.Delikatnie zasyczałam z bólu, ale było do wytrzymania.
- Ten chłopak co tu był wczoraj. Długo siedział?- zapytałam.
- Bardzo długo, wyszedł tylko na chwilę i odrazu wracał. Jesteś szczęściarą.- odparła kobieta.
- Oh. A był tu ktoś jeszcze? Tata może?
- Był jakiś mężczyzna.. podpisał papiery do wykonywania wszystkich badań i szybko pojechał.- mruknęła, po czym wyszła z sali.
Nawet do mnie nie wszedł? Miał mnie gdzieś. Nie musiał tego pokazywać publicznie. Mam ochotę mu wykrzyczeć wszystko w twarz, to co czuje i jak to wszystko mnie boli, ale nie mogę. Poprostu nie mogę.
Godzina dziesiąta.
Kolejna z pielęgniarek, przyniosła mi śniadanie.
Dostałam talerzyk, na nim kawałek chleba, kostka masła, wyschnięty ser i zimna herbata.
Mhm. Cudownie!Nie miałam wyboru, byłam bardzo głodna, więc pochłonęłam wszystko i podziękowałam.
Dziwiło mnie to, że nie przebrali mnie w świeże ubrania. Nadal byłam w koszulce Chrisa.. inaczej sobie wyobrażam pobyt w szpitalach. No trudno. Mają mi tylko pomóc. Właśnie, co mi jest?Wstałam z łóżka i nałożyłam buty, bo oczywiście tata nie przywiózł mi żadnych rzeczy, następnie złapałam za kroplówkę i wyszłam na korytarz w poszukiwaniu jakiejkolwiek osoby z personelu szpitala.
Doszłam do recepcji.. myślałam, że kobieta mnie zagryzie. Nie wiedziałam, że nie mogę wstawać. Nikt mi nie powiedział. Już mi się tu nie podobało.
- Mogę zadzwonić do ojca?- zapytałam.
Pielegniarka wręczyła mi komórkę, wpisałam numer i zadzwoniłam.
Po trzecim sygnale odebrał.
- Cześć.- mruknęłam.
- Amy. Co się stało?
- Kiedy przyjedziesz?- zapytałam.
- A coś ważnego?
Nie. Nie powiedziałeś tego. To nieśmieszny żart. Tato?
- Nie. Chyba nie.
- Zadzwoń, jak będę musiał cię odebrać. Przyjadę.
Rozłączyłam się. Położyłam głowę na poduszkę i oddałam pielęgniarce komórkę. Aż tak mnie lekceważy.
Przykryłam się kocem i zamknęłam oczy. Poczułam łzy, spływające mi po policzku....
Po dziesięciu minutach, wykonałam kolejny telefon do ojca. Tym razem, ton mojego głosu, był bardziej oficjalny, niż przyjazny, ale to nie moja wina.
Tata wszedł do mojego pokoju i zostawił torbę z moimi ciuchami. Stał w progu.
Usiadłam podpierając się na łokciach.Nie miał mi nic do powiedzenia?
Najwidoczniej nie.Uniosłam się i machnęłam do niego ręką, po czym krzyknęłam.
- Wyjdź!
Pewnie ciągnęłam go tu na marne. Zapewne tak.
Stał i tylko patrzył w moją stronę.
- Powiedziałam wyjdź!- wrzasnęłam.
Nie miałam już kogo stracić, nie interesował mnie. Miałam go gdzieś, tak jak on mnie.
Proste.
![](https://img.wattpad.com/cover/353759351-288-k728086.jpg)
CZYTASZ
Ostatnia Szansa- to twój wybór.[ZAKOŃCZONE]
RomantikOn był nowym, lubianym uczniem. Ona była samotna i wykluczona ze środowiska. On cieszył się życiem. Ona chciała mieć kochającego ojca. On był nią zainteresowany. A Ona? Nie trawiła go. "Zaczynamy się starać, wtedy kiedy to tracimy."- szepnął.