9🍁

129 11 1
                                    

Po zjedzeniu, nadal siedzieliśmy w restauracji. Dużo rozmawialiśmy. Chris opowiadał o sobie i swojej rodzinie. Z jego rozmowy mogłam wywnioskować, że wszyscy tam się kochają. To całkiem urocze.

- Przepraszam, że przeszkodzę.- odparł kelner.- Jak co roku, robimy zdjęcia parą, w dniu święta zakochanych, wieszamy fotografie na specjalnych sznureczkach, a kopie przekazujemy danym osobom. Mogę zrobić wam zdjęcie?- zapytał.

- Umm..

- Tak.- oznajmił Chris.

Odwróciliśmy się w stronę aparatu.
Uśmiech!

- Cudownie!- krzyknął kelner.- Jako jedyna z nielicznych par, naprawdę pięknie ze sobą wyglądacie.

Mężczyzna odszedł, a ja się trochę zmieszałam.. nie wiem czy czułam się dobrze z jego słowami. Było tak inaczej.

- Chyba źle się czuję. Możemy już stąd wyjść?- zapytałam.

- Coś się stało?

- Nie.. chyba nie.

Chris wstał z miejsca i odsunął mi krzesełko, po czym oboje poszliśmy w stronę personelu, aby nabił nam rachunek.

Chris zapłacił za wszystko, następnie wyszliśmy z lokalu.

Szłam tuż obok niego. Spacerowaliśmy w ciszy.. chyba również to czuł. Niekomfortową aurę.

- Umm. Powiedziałem coś nie tak?- spytał.

- Skąd te pytanie?

- Tak nagle poczułaś się źle?

- Kiedyś ci o tym opowiem, narazie nie jestem gotowa.

Chris przytaknął głową, po chwili wyciągnął w moją stronę swoją rękę.
Odrazu zrozumiałam o co chodzi. Odwzajemniłam jego gest.. chwile później moja ręka przepasała jego.
Jak dla mnie.. było to dosyć intymne.. bliskie, ale przy nim czułam się inaczej. Mogłabym nawet powiedzieć, że go lubię.

Kierowaliśmy się w stronę parku. Na dworze było już ciemno, trochę się zasiedzieliśmy w restauracji, ale do północy jeszcze daleko. Czułam się jak kopciuszek, który wyczekuje na swoją godzinę, aby uciec z balu. Ze mną było podobnie.

- Usiądziemy?- zapytał.

Przytaknęłam głową i usiadłam na pobliskiej ławeczce.

- Chcesz mi pomóc?

- Jeżeli będę potrafił, to z miłą chęcią. Co się stało?

- Za dwa tygodnie ma się odbyć egzamin z matematyki..

- Nie kończ!- odparł.

Wystraszyłam się. Trochę było mi głupio. Mogłam chyba poczekać z tym pytaniem.. znamy się tydzień.

- Sam ci chciałem to zaproponować, ale czekałem na odpowiedni moment.

- Serio?

- Tak!! Ja będę mógł spędzać z tobą więcej czasu... a ty się czegoś nauczysz.

- Idę w to.

Nie miałam wyjścia. Nie zdam.. skoro mam okazję, muszę z niej skorzystać.

- Właściwie to czemu nikt cie nie lubi w szkole?.. każdy patrzy na ciebie krzywo. Nie jest Ci przykro?

- Chyba się przyzwyczaiłam. Popełniłam dużo błędów w przeszłości, teraz za nie płacę. To tyle.

- Ale nikogo nie powinna interesować twoja przeszłość..

- Zmieńmy temat.- mruknęłam.

Nie chciałam o tym rozmawiać. Napewno nie dziś, napewno nie w tych okolicznościach i napewno nie teraz i z nim.

-----------

Posiedzieliśmy jeszcze godzinę. W międzyczasie zrobiło się chłodniej, przez co zostałam zmuszona nałożyć bluzę Chrisa. Chłopak cicho się zaśmiał i serdecznie do mnie uśmiechnął.

- Chris.. wybacz, że nie mogę zaprosić cię do siebie. Tak czy inaczej, muszę już wracać.

- Rozumiem. Pojedziemy autobusem.

Nie sprzeciwiłam się. Do domu miałam parę kilometrów, nie było sensu iść pieszo w taką pogodę.

Wyszliśmy z parku i kierowaliśmy się na najbliższy przystanek.
Usiedliśmy w poczekalni.. Osiem minut do odjazdu.

- Chcesz gorącą czekoladę?- zapytał.

- Nie. Dzięki..

- Mhm.- mruknął.

Byłam bardzo zmęczona. Chyba samym tym siedzeniem, nie wiem. Jako introwertyk, takie przebywanie poza domem, było dla mnie nie dość, że nie komfortowe to jeszcze męczące i łamiące psychikę.. Nie chciałam mówić o tym Chrisowi, po co miał się niepotrzebnie mną stresować? Zwyczajnie chciałam się już umyć i iść pod kołdrę.

- To nasz. Chodźmy.- szepnęłam.

Wsiedliśmy do autobusu i usiedliśmy na samym końcu. Ja przy oknie, a Chris tuż obok mnie.

- Dzięki za zaproszenie. Bardzo mi miło, że o mnie pomyślałeś.

- Jesteś bardzo skromną dziewczyną, to  rzadkość. Cieszę się, że się zgodziłaś i mogliśmy się lepiej poznać.

- Dalej będziesz za mną latał?

- Niech się przyzwyczajają.. nie będę się przyjaźnić z kim chce reszta, sam sobie o tym zadecyduje.

- I akuratnie padło na mnie?

- Już Ci to mówiłem.. jest coś w tobie unikatowego, nie jesteś jak reszta.
....

Moje powieki robiły się coraz cięższe i cięższe.. chyba zasnęłam. Tak. Napewno zasnęłam.

▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎
Słowa: 650
13.10.2023
dajcie gwiazdkę☆.. dziękuję.

Ostatnia Szansa- to twój wybór.[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz