Po zjedzeniu, nadal siedzieliśmy w restauracji. Dużo rozmawialiśmy. Chris opowiadał o sobie i swojej rodzinie. Z jego rozmowy mogłam wywnioskować, że wszyscy tam się kochają. To całkiem urocze.
- Przepraszam, że przeszkodzę.- odparł kelner.- Jak co roku, robimy zdjęcia parą, w dniu święta zakochanych, wieszamy fotografie na specjalnych sznureczkach, a kopie przekazujemy danym osobom. Mogę zrobić wam zdjęcie?- zapytał.
- Umm..
- Tak.- oznajmił Chris.
Odwróciliśmy się w stronę aparatu.
Uśmiech!- Cudownie!- krzyknął kelner.- Jako jedyna z nielicznych par, naprawdę pięknie ze sobą wyglądacie.
Mężczyzna odszedł, a ja się trochę zmieszałam.. nie wiem czy czułam się dobrze z jego słowami. Było tak inaczej.
- Chyba źle się czuję. Możemy już stąd wyjść?- zapytałam.
- Coś się stało?
- Nie.. chyba nie.
Chris wstał z miejsca i odsunął mi krzesełko, po czym oboje poszliśmy w stronę personelu, aby nabił nam rachunek.
Chris zapłacił za wszystko, następnie wyszliśmy z lokalu.
Szłam tuż obok niego. Spacerowaliśmy w ciszy.. chyba również to czuł. Niekomfortową aurę.
- Umm. Powiedziałem coś nie tak?- spytał.
- Skąd te pytanie?
- Tak nagle poczułaś się źle?
- Kiedyś ci o tym opowiem, narazie nie jestem gotowa.
Chris przytaknął głową, po chwili wyciągnął w moją stronę swoją rękę.
Odrazu zrozumiałam o co chodzi. Odwzajemniłam jego gest.. chwile później moja ręka przepasała jego.
Jak dla mnie.. było to dosyć intymne.. bliskie, ale przy nim czułam się inaczej. Mogłabym nawet powiedzieć, że go lubię.Kierowaliśmy się w stronę parku. Na dworze było już ciemno, trochę się zasiedzieliśmy w restauracji, ale do północy jeszcze daleko. Czułam się jak kopciuszek, który wyczekuje na swoją godzinę, aby uciec z balu. Ze mną było podobnie.
- Usiądziemy?- zapytał.
Przytaknęłam głową i usiadłam na pobliskiej ławeczce.
- Chcesz mi pomóc?
- Jeżeli będę potrafił, to z miłą chęcią. Co się stało?
- Za dwa tygodnie ma się odbyć egzamin z matematyki..
- Nie kończ!- odparł.
Wystraszyłam się. Trochę było mi głupio. Mogłam chyba poczekać z tym pytaniem.. znamy się tydzień.
- Sam ci chciałem to zaproponować, ale czekałem na odpowiedni moment.
- Serio?
- Tak!! Ja będę mógł spędzać z tobą więcej czasu... a ty się czegoś nauczysz.
- Idę w to.
Nie miałam wyjścia. Nie zdam.. skoro mam okazję, muszę z niej skorzystać.
- Właściwie to czemu nikt cie nie lubi w szkole?.. każdy patrzy na ciebie krzywo. Nie jest Ci przykro?
- Chyba się przyzwyczaiłam. Popełniłam dużo błędów w przeszłości, teraz za nie płacę. To tyle.
- Ale nikogo nie powinna interesować twoja przeszłość..
- Zmieńmy temat.- mruknęłam.
Nie chciałam o tym rozmawiać. Napewno nie dziś, napewno nie w tych okolicznościach i napewno nie teraz i z nim.
-----------
Posiedzieliśmy jeszcze godzinę. W międzyczasie zrobiło się chłodniej, przez co zostałam zmuszona nałożyć bluzę Chrisa. Chłopak cicho się zaśmiał i serdecznie do mnie uśmiechnął.
- Chris.. wybacz, że nie mogę zaprosić cię do siebie. Tak czy inaczej, muszę już wracać.
- Rozumiem. Pojedziemy autobusem.
Nie sprzeciwiłam się. Do domu miałam parę kilometrów, nie było sensu iść pieszo w taką pogodę.
Wyszliśmy z parku i kierowaliśmy się na najbliższy przystanek.
Usiedliśmy w poczekalni.. Osiem minut do odjazdu.- Chcesz gorącą czekoladę?- zapytał.
- Nie. Dzięki..
- Mhm.- mruknął.
Byłam bardzo zmęczona. Chyba samym tym siedzeniem, nie wiem. Jako introwertyk, takie przebywanie poza domem, było dla mnie nie dość, że nie komfortowe to jeszcze męczące i łamiące psychikę.. Nie chciałam mówić o tym Chrisowi, po co miał się niepotrzebnie mną stresować? Zwyczajnie chciałam się już umyć i iść pod kołdrę.
- To nasz. Chodźmy.- szepnęłam.
Wsiedliśmy do autobusu i usiedliśmy na samym końcu. Ja przy oknie, a Chris tuż obok mnie.
- Dzięki za zaproszenie. Bardzo mi miło, że o mnie pomyślałeś.
- Jesteś bardzo skromną dziewczyną, to rzadkość. Cieszę się, że się zgodziłaś i mogliśmy się lepiej poznać.
- Dalej będziesz za mną latał?
- Niech się przyzwyczajają.. nie będę się przyjaźnić z kim chce reszta, sam sobie o tym zadecyduje.
- I akuratnie padło na mnie?
- Już Ci to mówiłem.. jest coś w tobie unikatowego, nie jesteś jak reszta.
....Moje powieki robiły się coraz cięższe i cięższe.. chyba zasnęłam. Tak. Napewno zasnęłam.
▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎
Słowa: 650
13.10.2023
dajcie gwiazdkę☆.. dziękuję.
CZYTASZ
Ostatnia Szansa- to twój wybór.[ZAKOŃCZONE]
RomansaOn był nowym, lubianym uczniem. Ona była samotna i wykluczona ze środowiska. On cieszył się życiem. Ona chciała mieć kochającego ojca. On był nią zainteresowany. A Ona? Nie trawiła go. "Zaczynamy się starać, wtedy kiedy to tracimy."- szepnął.