Kiedy udało nam się ogarnąć bałagan panujący w pomieszczeniu, umieścić zawinięte w prześcieradła ciao Iwo w jego pokoju, a związanego i nadal nieprzytomnego Lotara rzucić w kąt, usiedliśmy przy stole przez jakiś czas wpatrując się w siebie w ciszy.
Nikt nie wiedział od czego zacząć.
W końcu odezwał się Renny:
‒ Co ty tutaj robisz?
‒ Mówiłam, przysłała mnie Akasa ‒ odparła nad wyraz zadowolona z siebie.
‒ Z całym szacunkiem, ale niewiele to wyjaśnia ‒ zauważyłam kpiąco.
Otrząsnęłam się już z pierwszego szoku. Prawdopodobnie pomógł w tym fakt, że łączą ich tylko więzy krwi, a nie jakieś inne zażyłości. Nie mogłam się jednak powstrzymać przed porównywaniem rodzeństwa między sobą. Renny miał ciemniejsze włosy i jaśniejszą karnację, ale ich oczy miały ten sam, przypominający otchłanie, czarny kolor.
‒ Zgadzam się z Lily Nie widziałem cię jakieś... ile? Osiem lat?
‒ Dziewięć, głąbie ‒ poprawiła go wesoło. ‒ Tak się cieszę, że w końcu cię znalazłam. Widocznie tak właśnie miało być, dzięki niech będą Asili.
‒ Sądziłem, że ustatkujesz się z jakimś farmerem, czy innym nudziarzem. Z tego, co widzę, nie mogłem się bardziej pomylić. ‒ Zmierzył wzrokiem jej umięśnioną sylwetkę.
‒ Myślisz, że to było takie proste? Musiałam sobie jakoś poradzić po tym, jak rodzice zmarli, a ty postanowiłeś szukać przygód. ‒ Tym razem spojrzała na niego oskarżycielsko. ‒ Pozostało mi właściwie jedno, kapłaństwo.
‒ Co zrobiłeś? ‒ spojrzałam na niego oskarżycielsko.
‒ Że co? ‒ Renny prawie zakrztusił się popijanym właśnie winem. ‒ Nie zostawiłem cię tak całkiem samej. Nasza sąsiadka miała ci pomagać ‒ dodałem na swoją obronę.
‒ Zmarła niedługo po rodzicach, więc za dużo to mi nie pomogła. Poszłam więc do jedynej kaplicy w naszej wsi i oddałam się w posługę Asili. Bogini w swojej mądrości miała jednak wobec mnie bardziej ambitne plany i zostałam skierowana gdzie indziej. W tym miejscu nauczyłam się wszystkiego, co umiem. Tam też poznałam księżniczkę.
‒ Jaką znowu księżniczkę? ‒ zapytałam, zaciekawiona jej opowieścią.
Zainteresowała mnie też wzmianka o ich rodzicach i zaczęłam się zastanawiać, czy Hornan jako dziecko był równie irytujący, jak obecnie.
‒ Księżniczkę Akasę ‒ odpowiedziała Nasira.
‒ Smoczyca jest księżniczką? ‒ wykrztusił zaskoczony złodziej.
Ta informacja skutecznie odwróciła moją uwagę od myśli o niskim, chudym, czarnowłosym chłopcu, który tak zalazł mi za skórę.
‒ Tak. Myślałam, że wiecie. Że dlatego kazała mi was odnaleźć ‒ odparła nieco skonfundowana.
‒ Jakoś pominęła ten istotny szczegół ‒ wymamrotałam.
‒Dlaczego właściwie cię do nas wysłała? ‒ Renny zadał w końcu najbardziej istotne pytanie.
‒ Uznała, że skoro już raz się sprawdziliście i podążacie dalej za jej instrukcjami, odpowiecie także na kolejne wezwanie.
‒ Jeszcze nie zakończyliśmy prowadzonej obecnie sprawy. Co może być ważniejsze od odkrycia ludzi odpowiedzialnych za kradzieże smoczych jaj? ‒ spytałam z powątpiewaniem.
‒ Wojna ‒ powiedziała już w pełni poważnie Nasira.
Tym razem Renny faktycznie się zakrztusił i musiałam go solidnie walnąć w plecy. Jednocześnie z przerażeniem patrzyłam na jego siostrę.
CZYTASZ
Miasto Złodziei (Część 3) - Rhodebury
FantasyLily nigdy nie szafowała swoim zaufaniem, ale teraz ma wątpliwości nawet wobec własnych pragnień i uczuć. Mimo to, chce doprowadzić do końca sprawę zaczętą w Mariporcie, choć tym razem w dużej mierze będzie musiała się zdać na swojego wspólnika. Re...