Rozdział dziewiętnasty

791 24 2
                                    

Dłonie drżały mi jeszcze nieznacznie, kiedy przekraczałam próg szkółki tanecznej. Później utrudniały rozpięcie guzików koszuli i przebranie się w wygodne ubrania. Przysparzały kłopotów nawet przy zapinaniu klamry obcasów. 

Tego poranka złożyłam teczkę opisaną swoim imieniem i nazwiskiem, na szkolnym biurku komisyjnym. Wyszłam z budynku ze świadomością, że kończy się pewien rozdział, a ja pozostawiłam w tamtejszych ścianach dużą część siebie. Prace, które złożyły się na portfolio były kwintesencją moich emocji, zachwiań i nadmiernych myśli. Przelałam na papier tak wiele siebie i swojej historii, swojego doświadczenia, że oddając kartki w obce ręce, czułam się obtarta. Ziała we mnie jakaś pustka, jakby na stałe zabrano mi wspomnienia i towarzyszące im rozdarcia, choć był to zupełny absurd. 

Im więcej kroków stawiałam, oddalając się od liceum, tym wątpliwości narastały. Pragnęłam zostać zauważona. Marzyłam, by rysunki, które tworzyłam tak żarliwie i z taką pasją, zostały docenione. Abym ja została doceniona. Ale nagle osiadł we mnie jakiś niepokój. 

Skoro tak trudno było mi pozostawić cząstkę siebie, przedstawić ją kilkorgu nieznajomym osobom, czy łatwiej będzie mi obnażyć się przed ich tysiącami? Co jeśli zostanę wybrana, a moje twory będzie mógł widzieć każdy? Idąc do sklepu, jadąc autem do pracy, czytając książkę na ławce. W tle będzie moja historia. Czy byłam gotowa ją odsłonić?

Kręciłam głową, odpychając od siebie wszelkie zawahania. Tłumaczyłam sobie, że to była moja szansa. Prawdopodobnie ostatnia, by zyskać cokolwiek, choćby okruchy szacunku, drobinki uznania. Jeśli się nie uda, zaakceptuję to. Pogodzę się z rolą nieudacznicy, córki pozbawionej ambicji i dobrze rokującej przyszłości. Odetnę się od tego grubą kreską i nigdy więcej nie będę prosić, nie będę przekonywać. A przecież projekt "Uwolnij sztukę" był tylko efektem ubocznym pracy zaliczeniowej, którą musiałam zdać. Dlaczego czułam się tak niepewnie? Jakbym miała jakiś wybór? 

Spięłam niedbale włosy na czubku głowy, bo kosmyki plątały mi się pomiędzy palcami przy każdej próbie zaplecenia ich w warkocz. Byłam spóźniona, bo kolejka do złożenia wszystkich portfolio poruszała się mozolnie i znacznie wolniej niż przypuszczałam. Wpadłam więc do sali treningowej z rumieńcami na policzkach, będących efektem trochę zakłopotania, trochę wysiłku. Maurice rozmawiał z panią Holt. Stali po przeciwnej stronie pomieszczenia, kiwając głowami i przerzucając spojrzenia na moją osobę, kiedy pchnęłam drzwi i wpadłam do środka. 

- Spóźniona. - Elizabeth podniosła ton głosu nim zdążyłam choćby się przywitać. Oddychałam głęboko, próbując wyrównać oddech, a Maurice wykrzywił nieznacznie kącik ust ku górze, jakby uśmiechał się do mnie pokrzepiająco. 

- Przepraszam, pani Holt. - sapnęłam, zaczesując jeden niesforny pukiel włosów za ucho, który zdołał wydostać się spod uścisku gumki. - Zdawałam dziś pracę zaliczeniową w swoim liceum. Nie sądziłam, że procedura potrwa tak długo. 

Wytłumaczyłam się, choć bez przekonania, że uzna to za jakiekolwiek godne usprawiedliwienie. Liczyłam jedynie, że okaże się człowiekiem i zrozumie w końcu, że poza tą salą i tymi trzema godzinami treningów, mam również własne prywatne życie, również wymagające mojego zaangażowania. I musiała pójść podobnym tokiem rozumowania, bo zacisnęła usta w wąską kreskę i powstrzymując się od kąśliwych komentarzy, kazała nam rozpocząć rozgrzewkę.

Ćwiczyliśmy układ. Teraz znaliśmy już jego całość i choć Maurice opanował go sprawnie i bez zarzutów, mnie wciąż myliły się kroki. Wciąż się wahałam, a Elizabeth wciąż miała wiele uwag. Wysłuchiwałam je wszystkie, niejednokrotnie będąc na skraju wybuchu, bo frustrowałam się nie tylko własną nieudolnością, ale i jej pretensjonalnym tonem. Ale za każdym razem Maurice ściskał moją dłoń lub ramię, kiedy akurat je trzymał lub chrząkał kiedy był zbyt daleko. Upominał mnie w ten sposób, a ja ulegałam, siląc się, by wykonać wszystkie ruchy raz jeszcze, tym razem lepiej, płynniej, pewniej.

Tylko jeden taniec, FelicioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz