- W porządku. Zaczniemy od kilku prostych ćwiczeń. Pozwolą ci lepiej zrozumieć krok natural fleckerls, a co za tym idzie, łatwiej przyswoisz jego naukę.
- Oczywiście.
- Stań bliżej. Maurice, ustaw się obok. Tobie chyba nie muszę tłumaczyć?
Maurice odepchnął się od ściany, którą podpierał przez kilka długich sekund, upijając wodę z butelki. Westchnął nienaturalnie głośno i powłóczył nogami.
- Nie, Beth. Nie musisz. Przerabiałem to, będąc jeszcze w podstawówce.
Wzniosłam oczy ku niebu. On sam również na mnie nie patrzył, choć uśmiechał się bez krzty wesołości. W sposobie wygięcia jego warg było wiele kpiny, która przyprawiała mnie o gorączkę.
Pomimo upływu tygodnia jego nastawienie względem mojej osoby wcale się nie poprawiło. Cynthia niejednokrotnie zapewniała mnie, że Maurice musi oswoić się z sytuacją. Przełknąć gorzki smak niepowodzenia, na który natrafili i uporządkować w głowie chaos, który z pewnością rozgorzał również u niego. Przekonywała mnie, że potrafi być naprawdę znakomitym partnerem. Szczerym, lojalnym i wspierającym przyjacielem, a ja musiałam ugryźć się w język, aby nie wyśmiać jej oceny, bo przecież Maurice nie był wobec niej ani prawdomówny, ani nie wykazał się oznaką lojalności. I choć do tej pory rzeczywiście mógł być przyjacielem, prawdopodobnie w chwili obecnej przestało mu to wystarczać.
- Świetnie. Małe przypomnienie w niczym ci nie zaszkodzi.
Elizabeth oddaliła się od nas na niewielką odległość, a ja pozwoliłam sobie na nikły półuśmiech satysfakcji. Jeśli istniała jakakolwiek rzecz, którą ceniłam w postawie pani Holt to był nim zdecydowanie fakt, że żadna kąśliwa uwaga Maurice'a nie pozostawała bez odpowiedzi.
- Ciężar ciała spoczywa na lewej nodze. - odchrząknęła, by zwrócić naszą uwagę. - Prawa jest wysunięta w bok. Stopa oparta na palcach. Tak prezentuje się pozycja wyjściowa.
Przyjrzałam się jej uważnie i zerknęłam kątem oka na Maurice'a. Robiłam tak za każdym razem, bo prezentował wszelkie figury w sposób bardziej precyzyjny, niż robiła to pani Holt wsparta o lasce. Wiedziałam, że to go niecierpliwi. Odwracał głowę przy każdym moim spojrzeniu posyłanym w jego kierunku. Wzdychał zazwyczaj ciężko i z frustracją, aby dać mi wyraźnie do zrozumienia, że patrzę na niego dłużej niż sobie tego życzy.
- Przesuwasz prawą nogę, krzyżując ją z lewą. Nie. Nie tak. Prawa przesuwa się przed lewą. Nie za.
Poprawiłam się, a Elizabeth skinęła głową.
- Ponownie odstawiasz lewą i znów krzyżujesz prawą. Prawa przed lewą. Odstawiasz lewą raz jeszcze i jeszcze raz krzyżujesz, ale tym razem prawa idzie za lewą. Kończysz w pozycji wyjściowej.
Odzwierciedlałam jej kroki. Przesuwała się po parkiecie w przesadnie zwolnionym tempie tylko po to, aby zobrazować mi swoje instrukcje.
- Rozumiesz?
- Tak.
- W porządku. Jeszcze raz. Prawa, lewa. Prawa, lewa. Prawa, lewa. Stop.
Ponowiliśmy ten krok kilkukrotnie. Z każdym powtórzeniem tempo wzrastało, dyktowane donośnym głosem Elizabeth, który odbijał się złowrogo echem od ścian pustego pomieszczenia. Przerwy pomiędzy powtórkami zaczęły się zacierać, aż w końcu straciłam rozeznanie po raz, który wykrzykuje: prawa! i czy należy postawić nogę przed czy za lewą.
- Błąd! - urwała, a ja wypuściłam wstrzymywane od dłuższego czasu powietrze. - Przed. Przed. Za.
- Tak, wiem. Po prostu...
CZYTASZ
Tylko jeden taniec, Felicio
Fiksi RemajaFelicia jest tą młodszą, mniej perfekcyjną siostrą Foster. Teraz ma zastąpić Cynthię, stanąć u boku jej partnera i przebrnąć przez kwalifikacje zawodów w tańcu towarzyskim. Ma wykonać tylko jeden taniec, zapewniając siostrze czas na rehabilitację. ...