Rozdział 1

7 1 0
                                    

Statkiem wstrząsnęło tak gwałtownie, że rozładowana Stella upadła na podłogę kokpitu. Estelle poczuła panikę. To znaczy jej myśli biegły z prędkością światła, a metalowe ciało leżało bezczynnie.
Statek uległ uszkodzeniu, bardzo dawno temu. Robot rozładowała się, więc nie mogła nic zrobić. Nie wiedziała, czy Alex i Luna przeżyli, bo w chwili zderzenia się z odłamkiem byli w hibernacji.
Minęło bardzo dużo czasu, Stella zobaczyła całe odrodzenie Koziorożca. W głębi duszy miała nadzieję, że gdzieś tam ktoś żyje i w końcu ją znajdzie.
Kolejne uderzenie spowodowało, że statek się zresetował, dziewczyna doskonale znała ten dźwięk przypominający uruchamianie starego komputera.
Po chwili usłyszała kroki.
Alex wszedł do kokpitu chwiejnym krokiem. Wyglądał na roztrzęsionego, ale od razu przeszedł do działania. Usiadł w fotelu pilota i zaczął ogarniać wszystkie parametry.
W pomieszczeniu zjawiła się Aiko Luna. Była jeszcze bardziej osłupiała.
- Siadaj w drugim fotelu. - rozkazał Alex. - Pospiesz się, mamy mało czasu. - dodał, kiedy dziewczynka nic nie zrobiła. - Mamy tlen na piętnaście minut i paliwo na tyle, żeby wylądować na tamtej niebieskiej planecie i nie zamarznąć po drodze. - wyjaśnił.
Luna zrobiła wszystko co jej kazał.

★★★

Udało im się wylądować w jakimś odosobnionym miejscu.
Luna stanęła na zewnątrz rozglądając się po okolicy. To nie była Theia. Aiko nawet nie była pewna czy dalej była w Koziorożcu.

★★★

Alex zaniósł Stellę do warsztatu. Posadził ją na stole roboczym i spojrzał prosto w oczy.
- Wiem, że mnie słyszysz i że jest ci trudno. - powiedział. - Muszę teraz iść, ale wrócę i cię naładuję.  Obiecuję. - przytulił ją, a potem wyszedł.

★★★

Z tej strony planety właśnie zaczynał się wschód słońca. Luna szła kilka kroków za Alexandrem. Łamała etykietę, w końcu to ona powinna iść pierwsza.
Była zajęta myśleniem co robić dalej. Nie zostanie z chłopakiem, nie było takiej opcji. Teraz jednak szli poboczem autostrady, na otwartymi terenie nie miała szans na ucieczkę.
Doszli do stacji benzynowej.
Jeden mężczyzna stał na drabinie i naprawiał kamerę, drugi stał na dole, wyklinał stary monitoring.
Alex stanął przy jednym ze stanowisk i przyjrzał się dostępnym rodzajom paliwa.
- A pannica wygląda jak jakaś księżniczka. - skomentował jeden z mężczyzn patrząc na Lunę. - Wybierasz się na bal, czy na zakończenie roku szkolnego?
Lunie zmroziło krew w żyłach. Wzrok i komentarz mężczyzny wywołał u niej dyskomfort. Spojrzała na Alexa, który właśnie napełniał benzyna jeden z kanistrów, które były dostępne do kupienia. Napełnił jeszcze dwa opakowania.
Oboje weszli do budynku stacji. Luna podeszła do lady.
- Dzień dobry, chcielibyśmy zapłacić za paliwo. - uśmiechnęła się uprzejmie do kasjera. - Wzięliśmy trzy kanistry. - nie była pewna jak się kupuje paliwo, ale najwidoczniej nie było to takie trudne.
- Będzie trzydzieści pięć dolarów. - odpowiedział znudzony mężczyzna za ladą.
Alex wyciągnął w jego stronę pięćdziesięcio gwiazdkowy banknot.
- Dzieciaki, nie róbcie sobie jaj. Nie przyjmuję tu zabawkowych pieniędzy. - zaśmiał się kasjer.
- To jest międzygalaktyczna waluta. - wyjaśniła Luna. - Na jakiej planecie teraz jesteśmy?
- Na Ziemii. - teraz mężczyzna zaczynał robić się zaniepokojony. - A myśleliście, że na jakiej?
- Na Thei? Ewentualnie Marsie, albo Neptunie. - odpowiedziała dziewczyna całkowicie poważnie.
- O mój boże, UFO! - kasjer wstał i chwycił się za głowę. Ewidentnie spanikował. - Wynoście się stąd!
Wdepnęli w niezłe bagno. No cóż, mieszkańcy nie rozwiniętej jeszcze planety będą mieli kolejną teorię spiskową.
- Wychodzimy. - zdecydował Alex zabierając banknot z lady. Wcisnął jeden z kanistrów w ramiona Aiko, sam wziął pozostałe dwa, a potem wyszedł ze stacji.

★★★

- Okradliśmy stację! - zauważyła Luna. - Nie powinniśmy tego robić.
Byli już niedaleko statku. Przez całą drogę w ogóle nie rozmawiali.
- A masz jakieś lepsze wyjście? - zapytał Alex. - Musimy czymś naładować statek.
- Nie. - odparła cicho.

★★★

Sytuacja była trudna. Alexowi udało się naprawić statek jedynie na tyle, żeby mieć dostęp do internetu, naładować Stellę i przenieść się do garażu domu, który kupili za pieniądze, które zyskali dzięki jakieś komputerowej sztuczce.
Dowiedzieli się bardzo dużo. Ziemia była jedyna zdatną do życia planetą. Jej mieszkańcy nie wiedzieli o istnieniu cywilizacji na innych planetach, loty w kosmos były dla nich wyzwaniem. A Theia była księżycem Ziemi. Według informacji, które udało im się znaleźć,  bardzo dawno temu Theia i Ziemia były bliźniaczkami rozwijającymi się w tym samym tempie. Niestety doszło do kolizji, w której Theia zmarła, a Ziemia cudem przeżyła. Na dodatek minęło cztery i pół miliarda lat, czyli dwa tysiące czterdzieści parę cykli.
Luna siedziała na trawie przed domem. Był środek nocy, na bezchmurnym niebie mogła dostrzec miliardy gwiazd. Gdzieś tam była Wieczna Planeta i inne galaktyki. Prawdopodobnie mogła stad widzieć nawet Otwarty kosmos. Jej uwagę przykuło jednak coś innego. Biała kula odbijała blask słońca rozpraszajac ciemność. Theia. Jej rodzinna planeta była martwą satelitą planety, która od tysięcy cykli nie rozwinęła się prawidłowo. Nie było już rodziców, a o jej istnienie zostało już dawno zapomniane.
Mogła zacząć wszystko od nowa, ale musiała zdecydować się na jeszcze jedną ucieczkę.
Alexander jej nie chciał. Jasno pokazywał, że jej obecność tylko wszystko utrudnia. Stella w jakimś stopniu ją akceptowała, ale była robotem. Domyślnie musiała być miła dla każdego.
Chłopak spał w swoim pokoju, dziewczyna ładowała się w kuchni.
Aiko wstała i spojrzała na pogrążone w półmroku osiedle. Latarnie świeciły między domami, ale wszyscy sąsiedzi już spali.
Kiedy wyjdzie na otwarta ulicę, ciemność ukryje ja przed wścibskimi spojrzeniami.
Tak też zrobiła. W przypływie adrenaliny nie usłyszała otwierania drzwi, ani kroków osoby, która podążyła jej śladem.
Dwunastolatka biegła przed siebie środkiem jezdni, dotarła do zakrętu, zza którego wyjechał samochód. Dziewczynka dostrzegła jedynie żółte światła reflektorów, zanim silne ramiona odciągnęły ja na bok.
Samochód głośno zatrąbił, ale nie zatrzymał się.
- Aiko, powinnaś bardziej uważać. - skomentowała Stella odsuwając się jeszcze bardziej od jezdni. - Mało brakowało, nic ci nie jest?
- Puść mnie! - zażądała Luna wyrywając się.
- Jest środek nocy, gdzie chcesz iść? - blondynka była silna, młodsza dziewczyna nie miała szans na ucieczkę.
- Jak najdalej od was, przecież i tak mnie nie chcecie. - w tym momencie coś w niej pękło. Była niechciana. Zawsze w głębi duszy to wiedziała, ale dopiero wypowiedzenie tych słów na głos sprawiło, że nabrały mocy. Poczuła uścisk w kącikach oczu. Nie płakała od wielu lat, czemu niby miałaby to zrobić teraz?
- Alex nie należy do najmilszych ludzi we Wszechświecie, ale nie pozwoli, żeby coś ci się stało. - powiedziała Stella zmartwionym tonem.
- Dlaczego niby? - Luna kolejny raz próbowała się wyrwać, a samotna łza spłynęła po jej policzku.
- Bo wszyscy siedzimy w tym razem. Utknęliśmy w trudnej sytuacji, a odtrącanie siebie nawzajem na pewno nam nie pomoże. - wyjaśniła blondynka. - Wracajmy do domu. - zachęciła.

★★★

Luna położyła się na łóżku twarzą do ściany.
- Możesz już iść, nigdzie się nie wybieram. - powiedziała do Stelli, która stała w drzwiach jej pokoju.
Aiko poniosła porażkę. Wiedziała, że znajdzie się jeszcze jakaś okazja do ucieczki, ale na razie chciała być sama. Łzy nie chciały przestać płynąć, gardło było ściśnięte, a ona ledwo powstrzymywała szloch.
Usłyszała kroki za swoimi plecami.
- Ogłuchłaś? - zapytała rozzłoszczona.
- Jakbyś mnie potrzebowała to będę w kuchni. - odparła ze spokojem blondynka podając dziewczynce paczkę chusteczek. - Przydadzą ci się.
Potem wyszła.

LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz