11. Komandor

148 16 61
                                    


Na mostek dotarli ostatecznie spóźnieni ponad pół godziny, ale za to zdążyła założyć swoje normalne, cywilne ubrania. Na szczęście do kajuty zdążono dostarczyć jej rzeczy, w związku z czym nie musiała ubierać wojskowego uniformu. Stojąc przed masywnymi żelaznymi drzwiami Sarze przeszło przez myśl, że może tak ostentacyjne znieważanie człowieka, od którego jest całkowicie zależna, faktycznie nie było dobrym pomysłem. Było to jednak silniejsze od niej.

Przyłożyła obręcz do czujnika, tak jak pokazał jej wcześniej Roderick, a ciężkie skrzydła rozsunęły się z zadziwiającą lekkością pneumatycznego mechanizmu.

Wnętrze robiło niesamowite wrażenie, niczym nie przypominało ascetycznych korytarzy okrętu. Było ono niezwykłym amalgamatem klasycznej elegancji i futurystycznego uroku. W centralnym punkcie pomieszczenia stał wielki, drewniany stół nawigacyjny, na którym rozłożone były mapy. Ponad stołem zwisało mosiężne astrolabium, które zdobiło sufit pełen ornamentów i delikatnych rzeźbień o astronomicznej tematyce. Nie zdążyła się jednak im dokładnie przyjrzeć, bo jej wzrok przyciągnęły zegary w ozdobnych, drewnianych ramach ciągnące się rzędem pod samym sklepieniem wokół pomieszczenia. Były one podpisane numerami dystryktów. Każdy wskazywał inną godzinę, aktualny czas słoneczny w różnych polis. Bezwiednie odnalazła numer 16, który wskazywał godzinę czwartą po południu. Poczuła bolesną falę tęsknoty. Przednia półokrągła ściana mostka była przeszklona. Dużo by dała, żeby zobaczyć widok z tych okien. Zamiast tego stała przy wejściu jak zamurowana, czekając na reakcję mężczyzny pochylonego na stołem, który nawet na nią nie spojrzał.

- Zabłądził Pan na własnym statku Thorsten? – Komandor zwrócił się bezpośrednio do Porucznika. Mężczyźni wymienili spojrzenia, ale nie było w nich wrogości, wydawało się jej wręcz, że Porucznik delikatnie się uśmiechnął - Może już Pan wrócić do swoich obowiązków - mężczyzna skinął głową i wyszedł zostawiając Sarę samą z Holgerem.

Dowódca stał pochylony nad mapą manipulując skomplikowanym przyrządem nawigacyjnym. Sądząc po porozrzucanych kartkach z odręcznymi obliczeniami pracował nad czymś, z czym miał wyraźny problem. Był wysoki i szczupły, ale dobrze zbudowany, zbyt długa jasna grzywka opadała mu kaskadą na czoło i oczy. Wydatne kości policzkowe podkreślały surowy wyraz twarzy, a gładko ogolona skóra napinała się przy każdym słowie co nadawało jej odrobinę groteskowego wyglądu.

- Zignorowała Pani moje polecenie i zmarnowała mój czas. To ma się więcej nie powtórzyć - były to jedyne słowa, dotyczące jej niesubordynacji. Mogła się spodziewać różnych rzeczy, ale ostentacyjna ignorancja ją zaskoczyła. Sara chcąc nie chcąc musiała przyznać, że reprymenda była niezwykle skuteczna, poczuła się jak dziecko, któremu nikt nie ma nawet czasu i ochoty wytłumaczyć, co zrobiło źle i poczuła ukłucie wstydu.

Dopiero wtedy podniósł na nią wzrok. Wyraz jego twarzy dopełniały niesamowite, intensywnie błękitne oczy, jedyny element jego wyglądu, który nie epatował zimnem. Tego mężczyzny nie nazwałaby klasycznie przystojnym, ale też było w nim coś pociągającego i odrobinę nieludzkiego. Nosił ciemny, skórzany prosty kaftan, równie surowy jak cała reszta. Najdziwniejszym elementem były jednak długie rękawice sięgające mu za łokcie, stanowiące kompletnie zbędny element ubioru, który dodatkowo musiał co najmniej utrudniać manipulowanie precyzyjnymi przyrządami. Nie musiała się długo domyślać, że ten nietypowy element garderoby nie jest raczej estetyczną fanaberią. Z uwagą przyjrzała się ruchom jego dłoni, które były nieco bardziej precyzyjne i nieco mniej płynne, niż ruchy zwykłych ludzkich rąk. A później spojrzała na panele sterujące z jednym fotelem dla pilota. Na tym statku władzę absolutną sprawował jeden człowiek, człowiek, który samodzielnie był w stanie pilotować maszynę. Człowiek, który rzeczywiście nie był całkowicie człowiekiem. A więc miała przed sobą przykład praktycznego zastosowania technologii tak skomplikowanej, że jej własne umiejętności i wiedza wydały się przy tym dziecinną zabawą.

Dzieci Eteru [czeka na remont]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz