31. Ucieczka

85 15 48
                                    

3.762 Mhz, 4:28 am czasu lokalnego Dystryktu 16

[120 sekund do zakończenia transmisji]

- [szum] ZeroWave do EchoKid, jesteś tam? [trzask]

- [szum, trzask] Wave....tak jestem...

- Kid, musicie natychmiast się ewakuować [trzask] Rozumiesz? [szum] Potwierdź.

- [szum] ...Potwierdzam [szum] Jak bardzo jest źle..?

- Bardzo Kid, przesyłam koordynaty [modulowany sygnał]

[90 sekund do zakończenia transmisji]

- [szum] Odebrałeś? [szum]

- Tak, mam je [trzask] Wave...

- [szum] Bądźcie tam najszybciej jak się da [trzask] Teraz się rozłączę [szum] Powodzenia synu.

[transmisja została przerwana]

...tato...

Szum nakładających się sygnałów tworzył nieznośną kakofonię, choć radiostacja była maksymalnie ściszona. Chase wiedział, co to oznacza, przemieszczające się jednostki operacyjne. Nigdy nie słyszał, by było ich tak dużo. Szukali ich. Pasma wskazywały zarówno na Konsorcjum, jak i wojsko. Nie mieli wiele czasu. Natychmiast wyłączył urządzenie. Przez chwilę żaden dźwięk nie zakłócał nocnej ciszy. Przerażenie spowodowało, że czuł, jakby wokół niego powietrze zgęstniało uniemożliwiając mu poruszanie się. W końcu się ocknął. Rozumiał, że musi działać. Zerwał się z miejsca, pobiegł do drugiej sypialni i potrząsnął ramieniem śpiącego mężczyzny.

- Musimy uciekać - powiedział lekko unosząc drżący głos - natychmiast.

Shade'owi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Momentalnie wybudził się ze snu, spojrzał trzeźwym wzrokiem na chłopaka, usiadł i zaczął w pośpiechu zakładać spodnie i buty.

- Co się dokładnie dzieje? - zapytał szybko i rzeczowo, choć już się domyślał. Wiedzieli, że może się tak stać i byli przygotowani. Potrzebował jednak szczegółów.

- Szukają nas. Jednostki. Dużo. Rozmawiałem z Wavem. Mam koordynaty. Musimy tam dotrzeć jak najszybciej, pięć kilometrów stąd - mówił szybko i chaotycznie.

Shade w tym czasie skończył się ubierać i zapinał właśnie kaburę na pasie.

- Dobra, rusz się, wiesz co robić - krzyknął ostro.

Chase jednak stał nieruchomo patrząc na niego bezradnie. Targały nim wyrzuty sumienia. To była jego wina, to on się uparł, żeby zostać tu dłużej, zamiast dołączyć do Wave'a, gdy było to jeszcze względnie bezpieczne. Ryan położył mu dłonie na ramionach i delikatnie ścisnął. Odszukał jego błądzący wzrok. Powiedział spokojnie i pewnie:

- Będzie dobrze, damy radę. Ale teraz się skup na tym, co trzeba zrobić, w porządku?

Nie był wcale przekonany, że ma rację, ale Chase na szczęście chyba mu uwierzył. Niepewnie pokiwał głową i zaczął robić to, co ćwiczyli na taką właśnie okoliczność. W ciągu minuty byli ubrani, uzbrojeni i gotowi do wyjścia. Ryan miał nadzieję, że w razie konieczności chłopak będzie w stanie użyć niewielkiego rewolweru, który miał ukryty pod kurtką, choć czuł, że nie będzie mu łatwo. Strzelanie do puszek i butelek to zupełnie coś innego niż pozbawienie drugiej osoby życia, nawet w chwili zagrożenia. Chase z żalem opuszczał mieszkanie. Łączyło go z tym miejscem wiele wspomnień. Większość dobrych, trochę smutnych, kilka irytujących, na myśl których uśmiechał się w myślach. Była to ostatnia rzecz łącząca go z siostrą, a teraz miał po prostu stąd wyjść i nigdy nie wrócić.

Dzieci Eteru [czeka na remont]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz