20. Impulsy

125 16 68
                                    

Komandor siedział w swojej kajucie i przeglądał wyniki pracy Fowler z poprzednich dni. Ostatni raport napełnił go optymizmem. Zaledwie po kilku tygodniach pracy dziewczynie udało się bardzo skutecznie spowolnić rozwój usterek. Zyskali w ten sposób co najmniej kilka miesięcy, jeżeli nie więcej. Jeżeli ktoś ma doprowadzić to zadanie do końca, z pewnością to właśnie ona była właściwą osobą. Zorganizowanie spotkania z jej bratem nie będzie proste, ale był to jej winny. Nie wiedział czemu, ale odczuwał pewien rodzaj zadowolenia, że może sprawić jej przyjemność. Owszem, była bezgranicznie uparta, niepodporządkowana i za cel postawiła sobie łamać każde polecenie jakie jej wydaje. Zamiast jednak docenić wysiłek jaki wkłada w pracę skupił się na temperowaniu jej charakteru. To był błąd. Niezmiennie irytowała go jej postawa, ale też w jakiś niepojęty sposób trochę mu imponowała. Po raz kolejny złapał się na tym, że myśli o niej, zamiast skupić się nad treścią dokumentów leżących na biurku. Było coś nietypowego w tych raportach, jakby nie wszystko chciała napisać wprost. Nie miał uwag do merytorycznej strony, wszystkie obliczenia i modele wyglądały na bezbłędne. Niemniej, miał wrażenie, że brakuje w nich interpretacji, jakby dziewczyna chciała ją na razie zachować dla siebie. Musi o tym z nią porozmawiać przy najbliższej okazji. Chwilowo jednak miał inne zmartwienia na głowie.

Od dwóch dni znajdowali się nad Dystryktem 17tym. Holger od dawna doskonale zdawał sobie sprawę z krążących pogłosek na temat tego polis. Miasto to uważane było za prawdopodobną siedzibę przynajmniej kilku buntowniczych organizacji, odpowiedzialnych za powstawanie wolnych stacji, wliczając w to największą z nich, zwaną "Dziećmi Eteru". Teraz dostał tajemnicze zaproszenie, przypuszczalnie właśnie od nich. Mogła to być oczywiście pułapka, ale nie miałoby to większego sensu. Chcieli się spotkać wyłącznie z nim, a on raczej nie stanowił największego zagrożenia ani dla tej, ani dla żadnej tego typu grupy. Przez wszystkie lata służby ograniczał się do pacyfikowania jedynie militarnych zagrożeń. Nie walczył z głosami. Nie tak rozumiał swoje zadanie, choć teoretycznie miał takie uprawnienia. Zdecydował się przyjąć zaproszenie.

Na spotkanie udał się kolejnego dnia, bez wsparcia, ale uzbrojony. Nie chcąc się rzucać w oczy, założył prosty kaftan bez oznaczeń wojskowych i długi płaszcz. Lokalizacja wskazywała stare kino znajdujące się na obrzeżach miasta. Gdyby nie migoczący, nieco przekrzywiony neonowy napis "Helios" nad wejściem, uznałby, że budynek od lat jest opuszczony. Nad miastem zapadał już zmierzch. Na zewnątrz panowały pustki, przynajmniej w tej części miasta. Tylko nieliczne latarnie działały, dając niewiele światła. Ich słaby blask tonął w szarej mgle unoszącej się nad ulicami. Wiedział, że jest obserwowany. W okienku kasy nikogo nie było, ale na kontuarze leżał bilet, a raczej kartka papieru z ręcznie wpisanym numerem miejsca. Wziął ją i wszedł do środka. Budynek był niewielki, posiadał jedną salę projekcyjną i rzeczywiście od lat nie funkcjonował. Część krzeseł była wyrwana, a te które pozostały były w większości zniszczone i pokryte grubą warstwą kurzu. W przesiąkniętym wilgocią powietrzu unosiła się wyraźnie wyczuwalna woń stęchlizny.

Co ciekawe sam ekran, choć również wyglądał na wiekowy, wydawał się całkowicie sprawny. Obecnie rozjaśniony był słabym światłem z projektora, który zapewne został tu przyniesiony tylko z okazji dzisiejszego spotkania. Na szarej planszy widniał czarny napis "Wiatr się zmienia". Było to jedyne oświetlenie, w pomieszczeniu panował półmrok. Miejsce na kartce wskazywało sam środek sali. Jeżeli będzie czegoś próbował natychmiast go zastrzelą. Nie widział ich, ale czuł na sobie ich wzrok. Jego kroki odbijałaby się głuchym echem w prawie pustym pomieszczeniu. Usiadł na wskazanym miejscu i czekał. Po kilku minutach usłyszał za sobą męski głos:

- Nie odwracaj się, powoli podnieś ręce i połóż na oparciu krzesła przed tobą - powiedział przybysz spokojnym tonem. Holger ocenił, że mężczyzna może mieć 50 lat, może więcej. Stał około półtora metra od niego, w miejscu, gdzie ktoś utworzył wyrwę w rzędzie krzeseł. Mógł mieć najwyżej dwa metry wzrostu. Najwyraźniej potrafił przemieszczać się bezszelestnie, nie słyszał jak do niego podchodzi. Komandor zacisnął palce na kolbie pistoletu, który spoczywał w rozpiętej kaburze. W ułamku sekundy był w stanie go użyć. Wiedział, gdzie ma celować.

Dzieci Eteru [czeka na remont]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz