29. Pułapka

90 15 44
                                    

Sara biegła pierwsza. Już po dziesięciu minutach zaczęło brakować jej tchu, jej kondycja po wypadku pozostawiała wiele do życzenia. Wydawało jej się, że nikt ich nie ściga, ale rozumiała, że muszą dotrzeć na miejsce najszybciej jak się da. Shade trzymał się tuż za nią, nie poganiał jej, ale i tak wiedziała, że go spowalnia. Na miejsce dotarli po kolejnych pięciu minutach. Dziewczyna potrzebowała chwili odpoczynku, oparła dłonie o kolana i próbowała uspokoić oddech. Lokalizacja wskazywała na 3 piętrowy budynek. W tej strefie gęsta zabudowa uniemożliwiałaby lądowanie na gruncie. Zrozumieli, że muszą dostać się na dach. Spojrzała na Shade'a z nadzieją, że potwierdzi, że są bezpieczni. Ryan zamiast tego wyjął z plecaka pistolet.

- Umiesz strzelać?

Sara patrzyła to na broń, to na jego twarz, zastanawiając się czy mówi poważnie.

- Nie. I nie mam zamiaru - zaprotestowała krótko.

- Nie masz wyboru - odpowiedział szybko równocześnie zdając sobie sprawę, jak bardzo dziewczyna przypomina swojego brata - Nie wiem co zastaniemy w środku - podszedł do niej i nie pytając jej o zdanie włożył w rękę niewielki, lekki rewolwer, zaciskając jej palce na chwycie - tak się odbezpiecza, a tak zabezpiecza - przesunął jej kciuk po niewielkim przełączniku. Trzymasz palce tak - poprawił ułożenie jej dłoni - palec wskazujący wzdłuż zamka, reszta palców wysoko. Jak strzelasz najlepiej dołożyć drugą rękę - podniósł jej lewą rękę i zacisnął palce na prawej - odrzut nie będzie silny, ale wyczuwalny, więc trzymaj mocno. Wystarczy pociągnąć za spust. Kula może odbić się rykoszetem, więc strzelaj tylko jak będziesz pewna, że trafisz... w to co chcesz. Masz sześć nabojów w magazynku. Nie celuj w siebie - odsunął się od niej - i pod żadnym pozorem nie celuj we mnie - uśmiechnął się do niej próbując bezskutecznie rozładować napięcie.

Sara opuściła rękę z bronią kierując lufę w ziemię przed sobą. Nie miała wyrobionych odruchów. Zabezpieczyła i odbezpieczyła broń jeszcze kilka razy. Wycelowała przed siebie na próbę nie pociągając jednak za spust.

- To głupi pomysł.

- Wyjątkowo, masz lepszy?

- Możemy jeszcze wrócić? - zapytała z nadzieją.

- Już wiedzą, gdzie jesteśmy, będą nas śledzić. To jedyna droga ucieczki. Na otwartej przestrzeni nie mamy szans.

Sara chciała zaprotestować, ale czuła, że Ryan ma rację. Spojrzała mu w twarz prawie z rozpaczą w oczach, ale chłopak najwyraźniej nie miał zamiaru jej uspokajać.

- Kiedy się zorientowałeś? - dziewczyna rozejrzała się nerwowo po otaczających ich budynkach.

- Odkąd weszliśmy do tej przemysłowej dzielnicy. Skup się teraz. Pójdę pierwszy. Musimy dostać się na górę - powiedział szorstko, zarzucił plecak na plecy i ostrożnie wszedł do środka. Teraz zrozumiała, dlaczego doprowadził ją do bocznego, a nie głównego wejścia.

Sara ruszyła niepewnie za nim niespokojnie się rozglądając. Hala nie była zbyt duża. Choć wnętrze tonęło w mroku, oświetlenie awaryjne pozwalało na dostrzeżenie zarysów wysokich maszyn produkcyjnych zlokalizowanych w centralnej części. Urządzenia były wyłączone. W pomieszczeniu dostrzegła również trzy poziomy platform biegnących wzdłuż ścian, na które prowadziło kilka par schodów. W razie konieczności z tego miejsca technicy mieli częściowy dostęp do elementów linii. Mieli też dostęp do konsoli umożliwiającej manualną kontrolę sprzętu, która znajdowała się zazwyczaj na pierwszym poziomie.

Coś było nie w porządku. Nad podłogą, pokrytą grubą warstwą pyłu unosiła się ledwo dostrzegalna mgiełka kurzu. Shade też to zauważył, obejrzał się w jej stronę rzucając jej porozumiewawcze spojrzenie. Dziewczyna z całej siły zaciskała palce na chwycie pistoletu. Ryan wiedział, że nie mają szans przedostać się na górę, jeżeli najpierw nie pozbędą się zagrożenia. Wskazał dziewczynie wnękę po lewej stronie i szeptem kazał się w niej ukryć i czekać. Sara była przerażona, wcisnęła się we wskazane miejsce i patrzyła, jak odchodzi. Poruszał się bezszelestnie i już po chwili nie wiedziała, gdzie jest. Było zupełnie cicho, ale pozostała czujna. Ręce z pistoletem oparła o kolona gotowa w każdej chwili strzelić, gdy tylko pojawi się zagrożenie. Odbezpieczyła broń. Po kilku minutach usłyszała pierwszy strzał. O mało nie pociągnęła wtedy za spust, co zdradziłoby jej położenie. Huk odbijał się echem po hali. Jeżeli Sara była wcześniej przerażona, to teraz ogarnęła ją panika. Ale nic nie mogła zrobić. Nawet gdyby chciała, nie była w stanie się ruszyć.

Dzieci Eteru [czeka na remont]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz