26. Pył

91 14 48
                                    

- Dobrze się czujesz? - Stan Morgan przyglądał się Sarze wyraźnie zaniepokojony.

Znajdowali się przed wejściem do pomieszczenia, w którym utknęła kilka dni wcześniej. Pomieszczenia, w którym poznała, jak to jest umierać. Przez ostatnie dni próbowała zachowywać się jakby nic się nie wydarzyło, a nawet z tego żartować. Teraz, gdy wróciła w to miejsce musiała przyznać, że doświadczenie odcisnęło na niej swoje piętno. Stała nieruchomo wpatrując się w drzwi z nieobecnym wyrazem twarzy. Jej myśli spontanicznie wracały do tamtych chwil, gdy była przerażona. Nigdy w życiu tak bardzo się nie bała.

- Tak... nic mi nie jest - ocknęła się w końcu i otworzyła zamek bransoletą, a następnie ręcznie rozsunęła drzwi, które stawiały wyraźny opór. Większość pomieszczeń technicznych nie miała automatycznych mechanizmów i wymagała obsługi manualnej. Pomyślała, że musi jeszcze na nie później zerknąć, zanim kolejna osoba tu utknie.

Weszli do środka. Wnętrze sprawiało wrażenie klaustrofobicznego i zagraconego, większość przestrzeni zajmowała specjalistyczna aparatura rozmieszona na ścianach. Była ona połączona z urządzeniami na zewnątrz statku, co umożliwiało ich wygodną obsługę techniczną. Podobnych pomieszczeń było kilkadziesiąt na całym okręcie. To z tego miejsca można było dokonywać przeglądów i napraw stosunkowo wygodnie, bez konieczności wychodzenia na zewnętrzne tarasy, co z kolei wymagało użycia niewygodnej odzieży ochronnej lub nawet szczelnych kombinezonów. Obecnie dobrze oświetlone wnętrze nie wydawało się przerażające. Sara poczuła się jak dziecko, w nocy drżące na myśl o strachach kryjących się w zakamarkach ciemnego pokoju, które w dziennym świetle tracą kły i zmieniają się w zupełnie zwyczajne przedmioty. Odetchnęła z ulgą. Oprócz oświetlenia wszystko było wyłączone.

- Najpierw musimy przywrócić zasilanie – dziewczyna weszła już w tryb zadaniowy – Trzeba przeprowadzić pełną diagnostykę wszystkich urządzeń. Trochę nam to zajmie. Podzielmy się pracą. Wiesz, jak to robić? - upewniła się przekazując mu połowę raportów.

- Jasne, dam sobie radę.

- Przy okazji, zwracaj uwagę na wszystko, co może wydawać się dziwne albo nietypowe.

Chłopak skinął potakująco głową. Stan był jednym z najzdolniejszych wojskowych techników i zdecydowanie najbardziej doświadczonym. Był bystry, dokładny i konkretny. Mimo masywnej sylwetki poruszał się w ograniczonej przestrzeni z dużą gracją. Po godzinie byli gotowi na ponowne uruchomienie urządzeń.

- To chyba tyle, wygląda dobrze - powiedziała, gdy już zakończyli pracę - czas sprawdzić, na ile się to zdało - dodała przesuwając dźwignię głównego bezpiecznika w dół.

W pomieszczeniu rozszedł się cichy szum uruchamiających się urządzeń. Wyglądało na to, że wszystko działa poprawnie. Nic nie wskazywało na to, że całkiem niedawno rozegrały się tu dramatyczne chwile z jej udziałem. Niektóre elementy nosiły jedynie ślady działania wysokiego napięcia, ale już wcześniej to obserwowała. Tego się z resztą spodziewała. Liczyła jednak po cichu, że znajdą coś, co naprowadzi ją na rozwiązanie zagadki, teraz odczuwała lekkie rozczarowanie. Gdy już mieli wychodzić dziewczyna spostrzegła, że Stan uporczywie pociera dłonią zaczerwienione oczy.

- Coś się stało? - zaniepokoiła się bacznie mu się przyglądając - Wygląda na podrażnienie.

- Mam skłonności do zapalenia spojówek, pewnie coś mi wpadło...?

- Idź z tym na oddział szpitalny, niech doktor Walsh na to spojrzy. Ja tu jeszcze chwilę zostanę.

Stan nie wyglądał na przekonanego, ale podrażnione oczy coraz bardziej go swędziały i zaczęły już mocno łzawić.

Dzieci Eteru [czeka na remont]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz