Rozdział 8

151 9 37
                                    

- Ukatrupię! No jak nic, ukatrupię! - Amina rzuca mi wkurzone spojrzenie. - Czemu nie powiedziałaś mi od razu?!

- No... - Robię się czerwona jak burak. - Wczoraj kiedy wróciliśmy było już późno, a dzisiaj od rana miałyśmy zajęcia, więc...

- Teraz będę musiała zapłacić więcej za loty! A do wczoraj była promocja... - Patrzę na nią jak na idiotkę. - A co myślałaś, że przepuszczę taką szansę? - Wyszczerza zęby w szerokim uśmiechu.

- Amina! - Śmieję się. - Wystraszyłaś mnie! Myślałam, że serio jesteś na mnie zła.

- Jesteś jak mój słodki anioł stróż! - Puszcza mi oko. - I tak zdałam już większość egzaminów, zostały mi tylko dwa, ale nie będzie problemu ich przełożyć na wcześniej. Za kilka dni mogę lecieć do Serenary, a wtedy przypadkiem zostanę sąsiadką Asima i zacznę go dręczyć, dzień w dzień...

- Serio się zabujałaś, co?

- No, jeszcze nie nazwałabym tego zabujaniem, ale... Lubię się z nim droczyć.

- Ciekawe, czy on jest tego samego zdania. Kto wie, może podroczysz się z nim na tyle, że kupi ci prezent urodzinowy?

- Może... - mówi zawadiackim tonem.

Na szczęście wczorajsze wydarzenia rozeszły się po kościach. Nikomu nic się nie stało, ale nadal nie wiem dokładnie, czemu służyło to spotkanie. Nie chcę naciskać na Aminę. Kiedy jednak wracam z obiadokolacji, sama zaczyna temat.

- Dobra Lu, powiem ci, bo mnie już to męczy. - Siada na łóżku i krzyżuje nogi. - Asim kazał utrzymać mi to w sekrecie, a ja nie chce go zdradzić, więc... Powiem to, co uznaję za mniej poufne. O ile można tak powiedzieć...

- Nikomu nie powiem. Nawet Olaviemu. Obiecuję.

- Wiem. Okej, więc... - Bierze głęboki wdech. - Dostałam wiadomość niby od Asima w sprawie spotkania, z innego numeru. Powiedział, że musiał zmienić telefon. Byłam ostrożna i podpytałam go o parę rzeczy, ale wiedział dokładnie wszystkie fakty na temat akcji z Olavim, plus serio brzmiał jak on, ale tak jak przeczuwałaś, było to oszustwo. Kiedy przyszłam na spotkanie, zobaczyłam mężczyznę bardzo do niego podobnego, również na motocyklu. Od razu wiedziałam, że musi być spokrewniony z Asimem.

- Spokrewniony? Myślałam, że nie ma rodziny... W końcu był w sierocińcu.

- Okazuje się, że jednak ma. Przedstawił mi się jako jego kuzyn. Wyglądał na około dwadzieścia lat. Był naprawdę miły i nie czułam od niego złych intencji, więc zgodziłam się porozmawiać. Powiedział mi, że na imię ma Kai i do niedawna nie wiedział o istnieniu Asima. Mówił, że nie może z nim porozmawiać osobiście, bo nie ma wstępu do Rakanu. Użył swoich "sposobów", jak to ujął, żeby dotrzeć do mnie. Dał mi dokumenty i poprosił, żebym mu je przekazała Tak też zrobiłam.

- Co to za dokumenty?

- Informacje, które sugerują prawdziwe pochodzenie Asima. Czytałam je, ale szczerze mówiąc, nie potrafię stwierdzić, czy są prawdziwe. Niemniej... Pewne fakty faktycznie mają sens.

- Czy to pochodzenie... Jest złe? - dopytuję, przypominając sobie o korzeniach Olaviego. Choć właściwie, czy może być coś gorszego, niż bycie potomkiem mordercy, który przejął twoje ciało?

- W zasadzie to nie. Powiedziałabym nawet, że to bardzo dobra informacja.

- Więc? Dlaczego tak się chce z tym kryć?

- Bo... To coś niespodziewanego. Jeżeli wyjdzie na jaw, to może mieć problemy. Nie tylko ze strony pracodawcy, ale też ogólnie rodzin magicznych. Powiedzmy, że to tak jakbyś odziedziczyła nagle ogromny spadek po osobie, o której nawet nie miałaś pojęcia, i nagle kupa ludzi z nieznanej części rodziny zaczyna cię nienawidzić.

SPARKLESS 2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz