Mój Przewodnik czeka na mnie, jak zawsze o tej samej godzinie, w jednej z opuszczonych klas. Ren Sotaryo ma niecałe trzydzieści lat i jest magiem chaosu, który ukończył Aurdelis. Jak sam o sobie powiedział, jest "magicznym bibliotekarzem" i ponoć zrobił zawrotną karierę. Oczywiście, nie tyle układa książki na półkach, co sam bada i klasyfikuje zaklęcia. Szczerze mówiąc, spodziewałam się, że moim Przewodnikiem będzie jakiś były Wybraniec. Niemniej, Ren jest spokojnym i uprzejmym facetem, który potrafi słuchać. Sprawia wrażenie osoby, która jest wyjątkowo inteligentna, i której aż chce się zwierzać z problemów.
- Wybrałaś już przedmioty na drugi rok? - pyta z przyjaznym uśmiechem.
- Tak. Biorę te same co poprzednio, tylko zamiast fotografii zapisałam się na podstawy projektowania użytkowego.
- Cieszę się, że Aurdelis wprowadziło w końcu jakiś bardziej praktyczny przedmiot z dziedziny sztuki. Myślę, że to dobry wybór. A jak się czujesz z tym, że jutro rozpoczynasz drugi rok szkoły?
- Dobrze. Szczerze mówiąc, chcę czymś w końcu zająć głowę.
- A z tym, że twój były chłopak będzie mieć nową dziewczynę?
- Od tamtego momentu kiedy pobił się z Ezio nie rozmawiałam z nim ani razu. Unikał mnie cały miesiąc. Zresztą, z Ezio też nie rozmawiałam zbyt wiele. Mówił, że musi zaliczyć wszystkie egzaminy z pierwszego roku i jest zajęty. Szczerze mówiąc, cieszę się. Tak jak mi poradziłeś, chcę skupić się wyłącznie na sobie.
- I bardzo dobrze. A jak terapia?
- Coraz lepiej. Dziękuję ci jeszcze raz za to, że pomogłeś mi zdobyć na nią finansowanie. Głupio by mi było brać pieniądze od Olaviego.
- Aurdelis nie lubi chwalić się kruczkami prawnymi, ale jako Wybrana jesteś pod ich całkowitą opieką w tracie trwania roku szkolnego. Mówiłem, że wystarczy złożyć kilka podań. Zobaczysz, to będzie dobry rok.
- Dziękuję. - Uśmiecham się do niego. - Cieszę się, że zostałeś moim Przewodnikiem.
- Wzajemnie. Dziś jest nasze ostatnie spotkanie, ale będę mieć dyżury w Aurdelis raz w miesiącu, więc nie zapomnij o mnie i przyjdź się chociaż przywitać.
- Możesz być pewien, że nie przepuszczę żadnego dyżuru.
Rozmawiamy jeszcze przez kilka minut i nasza ostatnia sesja dobiega końca. Przez ten miesiąc Ren pomógł mi niesamowicie. Załatwił mi terapię, pomógł przebrnąć przez miłosne zawirowania z Olavim, dał mi aż nadto pomysłów na to, co mogę robić w przyszłości.
Dziś, pierwszy raz, czuję się gotowa na nowe. Wychodzę na prostą.
Żegnam się z Renem i funduję sobie puszkę coli w nagrodę. Poradził mi nagradzać się za małe zwycięstwa i tak też zaczęłam robić. Z pozytywnym nastawieniem wracam do pokoju i puszczam ulubioną piosenkę. Jutro zaczynam zajęcia od języka wspólnego, a później mam to nowe projektowanie. Ponoć to przedmiot nastawiony na tworzenie designu pod strony internetowe, więc brzmi ciekawie. Kładę się na łóżku i chilluję. Jest dobrze. I nic nie wyprowadzi mnie z równowagi.
- Lu! - Amina wbija do pokoju jak poparzona. - Co się odwaliło, to aż nie mogę w to uwierzyć!
- Co takiego?
- Widziałam właśnie nową Wybraną dla Olaviego. Przyjechała.
- No i?
- Jakby to powiedzieć... To Danielle Lovirtz. - Patrzę na nią pytająco. - Wiesz co, Lu? Czasem mam wrażenie, że całe życie spędziłaś w jakiejś jaskini, sto kilometrów pod ziemią.
- Oświeć mnie.
- Patrz na to. - Wyciąga telefon w moją stronę. To profil w mediach społecznościowych. Spoglądam na biografię. Danielle Lovirtz. Gamer. Model. Yoga Lover. Dopiero potem zauważam liczbę obserwujących. Pięć i pół miliona osób.
- Wow. Faktycznie jest znana.
- To najpopularniejsza streamerka z Vendalii. Jak przyjechała, to wybuchł taki raban, że ci mówię. Wszyscy otoczyli ją na stacji i prosili o autografy. Popularność Ezio przy tym to nic. Każdy się zastanawiał, kim jest jej mąż, a ona odpowiedziała z uśmiechem "Olavi Sigurd". Musiała dostać wcześniej tę informację. Zresztą, Olavi też tam był. Widziałam, że poszli na parking i gdzieś razem pojechali.
- Dobrze dla niego. Na pewno się dogadają.
- W sumie, to może nie powinnam była tego mówić. - Zastanawia się na głos, nagle zmieszana. - No ale i tak byś się dowiedziała.
- Spoko.
Wracam do leżenia na łóżku jak gdyby nigdy nic, ale jednak palce mnie świerzbią. Wchodzę ze swojego telefonu na jej profil i oglądam zdjęcia. Uderza mnie nagle jedna rzecz.
Jest piękną dziewczyną, to z pewnością. Ale... Wygląda jak Aine. Aż nie chce mi się w to wierzyć, ale jest niemal jak jej siostra bliźniaczka. Blond włosy w ciepłym odcieniu. Duże, zielone oczy. Zarumienione policzki. Czy ktoś, kto dobierał ich w parę, zrobił to specjalnie? A może po prostu to jest jego typ idealnej kobiety? Scrolluję jej profil tylko po to, by dowiedzieć się, że uwielbia gry komputerowe. Czyta dużo mang w oryginale, bo właśnie z miłości do nich nauczyła się sayarskiego. I robi cosplaye. Kiedy natrafiam na jej zdjęcie w uroczej sukience, od razu rozpoznaję ulubioną postać z komiksu Olaviego. Widzę też, że tak jak Olavi strzela z łuku. Jej ulubione danie to naleśniki ze śmietaną, tak samo jak i jego. Dowiaduję się nawet, że chodziła do specjalnego liceum programistycznego w Gewaltburgu. Rany. Jeżeli ktoś chciał znaleźć dla niego idealną partnerkę, to odrobił pracę domową.
Odkładam telefon. Wystarczy tego stalkingu. W gruncie rzeczy... To już nie jest moja sprawa. Jutro zaczynam nowy rok w Aurdelis i zamierzam spędzić go najlepiej jak potrafię. Ze spokojem. Bez dram. Bez zawirowań.
Jednak nowy dzień ma dla mnie inne plany. Gdy tylko wchodzę na zajęcia z projektowania, wrzawa dobiega moich uszu. Wchodzę do sali i widzę grupkę tłoczącą się wokół jednej osoby.
Świetnie. Ze wszystkich zajęć artystycznych w Aurdelis, Danielle musiała wybrać właśnie te co ja?
- Z Olaviego jest niezłe ciacho, prawda? Ale ci zazdroszczę! - Słyszę znajomy głos w tłumie i aż przechodzi mnie dreszcz, kiedy widzę Melanię, otaczającą Danielle ramieniem. Rany, ona też tu jest?! Melania zauważa mnie i posyła mi złośliwy uśmieszek. - Będziecie świetną parą. Tylko uważaj na Lunę Vidal. To jego poprzednia narzeczona, totalna wariatka. Zaatakowała mnie kiedyś, serio ci mówię.
- Tak, to było straszne! Normalnie chciała wbić Mel obcas w szyję, czujecie to? - Potakuje jej klon. - Groziła jej, nawet to nagrałam! Ale Mel jest na tyle kochana, że jej odpuściła.
- Oj, no weź. Nie chciałam robić kwasu... - Mel chichocze słodko. - W każdym razie, stwierdzono u niej jakieś problemy psychiczne. To dlatego Olavi ją rzucił. I z tego co wiem, nie wybrano jej żadnego maga. Całe szczęście, biedak musiałby radzić sobie z psychopatką.
- Ej, to chyba pierwsza w historii Wybrana bez maga! Jakbym była nią, umarłabym ze wstydu. - Śmieje się druga koleżanka Melanii. - Powinni ją wywalić ze szkoły. Ups... Chyba to słyszała.
Ściszają głosy i nadal obgadują mnie między sobą. Zaciskam pięści i powtarzam sobie, żeby nie dać się sprowokować. Ale i tak wszystkie głowy odwracają się w moją stronę.
Coś czuję, że to będzie wspaniały rok.
[Luna POV: Måneskin & Tom Morello GOSSIP]
CZYTASZ
SPARKLESS 2 [ZAKOŃCZONE]
FantasyDRUGA CZĘŚĆ POWIEŚCI YA 'SPARKLESS'! Każda decyzja ma swoją cenę, a im większe ryzyko, tym wyższe stawki. Minęło niemal pół roku od ostatnich wydarzeń. Zbliżają się upragnione wakacje, ale Lunę dręczy trauma, która nie pozwala jej się cieszyć codzie...