Rozdział 11

105 8 31
                                    

Czekam pod bramą, a Nariko podjeżdża czarnym, lśniącym SUVem. Nie widziałam wcześniej, żeby jeździła autem. Mówi mi, że nie jest fanką długich tras, a w Aurdelis i tak wszędzie podwoził ją Ezio. Pytam co u niego, ale ona tylko wzrusza ramionami i mówi, że nie miała z nim aż tak dużo kontaktu, bo jest zajęty rodzinnymi sprawami. Czyli nie tylko do mnie się nie odzywa.

Dziewczyna wysadza mnie na parkingu pod jednym z najwyższych drapaczy chmur jakie widziałam w życiu. Kieruję się GPSem i faktycznie zauważam wysokie, różowe krzewy, które zwiastują wejście do Wiszących Ogrodów.

Wchodzę do środka i zaskakuje mnie feeria barw. To faktycznie wiszące ogrody, bo kwiaty otaczają mnie z każdej strony. Czuję się, jakbym nagle przeniosła się do jakiejś fantastycznej krainy wróżek i elfów. Wygląda niesamowicie!

Zachwycona robię chyba z tysiąc zdjęć, po czym udaję się do parku, aż w końcu do muzeum sztuki. Choć nie jestem wielbicielką obrazów, to te wywołują na mnie wrażenie. Nie sądziłam, że będę się tak dobrze bawić. Nawet nie czuję niewyspania, bo wszystko jest nowe i ekscytujące. Na koniec zostawiam sobie akwarium. Byłam kiedyś w jednym w Maravoli z wycieczką szkolną, ale to co mają tutaj jest nie do opisania słowami. Ogromny tunel z kolorowymi rybami i rafą koralową otacza mnie z każdej strony swoim pięknem. Robię sobie selfie z ogromną płaszczką i wysyłam je Olaviemu i Aminie z podpisem: "Jak bardzo jestem do niej podobna???" Po chwili otrzymuję odpowiedzi:

"Identyczna!" - odpisuje Amina.

"Identyczna." - odpisuje Olavi.

Nie mogę się powstrzymać i parskam śmiechem. Co oni, umówili się, czy co? Po chwili jednak mój telefon znów wibruje i czytam drugą wiadomość od Laviego.

"Chciałbym być tam teraz z Tobą. Tęsknię jak cholera."

"Jeszcze dwa dni :)" - Wystukuję na klawiaturze.

"Dla mnie to nadal wieczność."

Czytam ostatnią wiadomość kilka razy i czuję jak ciepło rozchodzi mi się w brzuchu. Co prawda piszemy ze sobą codziennie, ale to nadal miłe mieć świadomość, że ktoś za tobą tęskni.

Olavi pozaliczał wszystkie swoje kursy i też przyjeżdża do Aminy. Będzie dzień po jej urodzinach, ale to akurat dobrze, bo przecież zaplanowałyśmy jej babski wieczór, więc i tak musiałybyśmy go odesłać z kwitkiem.

Wychodzę z akwarium i czuję głośne burczenie w brzuchu. Faktycznie jest już późno, a zwiedzanie wyciągnęło ze mnie siły. Jak zawsze, zanim pójdę do restauracji, muszę najpierw wystalkować ją w internecie. Sprawdzam ceny i opinie. O dziwo, najlepsze ma ta o nazwie Kokoro, ale jest droga, no i Nariko jej nie polecała. Wybieram więc lokal z pizzą, który mieści się po sąsiedzku. Siadam na zewnątrz, korzystając z ładnej pogody. Na szczęście kelner mówi idealnie w języku wspólnym, więc bez problemu zamawiam jedzenie.

Pizza wędruje na mój stolik zaledwie po piętnastu minutach. Jest przepyszna, więc pałaszuję ją ze smakiem, a potem po prostu sączę oranżadę i rozglądam po okolicy. Jakaś elegancka para siedzi na tarasie naprzeciwko. Spoglądam na wysokiego kelnera, który niesie im tacę z filiżankami. Wygląda na nowego, bo drżą mu ręce. Ma krótkie, czarne włosy i maseczkę sięgającą aż pod brązowe oczy. I wtedy kelner spogląda na mnie, a serce mi zamiera, widząc jak taca z filiżankami leci na podłogę.

Para zaczyna na niego krzyczeć, a on klęka na podłodze i zbiera szkła rękoma. Zdaje się, że herbata zachlapała kobiecie sukienkę i po chwili przybiega kierownik, który przeprasza parę, a potem w nieznanym mi języku karci chłopaka. Robi mi się go żal. Może się potknął?

SPARKLESS 2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz