Rozdział 15

110 7 19
                                    

Czuję, jakbym miała zemdleć, kiedy w końcu nadchodzi pierwszy września i w czwórkę stoimy przed drzwiami do gabinetu doktora Piachello. Okazało się, że to nie tylko mag mentalista, ale przede wszystkim lekarz psychiatra. Wchodzimy do środka i przedstawiamy mu całą sytuację, co najpierw go szokuje, a potem wprawia w zakłopotanie.

- Nie chcę wiedzieć, skąd wy to wiecie. - Wzdycha. - Nie mieszajcie mnie w takie sprawy.

- Potrafi pan zdjąć zaklęcie?

- Potrafię. Ale coś takiego na pewno zapisze się w rejestrze magicznym. Jesteście gotowi tłumaczyć się przed major Triss? - pyta, mając na myśli Dyrektorkę. - Tak myślałem.

- Wezmę to na siebie - mówię. - Proszę. Zapłacę.

- Zapłacisz to na pewno, ale za terapię - odpowiada szorstko. - Widzę, że przeszłaś bardzo dużo. Cała twoja sylwetka jest spięta i aż krzyczy o pomoc. Musisz w końcu to z siebie wyrzucić. A ty... - Odwraca głowę w stronę Olaviego. - Masz dużo bagażu do rozpakowania. Twoje dzieciństwo odbiło się na tobie w sposób, jakiego sam nie potrafisz zrozumieć.

- Dziękujemy za analizę, ale chcemy tylko rozwiązać to zaklęcie. Tyle wystarczy? - Olavi wyciąga z kieszeni grubą kopertę. Patrzę na niego pytająco, ale ten nawet nie spogląda w moją stronę. Facet przelicza banknoty, po czym niechętnie kiwa głową.

- No dobra, dzieciaki. Dajcie mi ręce.

Podajemy mu dłonie. Czuję jak przechodzi mnie prąd.

- To tyle. Żegnam.

- Już? - Amina podnosi brwi. - I jak się czujesz?

- N-nie wiem... - Rzucam tylko i wychodzę na zewnątrz.

- Luna, poczekaj! - Olavi łapie mnie za ramię, kiedy zbiegam po schodach kamienicy. - Poczekaj. Dla mnie nic się nie zmieniło. Nic a nic. Proszę, powiedz mi, że dla ciebie też...

Chłopak nachyla się nade mną i składa mi na ustach delikatny pocałunek.

I wraz z nim, wszystko staje się jasne.

- Przepraszam. - To jedyne, co potrafię powiedzieć.

Wybiegam z kamienicy i wycieram łzy, które zaczynają mnie krztusić.


[Olavi POV: Alexander Stewart - i wish you cheated]

Kiedy w końcu zatrzymuję się, bo brakuje mi oddechu, siadam na ławkę i chowam głowę w ramionach.

Nie kocham go.

Czuję przywiązanie. Czuję, że go lubię.

Ale nie kocham go.

Motyle w brzuchu, szybkie bicie serca... Emocje, które czułam przy nim, które pchnęły mnie do tych wszystkich ryzykownych czynów, by go ratować, choćby nie wiem co... To wszystko zniknęło. Nie ma nawet śladu po miłości, która tliła się w moim sercu.

- Dlaczego... - mówię do siebie, chwytając się za serce, które boleśnie kołacze. - Dlaczego...

- Luna! - Olavi dobiega do mnie i przytula mnie. Czuję jego zapach i nie mogę się powstrzymać. Zaczynam po prostu płakać, czując się tak cholernie źle. - Lu, nic się nie stało. Hej, nic się nie stało. Okej? Spójrz na mnie.

- Lavi, ja... Tak bardzo mi przykro.

- Kocham cię, Lu. - Jego słowa wbijają się we mnie jak igły. Tak bardzo chciałabym mu powiedzieć to samo. Ale nie ma we mnie już niczego. - Czy... Czy chociaż mnie lubisz? Jak przyjaciela?

SPARKLESS 2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz