Idziemy w stronę galerii handlowej, przy której stoi młyńskie koło. Ezio kupuje bilety w automacie i wchodzimy do środka. Jesteśmy jedynymi klientami, więc od razu ruszamy. W ciszy patrzę za okno. Muszę przyznać, że światła miasta wyglądają bardzo fajnie z góry.
- Piękny widok.
- To prawda. - Odwracam się w jego stronę i nasze spojrzenia się krzyżują. Czuję, jak moje serce przyspiesza, kiedy patrzę w głębokie, lawendowe oczy. - Jeszcze raz dziękuję ci za wszystko, Luna.
- Niby za co?
- Za wszystko. Za to, że nigdy nie traktowałaś mnie jak przedmiot. Że byłaś ze mną przez te pół roku. Że powiedziałaś, że się o mnie martwisz. Nie wiem jak mam się za to odwdzięczyć.
- Ezio, zrobiłeś wystarczająco. Uratowałeś mnie, nas wszystkich zresztą. A nawet, gdyby tak nie było, to co to ma za znaczenie? To nie jest przecież wyścig.
- Dla mnie zawsze to jest wyścig. Jeżeli mam być czegoś wart, muszę to udowodnić. Póki co, moje działania świadczą jedynie o tym, jak bardzo jestem żałosny.
- Nie zmienię tego, co o sobie myślisz. Ale wiedz, że mnie nie musisz niczego udowadniać.
Ezio patrzy na mnie milcząc. Dlaczego nagle zrobiło mi się tak gorąco? Odwracam się z powrotem do okna.
- Jedziemy drugi raz?
- Mhm. Kupiłem nielimitowane przejazdy. Chcę się napatrzeć - mówi, też przykładając czoło do szyby.
Siedzimy tak w ciszy przez cały kolejny przejazd.
- Luna. - Głos Ezio brzmi poważnie, więc spoglądam na niego. Jest znacznie bliżej niż wcześniej, na tyle, że czuję zapach whisky i wody kolońskiej. Wyciąga rękę w moją stronę i delikatnie zakłada pukiel moich włosów za ucho. - Muszę ci się do czegoś przyznać. Kiedy spotkaliśmy się w Hataraki powiedziałaś, że cię unikam, i była to prawda. Unikałem cię. Całe wakacje celowo nie chciałem się z tobą kontaktować. Kiedy wróciliśmy do Aurdelis, nie chciałem cię nawet widzieć.
- Dlaczego?
- Po tym wszystkim co się stało, postanowiłem, że chcę być lepszym człowiekiem. Na początek, mniejszym egoistą. Dlatego wolałem się od ciebie odsunąć.
- Ale przecież nie zrobiłeś nic, co...
- Uwierz mi. Zrobiłem wiele egoistycznych rzeczy. Szczególnie w relacjach z tobą. Dlatego próbowałem wyrzucić cię z mojej głowy. Każdego dnia. Ale wygląda na to, że nie wytrwam długo w postanowieniu, by trzymać się od ciebie z daleka. Jest jeszcze jedna rzecz.
- Tak?
- Pewnie korciłoby mnie, żeby udawać pijanego, ale zupełnie wytrzeźwiałem. Więc nic nie usprawiedliwi tego, co teraz zrobię.
[Ezio POV: LEOWOLF - Bad Behaviour]
Ezio zaciska palce na moim karku i przyciąga mnie do siebie. Całuje mnie przeciągle i łapczywie. Nie mogę złapać oddechu i mam wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi. Nigdy wcześniej nie robiłam tego w taki sposób. Zalewa mnie fala gorąca. Po chwili jednak dociera do mnie co się dzieje.
To Ezio Vendetti. Ostatnia osoba, z którą powinnam się całować.
- Przepraszam, ale nie mogę - mówię, odrywając się od niego.
- Ale chcesz. Prawda? - Jego lawendowe oczy badają każdy centymetr mojej twarzy.
- Nie.
- Twoje ciało mówi co innego. - Wodzi delikatnie palcami po mojej szyi. - Oczywiście, uszanuję twoją odmowę. Ale czy naprawdę chcesz, żebym przestał?
CZYTASZ
SPARKLESS 2 [ZAKOŃCZONE]
FantasyDRUGA CZĘŚĆ POWIEŚCI YA 'SPARKLESS'! Każda decyzja ma swoją cenę, a im większe ryzyko, tym wyższe stawki. Minęło niemal pół roku od ostatnich wydarzeń. Zbliżają się upragnione wakacje, ale Lunę dręczy trauma, która nie pozwala jej się cieszyć codzie...