Rozdział 18

93 8 8
                                    

Idziemy w stronę galerii handlowej, przy której stoi młyńskie koło. Ezio kupuje bilety w automacie i wchodzimy do środka. Jesteśmy jedynymi klientami, więc od razu ruszamy. W ciszy patrzę za okno. Muszę przyznać, że światła miasta wyglądają bardzo fajnie z góry.

- Piękny widok.

- To prawda. - Odwracam się w jego stronę i nasze spojrzenia się krzyżują. Czuję, jak moje serce przyspiesza, kiedy patrzę w głębokie, lawendowe oczy. - Jeszcze raz dziękuję ci za wszystko, Luna.

- Niby za co?

- Za wszystko. Za to, że nigdy nie traktowałaś mnie jak przedmiot. Że byłaś ze mną przez te pół roku. Że powiedziałaś, że się o mnie martwisz. Nie wiem jak mam się za to odwdzięczyć.

- Ezio, zrobiłeś wystarczająco. Uratowałeś mnie, nas wszystkich zresztą. A nawet, gdyby tak nie było, to co to ma za znaczenie? To nie jest przecież wyścig.

- Dla mnie zawsze to jest wyścig. Jeżeli mam być czegoś wart, muszę to udowodnić. Póki co, moje działania świadczą jedynie o tym, jak bardzo jestem żałosny.

- Nie zmienię tego, co o sobie myślisz. Ale wiedz, że mnie nie musisz niczego udowadniać.

Ezio patrzy na mnie milcząc. Dlaczego nagle zrobiło mi się tak gorąco? Odwracam się z powrotem do okna.

- Jedziemy drugi raz?

- Mhm. Kupiłem nielimitowane przejazdy. Chcę się napatrzeć - mówi, też przykładając czoło do szyby.

Siedzimy tak w ciszy przez cały kolejny przejazd.

- Luna. - Głos Ezio brzmi poważnie, więc spoglądam na niego. Jest znacznie bliżej niż wcześniej, na tyle, że czuję zapach whisky i wody kolońskiej. Wyciąga rękę w moją stronę i delikatnie zakłada pukiel moich włosów za ucho. - Muszę ci się do czegoś przyznać. Kiedy spotkaliśmy się w Hataraki powiedziałaś, że cię unikam, i była to prawda. Unikałem cię. Całe wakacje celowo nie chciałem się z tobą kontaktować. Kiedy wróciliśmy do Aurdelis, nie chciałem cię nawet widzieć.

- Dlaczego?

- Po tym wszystkim co się stało, postanowiłem, że chcę być lepszym człowiekiem. Na początek, mniejszym egoistą. Dlatego wolałem się od ciebie odsunąć.

- Ale przecież nie zrobiłeś nic, co...

- Uwierz mi. Zrobiłem wiele egoistycznych rzeczy. Szczególnie w relacjach z tobą. Dlatego próbowałem wyrzucić cię z mojej głowy. Każdego dnia. Ale wygląda na to, że nie wytrwam długo w postanowieniu, by trzymać się od ciebie z daleka. Jest jeszcze jedna rzecz.

- Tak?

- Pewnie korciłoby mnie, żeby udawać pijanego, ale zupełnie wytrzeźwiałem. Więc nic nie usprawiedliwi tego, co teraz zrobię.

[Ezio POV: LEOWOLF - Bad Behaviour]

Ezio zaciska palce na moim karku i przyciąga mnie do siebie. Całuje mnie przeciągle i łapczywie. Nie mogę złapać oddechu i mam wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi. Nigdy wcześniej nie robiłam tego w taki sposób. Zalewa mnie fala gorąca. Po chwili jednak dociera do mnie co się dzieje.

To Ezio Vendetti. Ostatnia osoba, z którą powinnam się całować.

- Przepraszam, ale nie mogę - mówię, odrywając się od niego.

- Ale chcesz. Prawda? - Jego lawendowe oczy badają każdy centymetr mojej twarzy.

- Nie.

- Twoje ciało mówi co innego. - Wodzi delikatnie palcami po mojej szyi. - Oczywiście, uszanuję twoją odmowę. Ale czy naprawdę chcesz, żebym przestał?

SPARKLESS 2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz