Rozdział 14

102 7 17
                                    

- Luna! Lu! - Olavi biegnie w moją stronę z szerokim uśmiechem i prawie mnie przewraca, kiedy rzuca mi się na szyję. - Ale się za tobą stęskniłem!

- Ja za tobą też. - Nie potrafię się nie uśmiechnąć, bo taka jest prawda. Cieszę się, że go widzę, choć od rana z nerwów aż boli mnie brzuch. - Jak minął lot?

- Nie cierpię latać, ale cały czas miałem w głowie to, że cię zobaczę. Więc minął mi bardzo dobrze. Choć jestem trochę głodny, w końcu leciałem sześć godzin.

- To chodźmy coś zjeść.

- Mogę najpierw spróbować ciebie? - Nachyla się i całuje mnie przeciągle. - Od razu lepiej.

Wsiadamy do auta i Amina podwozi nas do restauracji przy plaży nieopodal jej domu.

- Jak było u rodziców? - pytam, kiedy jemy obiad. Wiem, że Olavi trochę obawiał się powrotu, bo nie widział się z rodziną praktycznie dwa lata.

- Dobrze. Bardzo dobrze. Po tym wszystkim co się stało, rodzice byli bardzo przestraszeni. Cieszyli się, że mnie widzą. Nawet z Tomasem udało nam się na nowo dotrzeć. Aine opowiedziała im oczywiście o tobie w szczegółach i mama nie może się doczekać, żeby cię poznać. Obiecałem, że przyjedziemy do nich na przerwę noworoczną.

- Och. Mogłeś najpierw mnie o to zapytać.

- A co, masz jakieś inne plany?

- N-nie, nie to miałam na myśli...

- Nie stresuj się, Lu. Będzie fajnie. Poznasz moją rodzinę, pokażę ci Taredal. I to piękne jezioro, które widziałaś w iluzji! Wiesz, trzeba szukać działki na ten nasz dom. - Śmieje się, a jego oczy wyrażają czyste szczęście. - A, no i jeszcze, mama chciała do ciebie zadzwonić, żeby ci podziękować za wszystko. Strasznie mnie o to męczyła, ale powiedziałem, żeby zadzwoniła dzisiaj, jak już będę przy tobie. Pomyślałem, że możesz czuć się dziwnie rozmawiając z nią sama. Także jak zadzwoni, to weź ją na głośnik. Dopilnuję, żeby cię nie zalała potokiem pytań.

- Jasne. Dzięki.

Jeszcze przez jakiś czas nadrabiamy zaległości, ale w mojej głowie cały czas kotłuje się temat zaklęcia miłosnego. Lavi jest taki wesoły... Nie chcę psuć nastroju. Ale z drugiej strony, z każdą minutą czuję się coraz gorzej.

- Skoczę po coś do picia. - Chłopak wstaje z leżaka. - Za chwilę wrócę.

Olavi znika w budynku restauracji i dosłownie w tym momencie dzwoni do mnie nieznany numer. Odbieram go i w słuchawce słyszę niski, kobiecy głos.

- Przepraszam, czy to Luna?

- Tak?

- Och! Dzień dobry, ja jestem Godur Sigurd, mama Olaviego! - Jej głos od razu staje się pogodniejszy, a mnie zdejmuje stres. - Nie przeszkadzam?

- Nie, nie. Miło mi poznać.

- Tak się cieszę, że mogę w końcu usłyszeć twój głos! Choć, oczywiście, wolałabym cię zobaczyć na żywo. Dzwonię, żeby ci wreszcie podziękować za wszystko, co zrobiłaś dla mojego syna. Kiedy dowiedziałam się, co się stało... Bogowie, mój Lavi nie zasłużył na to wszystko! I wiem, że gdyby nie ty, nie miałabym teraz mojego chłopca. Będę ci zawsze wdzięczna, Luna.

- Em... Dziękuję...

- Ten urwis mówił ci, że zapraszamy cię na nowy rok? Wiem, że to kawałek drogi, ale zapłacimy za bilety. Po prostu chcemy cię poznać.

- N-nie trzeba! Ale dziękuję za propozycję...

- Trzeba, oczywiście, że trzeba! Tak się cieszę, że cię poznamy! A... - Jej głos nagle cichnie. - Jest tam może Lavi?

SPARKLESS 2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz