Rozdział 24

91 9 12
                                    

Siedzimy w niewielkim, opuszczonym barze na jakimś zadupiu nieopodal Aurdelis. Amina rozkłada na drewnianym stole mapę. Jesteśmy tylko my dwie, Asim i Ezio.

Minęło kilka dni od naszej ostatniej rozmowy. Nie odezwałam się do niego ani słowem, ale i on nie próbował się ze mną kontaktować. Nawet na historii przesiadł się w drugi koniec sali. Mimo to, przyszedł na umówione przez Aminę spotkanie. Omija mnie wzrokiem tak, jakbym nie istniała.

- Informacje znaleźliśmy tutaj. - Asim rozwija zwój cienkiego jak naskórek papieru. Mam wrażenie, że rozrywa się w oczach. - To testament. Rodzina Kaia miała go od wielu lat. Rozszyfrowali go już dawno temu, ale nikt z nich nie spełniał warunków zaklęcia. Przeczytam wam najważniejsze na głos. - Odchrząkuje. - "Dziedzictwo rodu Corazelion ukryte jest w ziemi splamionej krwią i popiołem, tam gdzie niegdyś biło serce Morza. Chroni je czar, który potrafi rozwikłać tylko spadkobierca Corazelionów, obdarzony darem Białej Mocy. Jednak bądź czujny, Potomku z przyszłości, bowiem korzenie rodu sięgają głęboko w mrok zamierzchłych czasów. Bądź gotowy, by zmierzyć się z Prawdą, jaką kryje w sobie Dziedzictwo. Jednakże, zanim to uczynisz, musisz spełnić jeszcze jeden warunek: Twoje serce musi być czyste i nieskazitelne, albowiem tylko Czystość poprowadzi Cię ku Światłu Prawdy."

- Do tego dołączona była ta mapa. - Amina wskazuje palcem na obrys wyspy. - Widzicie symbol spirali? Porównaliśmy ją z historycznymi rycinami rezydencji Corazelionów i zdaje się, że w tym miejscu był niewielki dziedziniec wewnętrzny.

- Dostanie się na wyspę nie jest problemem - mówi Asim. - Jeżeli pojechalibyśmy na samo południe, to do wyspy nie jest aż tak daleko. Dałbym radę was teleportować. Tyle, że jest jeden problem.

- To teren ćwiczebny wojsk Vendalii - dopowiada Ezio. - Nie da rady tam wejść, bo całą wyspę otacza magiczna kopuła ochronna. Zaklęcie bazuje na magii krwi, więc tylko osoba z rodu Vendettich może je złamać.

- To moja jedyna szansa, żeby dowiedzieć się czegoś na temat mojego pochodzenia. I poznać prawdę o rodzie Corazelionów. - Asim popija powoli piwo. - Wiem, że to cię nie dotyczy, Ezio. Dlatego podaj swoją cenę.

- Cenę... - Opiera głowę na dłoni i zastanawia się przez dłuższą chwilę. - O ile sam jestem ciekaw historii rodu Corazelionów, o tyle faktem jest, że wszelkie wzmianki o nich były usuwane z książek. Ostały się jedynie szczątkowe informacje. Jeżeli ród Vendettich wybudował na wyspie stację wojskową, zrobił to właśnie po to, by nikt nie dostał się do Dziedzictwa. Nic nie jest tu przypadkowe.

- Co się stanie, jeśli złamiesz barierę ochronną wyspy? - pyta Amina. - Będziesz mieć wtedy duże problemy, prawda? - Ezio milczy i widzę, że nie potrafi zaprzeczyć. - Nie, słuchajcie kochani, to był głupi pomysł. Nie będziemy cię narażać.

- Ezio, przemyśl to po prostu, ale nie czuj się zobowiązany - mówi Asim spokojnie. - Amina ma oczywiście rację. Może znajdę jakiś inny sposób, by wejść na teren wyspy.

- Nie znajdziesz. - Chłopak bierze mapę i wodzi po niej lekko palcem. Z opuszka wystrzeliwuje iskra, która w mgnieniu oka podpala papier.

- Ej! - Krzyczy Amina, wylewając na nią kufel wody. Ale po mapie zostały już tylko skrawki. - Dlaczego to zrobiłeś?!

- By poznać dokładną lokalizację. Tak działa ta mapa. - Uśmiecha się lekko, ale jego oczy są zimne, pełne chłodnej kalkulacji. Wygląda teraz zupełnie inaczej, niż podczas rozmów ze mną. - Zrobię to. Pod jednym warunkiem. Twoją zapłatą, Asim, będzie dług wdzięczności. Jesteś na to gotów?

- Spaliłeś mapę, więc chyba nie mam wyjścia. - Asim patrzy na niego poważnym wzrokiem, po czym wstaje z krzesła i wyciąga do Ezio rękę. - Zrób to.

SPARKLESS 2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz