PROLOG/ ROZDZIAŁ 1

4.4K 185 46
                                    


                                                                                  PROLOG


Dwa miesiące temu

— Porozmawiaj ze mną. Cholera, Cassie. Błagam, wysłuchaj mnie. — Jason przeczesuje palcami blond kosmyki, które z powrotem niesfornie opadają na czoło.

Zaciskam zęby i wymownie kopię w jego stronę torbę, którą wyrzuciłam z szafy, aby mógł się spakować i zniknąć z mojego życia. Chowam się pod maską złości, bo tak jest łatwiej. Skupiam się na bólu dłoni. Wbijam paznokcie w delikatną skórę, aby zachować trzeźwość umysłu i trzymać na wodzy emocje, które na pewno by mnie zniszczyły, gdybym pozwoliła im dojść do głosu. Wiem, że to nie będzie mogło trwać wiecznie i przyjdzie mi stanąć z prawdą twarzą w twarz. Chcę odwlec ten moment jak najbardziej.

— Cassie — jęczy i podchodzi do mnie, próbując złapać za ramiona.

Ledwo jego palce muskają moje ramię, a ja odskakuję jak oparzona. Miejsce, w którym mnie dotknął, płonie żywym ogniem, tak bardzo innym od tego, który zawsze mi towarzyszył, gdy nasze ciała stykały się ze sobą.

Patrzę mu prosto w oczy, szukając w szarych tęczówkach chłopaka, który skradł mi serce w Washington Square Park, gdy podczas gry na publicznym pianinie, dołączył do mnie ze swoją wiolonczelą.

Jason spuszcza wzrok. Oczywiście, że teraz nie może wytrzymać mojego spojrzenia. Oddycham płytko, ale równo. Krzyżuję ramiona, aby ukryć przed nim to, jak bardzo drżą moje dłonie.

— Byłem pijany Cassie — mówi cicho. — To naprawdę nic nie znaczyło...

Wciągam głośno powietrze, gotując się ze złości. Boże, jakie to było typowe! Jakie oklepane! Jego słowa działają na mnie jak płachta na byka. Wie o tym, widzę to w jego oczach. Nie często widywał mnie złą, bo nie wybuchałam z byle powodu.

— A Laura o tym wie? — pytam lodowato.

Jason oblizuje wargi, uciekając spanikowanym wzrokiem.

— Ojej, ona nie wie, że pieprzyłeś ją po pijaku, w zaćmieniu umysłu, nie wiedząc, co robisz? — kpię, bo tylko to chroni mnie przed bólem, poczuciem rozczarowania i zdrady palącej tak bardzo, że skręcają mnie wszystkie wnętrzności.

Przymyka oczy i przykłada palce do nasady nosa. Gdy ponownie uchyla powieki, patrzy wszędzie tylko nie na mnie. Omiata spojrzeniem mieszkanie, do którego zaprosiłam go rok temu, nie chcąc, abyśmy tracili ze wspólnych chwil, ani jednej sekundy.

Biorę głębszy wdech, który sprawia niewyobrażalny ból, przywołując na myśl wspomnienia, które w zestawieniu z obecną sytuacją są dla mnie jak mieszanka wybuchowa.

— Spakuj się, a kiedy wrócę ma cię tu nie być. Zostaw klucze na stole — mówię wypranym z emocji głosem.

Chcę wyjść z mieszkania i jak najszybciej stracić go z oczu. Nie chcę na niego patrzeć, bo na usta ciśnie się pytanie, dlaczego? Czego mu we mnie brakowało, że przeleciał dziewczynę, którą uważałam za przyjaciółkę? Nagle cała nasza przyszłość, w którą tak bardzo wierzyłam, rozpada się na moich oczach, a ja patrzę bezradnie jak wzniosłe budowle naszych planów, wszystko, co budowaliśmy razem zamienia się w gruzy.

Gdy odwracam się na pięcie, nie mogąc dłużej znieść tej ciężkiej, dusznej atmosfery pomiędzy nami, Jason łapie mnie za łokieć i mówi pretensjonalnym tonem:

— Mieliśmy ostatnio gorszy czas, Cassie. Odpychałaś mnie, na wszystko byłaś na nie. Znowu się zamknęłaś. Wiem, że to dla ciebie stresujący czas, intensywny, dużo się działo, ale... To był jeden raz w chwili słabości... Przyznałem się, bo nie byłem w stanie cię okłamywać...

Melodia naszych sercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz