— Cześć, mogę się dosiąść?
Drgam na dźwięk męskiego głosu i odrywam wzrok od kufla piwa, w które wpatruję się pustym wzrokiem od dobrych kilku minut. Zasłuchałam się w przepiękny głos śpiewającej dziewczyny, która zahipnotyzowała mnie i zabrała w wędrówkę po wspomnieniach z lepszych czasów.
Przymykam powieki, biorę głębszy wdech, przywołuję na twarz wymuszony uśmiech, mówiący: na ogół jestem miła, ale mam paskudny czas i jeśli mnie wkurzysz, to pożałujesz, dlatego spadaj po pierwszych słowach, które do ciebie wypowiem; i przenoszę spojrzenie na mężczyznę. Gdy nasze spojrzenie się spotykają, moje usta rozchylają się w małe "o", i żadne słowo z nich nie wychodzi.
Mężczyzna patrzy na mnie jasnymi jak błękit nieba oczami, a rzęsy ma tak ciemne, że wyglądają jakby musnął je tuszem. Blond włosy są związane w kitkę tuż nad karkiem, a na kształtnych ustach błąka się lekki uśmiech. Jego twarz jest tak przyjemnym widokiem, że mam ochotę wyciągnąć dłoń i dotknąć jego zarostu. Spojrzenie ma ciepłe, patrzy spod lekko opadających powiek. Jak na mężczyznę ma delikatne rysy twarzy, co nadaje mu łagodności. Gdybym nie była emocjonalnym wrakiem, być może moje serce zabiłoby trochę szybciej, ale w tej chwili czuję się kompletnie wyprana z jakichkolwiek uczuć, więc jedynie patrzę na niego nieprzytomnym wzrokiem. Jego uśmiech powiększa się i teraz szczerzy zęby w rozbrajającym uśmiechu, a w jego prawym policzku powstaje uroczy dołeczek i mam wrażenie, że cała jego osoba jaśnieje jakimś pieprzonym blaskiem, który rozjaśnia przyciemniony bar, do którego zaszłam, żeby napić się w spokoju.
Znam ten uśmiech.
— Noah?
— We własnej osobie — odpowiada radośnie i rozkłada ręce, uśmiechając się jeszcze szerzej.
Wpatruję się w niego bez mrugnięcia powieką. Trwa to dłuższą chwilę, aż w końcu zmieszany, opuszcza ręce i przeczesuje palcami włosy, rozglądając się nerwowo na boki.
— No tak... — mamrocze. — Minęło trochę czasu i...
Zrywam się z miejsca, jakby mnie coś w tyłek ugryzło, i wpadam mu w ramiona, niemalże przewracając. Noah śmieje się, zamykając mnie w uścisku tak mocnym, że parskam śmiechem i imituję duszenie. Odsuwam go na długość ramion, aby móc lepiej się mu przyjrzeć.
— Nic się nie zmieniłeś. — Klepię go dziarsko po ramieniu, wciąż oszołomiona spotkaniem.
Wyprowadziłam się z Haven Cove, gdy miałam dwanaście lat. Drugie tyle musiało minąć, abyśmy ponownie się spotkali.
— Za to ty wypiękniałaś — stwierdza, lustrując mnie z góry na dół. — Nie poznałem cię od razu. Długo na ciebie patrzyłem jak jakiś stalker i zastanawiałem się: Cassie, czy nie Cassie? Chyba nie do końca mogłem uwierzyć, że po tylu latach znowu tu jesteś.
– Co u ciebie? Opowiadaj. – Siadam z powrotem i pochylam się w jego stronę, ożywiona spotkaniem. Jego obecność zadziałała na mnie jak impuls do życia.
CZYTASZ
Melodia naszych serc
DragosteCassie, po zdradzie ukochanego, z którym tworzyła duet, wyjeżdża do rodzinnego miasteczka Haven Cove, aby poskładać swoje serce na nowo. Młoda pianistka, ze świetlaną przyszłością, przechodzi kryzys twórczy i nie ma ochoty na żadne nowe znajomości...