Jest kilka rzeczy w życiu, których na prawdę nie lubię.
I jedną z nich są poranne wizyty. Szczególnie w wakacje.
Ledwo widząc na oczy, stoję na przeciwko Amandy, która patrzy na mnie z rozbrajającym uśmiechem. Pot spływa po jej umięśniony ciele, a tym razem twarzy nie zdobi nadmierny makijaż i muszę przyznać, że bez tony tapety, wygląda o niebo lepiej - na pewno lepiej niż ja. Musnęła rzęsy tuszem i jedynie usta pomalowała czerwonym błyszczykiem. Włosy związała w koczek, a na ramieniu spoczywa urządzenie do pomiaru pulsu. Wszystko wskazuję na to, że biegała. W ręce trzyma butelkę z wodą i opiera się o framugę drzwi.
– Chciałam cię przeprosić za moje wczorajsze zachowanie – mówi, a ton jej głosu sugeruję, że na prawdę tak jest. – Mogłam nie wywrzeć na tobie zbyt dobrego wrażenia. Biegałam i pomyślałam, że wpadnę. To moja ulubiona trasa. Zawsze tutaj zawracam.
– W porządku – odpowiadam niemrawo i ścieram z oczy resztki snu.
– Mogę wejść?
Nieee, proszę. Idź stąd. Chcę spać. Jest ósma!
– Jasne. – Przesuwam się, żeby zrobić jej miejsce. Amanda robi krok do przodu i rozgląda się po pomieszczeniu. Na jej twarzy widnieje lekki, nostalgiczny uśmiech. Pytam czy chcę kawę, a twierdząca odpowiedź, kieruję moje kroki do kuchni.
– Dawno mnie tu nie było – informuję i siada przy stole. Smukłą dłonią z pomalowanymi na czerwono paznokciami, gładzi blat. Widząc, że przyglądam się jej, uśmiecha się trochę szerzej.
– Z tym domem wiąże się mnóstwo wspomnień. I nie mówię tylko o tym czasie, gdy tu mieszkaliście – puszcza do mnie oczko.
– Chcę wiedzieć? – pytam i odwracam się do czajnika.
– Nie – śmieje się. – Ostatni raz tu byłam jakieś osiem lat temu.
– Osiem? – zerkam na nią przez ramię. Kiwa głową, rozglądając się wokół.
– Jak ci się tu mieszka? Nie boisz się?
– Dlaczego mam się bać? –Zalewam kawę wodą i stawiam na stole mleko i cukier.
– Jesteś sama... Ten dom jest jak samotna wyspa. Ostatni mieszkaniec popełnił tu samobójstwo. W ogóle zawsze dziwni ludzie się tu zjeżdżali. – Dolewa mleka do kawy. – Ten ostatni był pisarzem. Słyszałam, że popełnił samobójstwo, ale pamiętasz jak byłyśmy dziećmi i chodziły plotki, że ten dom jest nawiedzony przez Waltera? Po waszym wyjeździe miasteczko obiegła wieść, że wynieśliście się, bo twój dziadek straszył. Były nawet próby odwagi.
– Rany – mruczę, mieszając kawę łyżeczką. Jestem w stanie sobie to wyobrazić. Wystarczy spojrzeć na obraz Waltera, jego ponurą twarz i lodowate spojrzenie, a już można się przestraszyć.
CZYTASZ
Melodia naszych serc
RomanceCassie, po zdradzie ukochanego, z którym tworzyła duet, wyjeżdża do rodzinnego miasteczka Haven Cove, aby poskładać swoje serce na nowo. Młoda pianistka, ze świetlaną przyszłością, przechodzi kryzys twórczy i nie ma ochoty na żadne nowe znajomości...