Ale żem pojechała z tymi rozdziałami 😅 No nic, dobrze, że to już koniec, a ten rozdział dedykuję Tereska76 – wiesz za co i dziękuję 😘
Cassie
Nie spałam całą noc. Wczorajsza rozmowa z Blake'iem była krótka. To on zakończył ją, mówiąc, żebym wyspała się przed ważnym dniem.
Jakiś impuls kazał mi zadzwonić do niego już o szóstej rano, ale miał wyłączony telefon. O siódmej, ósmej i dziewiątej też.
Stoję przed lustrem w łazience i próbuję zakryć sińce pod oczami, ale nigdy nie byłam dobra w robieniu makijażu.
Trzęsą mi się dłonie, gdy odkładam tusz. Patrzę sobie w oczy i nie widzę w nich tej pewności, którą powinnam mieć. Którą miałam kilka miesięcy temu, gdy po raz pierwszy miałam podpisać umowę.
Oddech mam nierówny, a serce niespokojne i brałam już trzy razy prysznic, bo tak bardzo się pocę.
Stres.
Ostatni raz spoglądam w lustro. Lepiej nie będzie. Nie będę wyglądała na pewną tego, co robię, skoro tak nie jest.
Siadam na kanapie i biorę telefon, chcąc jeszcze raz spróbować połączyć się z Blake'iem.
Poczta.
Wzdycham ciężko. Dlaczego teraz?! Nie miał kiedy wyłączy tego telefonu?
Wstaję, nie wiem z jakim zamiarem, gdy w końcu słyszę upragnioną irytującą melodyjkę. Chwytam telefon jakbym znalazła lek na całe zło i spoglądam na wyświetlacz.
Odbieram połączenie.
— Cassie! Co jest z Blake'iem? — Podekscytowany, ale jednocześnie zaniepokojony głos Noah, podrywa moje serce do szaleńczego tanga. — Próbuję się z nim skontaktować i nic!
— Ja też próbuję — mruczę. — Co się stało?
— Dzwonił do mnie Henry. Ojciec Blake'a nie żyje.
— O jak dobrze — wzdycham z ulgą i opadam na kanapę. Po drugiej stronie cisza, a ja dopiero po kilku sekundach zdaję sobie sprawę z tego, co powiedziałam. — To znaczy, niech mu ziemia lekką będzie i takie tam — reflektuję się, pukając pięścią w głowę.
To chyba w cale nie zabrzmiało lepiej.
— Niech idzie do diabła, siostro! Mów, co myślisz! — Słyszę głos Sally i Noah parska śmiechem, ale odchrząka i również poważnieje.
— Cóż, ja tam pogrzebowego nastroju nie mam. — Przyznaje szczerze Noah. — Okazało się, że chorował na raka już od dłuższego czasu. Podejrzewam, że chciał zmusić Blake'a, żeby do niego przyszedł, żeby jeszcze ostatni raz namieszać mu w głowie.
— Co za... — Gryzę się w język.
— Skurwiel. — Noah się nie cacka. — Ale Blake w końcu będzie wolny. Wiesz, tak mentalnie i w ogóle.
— Tak myślisz? — pytam cicho i tak bardzo chciałabym z nim teraz porozmawiać. Dlaczego nie odbiera tego cholernego telefonu?!
Bo nie ma zasięgu, o czym mówił ci setki razy? Bo nie bierze ze sobą telefonu, gdy zaczyna pracę? A zaczyna ją o piątej, o czym też ci mówił — podpowiada cichy głosik.
Tak. Na pewno dlatego. Innej opcji nie ma.
— Mam taką nadzieję — mówi Noah. — Jak uda ci się z nim skontaktować, daj znać.
CZYTASZ
Melodia naszych serc
RomanceCassie, po zdradzie ukochanego, z którym tworzyła duet, wyjeżdża do rodzinnego miasteczka Haven Cove, aby poskładać swoje serce na nowo. Młoda pianistka, ze świetlaną przyszłością, przechodzi kryzys twórczy i nie ma ochoty na żadne nowe znajomości...