Cassie
Budzi mnie zapach kawy, świeża morska bryza, wpadająca przez otwarte okno i promienie słońca, muskające moją skórę.
Przeciągam się, czując się wypoczęta jak jeszcze nigdy. Zegarek wskazuje dziewiątą. Słyszę kroki na schodach i obracam się w stronę drzwi.
– Dzień dobry... O żesz.. ! – Na widok Blake'a moje oczy przybierają wielkość spodka od talerza, a pomimo tego że przecież już wiele razy widziałam go nago, moje policzki zalewa fala gorąca.
Opiera się nonszalancko o framugę drzwi jak pan Bóg go stworzył – musiał poświęcić mu bardzo dużo uwagi – a na jego twarzy błąka się ten jego seksowny uśmieszek.
– Kawa czeka na dole i masz gościa – oznajmia. – Twoja siostra przyszła.
– Sally?! – Zrywam się z łóżka, patrząc na niego z niedowierzaniem. – I ty...? Ty tak...? Ty...?
Unosi dłonie w obronnym geście, a w jego oczach zapalają się migoczące rozbawieniem światełka.
– Blake! – jęczę, chowając twarz w dłoniach. – Powiedz, że nie otworzyłeś jej drzwi w takim wydaniu!
– Nie otworzyłem jej drzwi w takim wydaniu.
– Dzięki Bogu – wzdycham i siadam na łóżku. – Po tobie mogę się wszystkiego spodziewać.
– Wparowała do domu bez pukania i natknęła się na mnie w kuchni. W takim wydaniu – mówi po chwili.
Odwracam się gwałtownie w jego stronę, ale nie żartuje. Bawi go to!
Gdy chcę przejść obok, zagradza mi drogę ręką.
– Odsuń się, do cholery, muszę sprawdzić, czy moja siostra nie będzie miała traumy.
– Wczoraj na plaży kazałaś mi tańczyć, zrzucić z siebie wszystkie ciężary i poczuć wolność. Jeszcze mnie trzyma. Jak karzesz mi robić z siebie idiotę, to licz się z tym, że może to być długotrwały efekt – parska, coraz bardziej rozbawiony, zapewne moją miną. Otwieram usta, które zamyka długim pocałunkiem i w końcu mnie przepuszcza.
– Jesteś niemożliwy, Wild – burczę.
Odprowadza mnie jego śmiech. Zbiegam po schodach i zastaję Sally, siedzącą na krześle w kuchni. Podpiera głowę rękoma.
– Cześć, Sal.
– Ten facet – cedzi, lekko drążycym głosem – jest irytujący jak chmara komarów. I ciągle. Mówi. Do mnie. Lilly. – Odwraca się w moją stronę, jej policzki są zaróżowione, a oczy pełne uroczego oburzenia. Przynajmniej dopóki, nie dociera do niej mój wygląd.
– Mój Boże, co ci się stało?! – Zrywa się z miejsca, aż krzesło przewraca się z hukiem i łapie mnie za ramiona, przyglądając się mojej twarzy. – Cass, kto ci to zrobił?
– Usiądź. – Z powrotem sadzam ją na krześle i biorę kubek kawy, żeby zyskać na czasie. Czuję na plecach palący wzrok siostry. Upijam łyk, patrząc sobie język i szukam w głowie sposobu jak owinąć w ładny papierek ostatnie wydarzenia, żeby ją uspokoić. – Zostałam napadnięta.
– Napadnięta?! Kiedy? Przez kogo? Dlaczego? Gdzie? Czemu nie zadzwoniłaś?
Cholera, nie wyszło.
Zdobywam się na odwagę, żeby odwrócić się w jej stronę. Zbladła.
– Nic się nie stało. Po prostu jestem trochę poobijana. Blake przyszedł w porę.
CZYTASZ
Melodia naszych serc
RomanceCassie, po zdradzie ukochanego, z którym tworzyła duet, wyjeżdża do rodzinnego miasteczka Haven Cove, aby poskładać swoje serce na nowo. Młoda pianistka, ze świetlaną przyszłością, przechodzi kryzys twórczy i nie ma ochoty na żadne nowe znajomości...