20.

1.2K 104 16
                                    

Kiedy wchodzę do domu, w kuchni zastaję Sally. Siedzi przy stole, przeglądając coś w telefonie. W powietrzu unosi się zapach kawy. Siostra zerka na mnie przelotnie i wystukuje coś szybko na telefonie.

– Znowu spacer o świcie?

– Tak. – Nastawiam czajnik na kawę i siadam naprzeciwko Sally.

– Szkoda, że wczoraj nie zostałaś.  Amanda ma świetnych znajomych, naprawdę można się przy nich wyluzować. Nigdy nie narzekałam na Nowy Jork, lubię swoje życie w wielkim mieście, ale tutaj jest jakoś inaczej. Pójdziesz z nami do baru w piątek? Layla będzie śpiewała z Denverem. – Puszcza mi oczko i wraca do przeglądania telefonu.

Na dźwięk imienia chłopaka coś przekręca mi się w żołądku. Nie odpisałam na jego wiadomość i teraz już tego nie zrobię, bo nie mam telefonu – efekt spontanicznych chwil. To może być dobra okazja, żeby z nim porozmawiać i przeprosić za kłopoty.

– Chętnie pójdę – odpowiadam, a Sally unosi głowę, ze szczerym zdumieniem na twarzy.

– Wow, siostro! Nie poznaję cię. Raczej spodziewałam się, że jak zwykle jękniesz, że masz dość ludzi i potrzebujesz spokoju. W takim razie, sobotnie nocowanie na padoku z dzieciakami, ognisko, śpiewy, tańce też ci przypadną do gustu, prawda?

Krzywię się, a Sally wybucha śmiechem i wstaje od stołu.

– Nie no, jasne. Nie wszystko naraz. – Przytula mnie od tyłu i całuje w policzek. – Spakuje swoje rzeczy i przeniosę się do motelu. Będziesz znowu miała dom dla siebie.

Zanim zdążam cokolwiek odpowiedzieć, Sally wbiega po schodach na górę. Ciekawe, czy Blake składając swoją propozycje wiedział, że mieszka ze mną siostra? A może słyszał, że ma zamiar przenieść się do motelu? Najprędzej jednak chciał mnie po prostu w ten sposób zniechęcić do tego, żeby to on uczył mnie jazdy. Nie zna mnie, a jednak dziwnie czuję, jakby wiedział o mnie całkiem sporo i przejrzał na wylot. Natomiast on jest dla mnie zagadką. Jasne mogłabym zapytać o niego Verę, która na pewno ze wszystkimi pikantnymi szczegółami, dodając ploteczek, opowiedziałaby mi o nim, rozjaśniając trochę jego postać w moich oczach. Albo poprowadzić odpowiednio rozmowę z Noah, o tym, kim dokładniej jest dla niego Blake. Mogłabym, ale słuchanie opowieści o kimś, to jak poproszenie o streszczenia książki, która zainteresowała. Wolę sama czytać.

Nie, żeby mnie interesował!

No dobrze, może trochę...

Odnoszę dziwne wrażenie, że kilka momentów było jak uchylenie drzwi do jego duszy. Wydaję się być wrogo nastawiony, szorstki, odpychający, ale pracując z nim, widziałam jak łagodnie podchodzi do koni – zupełnie inaczej niż do ludzi. No i moment na klifie, kiedy patrzył na mnie, ale jego wzrok był tak odległy i mętny, jakby był myślami, gdzieś zupełnie w innym miejscu. Nie wspominając już o momencie w trakcie mojego ataku paniki.

I ten Nocturn.... W ogóle samo to, że umie cokolwiek zagrać! Kiedy się nauczył? Gdzie? Jak? Czy długo gra?

Z zamyślenia wyrywa mnie dźwięk telefony Sally. Spoglądam na ekran. Widząc, że dzwoni Noah, wołam siostrę.

– Ktokolwiek dzwoni, oddzwonię! – odkrzykuje z góry.

Nie zdziwiłbym się, gdyby została w Haven Cove(...) Miłość rośnie wokół nas, Smith – przypominają mi się słowa Blake’a, a jego głos w swojej głowie słyszę, jakby stał tuż obok mnie. To źle, że tak bardzo zakodował się w mojej pamięci.

Na to, czy jego słowa mają sens, jest tylko jeden sposób, żeby się dowiedzieć.

– Noah dzwoni!

Melodia naszych sercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz