Pov Fornal
Dzisiaj był dzień w którym już niestety opuszczaliśmy piękny Dubaj i musieliśmy wracać do szarej rzeczywistości, czyli Polski. No cóż bywa. Właśnie się pakowałem, a Kochan nadal spał. Mamy czwartą rano i za chwilę musimy iść na lotnisko, a ten se śpi. Nie no super. Ale jak się spóźnimy na samolot to on tu zostaje sam.
Ile razy mam ci mówić żebyś wstał, bo nie zdążymy? - zacząłem do Kuby, który od godziny mówi, że wstanie za pięć minut.
Zaraz - odparł i obrócił się na drugi bok. No mnie chyba pojebie.
Nie zaraz tylko teraz - mówiąc to podszedłem do niego i pociągnąłem go za ręce żeby wstał.
Boże no już - powiedział zdenerwowany, że nie dałem mu dalej spać.
Widzę, że ktoś tu wczoraj za dużo wypił - stwierdziłem pomagając mu podnieść się z podłogi, bo spadł. On nawet równowagi nie potrafi utrzymać.
IDZIEMY JUŻ - krzyknął Kurek wchodząc nam do pokoju. Jak dla mnie to to nie było problemem, bo byłem spakowany, ale Kubuś już nie. Trudno jego problem.
Ej no weź poczekaj na mnie - zaczął narzekać rudy. No jeszcze czego. Finalnie już zaczekałem i obydwoje spóznieni ruszyliśmy na lotnisko. Na szczęście samolotu jeszcze nie było, bo z daleka można było zauważyć resztę chłopaków. Ewidentnie wczoraj przesadzili z alkoholem. Śliwka spał oparty o Bednorza, który rozwiązywał sudoku na telefonie, Kaczmarek słuchał narzekań Janusza na Semeniuka, który właśnie z Kłosem poszedł kupić coś do jedzenia, Bieniek rozmawiał z jakimiś typami po tajsku, a Kurek...właśnie gdzie jest Kurek?
Gdzie jest Bartek? - zapytałem podchodząc do Łukasza.
Tam siedzi - odparł brunet.
Nie on Kurek - wyjaśniłem.
Nie wiem - wzruszył ramionami i powrócił do rozmowy z Marcinem. Super, teraz trzeba go szukać. Wiem kto będzie się do tego nadawał idealnie.
Chodź idziemy szukać Bartka - powiedziałem do Semeniuka, a ten jedynie pokiwał twierdząco głową. Dołączył do nas również Kochanowski. No wreszcie na coś się przydał. Przeszliśmy już chyba całe lotnisko i jego nadal nie ma. Telefon tak samo miał wyłączony.
Jano: chodźcie odprawa już jest
Jano: chyba że tu zostajecie to nie wiem
Ty: a jest kurek???
Jano: nie
Wróciliśmy we trójkę do reszty, a w głowie miałem jedynie myśli o tym gdzie się podziewa nasz kolega. Nagle niespodziewanie ktoś od tyłu objął mnie ramieniem.
Myślałem że nie zdążę - powiedział zadyszany łysy.
Gdzie ty kurwa byłeś? Szukaliśmy cię - krzyknął na niego Kuba.
Wstąpiłem na chwilę do tego sklepu obok, ale były kolejki i jeszcze z kasjerką się zagadałem to już w ogóle, ale patrzcie jaką fajną koszulkę mam - mówiąc to pokazał nam na to co miał na sobie. Nie no koszuleczka cudowna z napisem "I ❤ Dubaj".
Fantastyczna - odparłem sarkastycznie. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy już na swoich miejscach w samolocie. Wyglądało to mniej więcej tak samo jak wcześniej. Kochan jak zawsze założył sobie słuchawki i poszedł spać oparty o moje ramię. On to więcej śpi niż z niego pożytku jest. Jedynym plusem powrotu do Polski jest to, że nie będzie miał wymówki, że idzie do Rose, bo przecież ona została w Dubaju. Chociaż tutaj też Kuba może sobie kogoś znaleźć, a wątpię, że jakaś jego przyszła nowa dziewczyna będzie tak samo spoko jak Rose. Z nią się dało dogadać, a tu to pewnie co druga będzie chciała go na kasę wykorzystać. Będę musiał go pilnować, żeby się nie wjebał w jakąś relację, której będzie żałował, ale Kochanowski jak to Kochanowski i tak mnie nie posłucha i jeszcze się obrazi. To jest człowiek niemożliwy. Już nie wiem kto jest bardziej irytujący, on czy Semen. Znaczy się wiadomo że Kamil, bo on to żyje w innym świecie, ale Kuba też potrafi być irytujący i wkurwiający, a może sobie z tego nawet nie zdawać sprawy. Tak czy inaczej i tak go lubię, więc nie wiem na co narzekam. Koniec myślenia na dziś idę odespać całą noc. Dobranoc.
CZYTASZ
Polskie życie siatkarzy
Short StoryKSIĄŻKA W TRAKCIE KOREKTY (albo jednak nie) ⚠️cringe i gay alert⚠️ Shipy: • Fornal x Kochanowski