„Wiersz"

6 1 0
                                        

Widać było w jego oczach „Dobranoc Kochanie”.
Choć mineli się jak obcy, bez słowa i gestu.
Smutno im Boże, lecz nie na zachodzie, tylko tutaj, w sercu Europy, że mijają się tu te dwie osoby.
O północy, gdy cień ponury pół świata okrywa.
Nie spojżą na siebię tak samo, ani w tę samą noc, bo nic dwa razy się nie zdarza.
I nie zdarzy.
Dawna twarz w duszy zawsze będzie, a dzisiejsza w oku, jak szkło.
W ich ustach anielskie dzwięki.
Lecz zanim z ust ich dojdą, łamią się na dwoje.
Hej, radością oczy błysną, gdy znów się pokażą sobię.
Lecz nie, przeklneli się i na wieki się zostawili.
Zadrży im nieraz serce, bo za sercę sentyment chwyta.
Bo są dla siebię, jak tęcza złota.

Brudne WierszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz