•2•

1K 38 10
                                    

Odeta

Wstałam koło piątej rano ze względu na to że samolot startuje o siódmej. Opiekuna społeczna która miała lecieć ze mną aby sprawdzić w jakich warunkach będę mieszkała u matki już u mnie była. Dopakowałam resztę bagażu od bliskiego znajomego taty który był z nim w jednym oddziale dostałam plecak z jego rzeczami które były w razie. W zasadzie to przemycił mi te rzeczy po cichu, w środku była jego kurtka moro, nieśmiertelniki, zegarek z kompasem oraz kamera i jego dziennik. Kurtkę założyłam spowrotem do środka jak resztę rzeczy i dopchałam go do walizki.

Poszłam ubrać się do łazienki, spojrzałam na siebie w lustrze przez chwilę przyglądałem się sobie jestem średniego wzrostu choć nie jestem najszczuplejsza to mam krągłe biodra i dość sporej wielkości piersi zielone oczy i włosy sięgające pupy były gęste w kolorze ciemnego rudego przez to mój tata często nazywał mnie whisky przyjęło się i nawet mi nie przeszkadzało. Ubrałam się w zwykłe jasne dżinsy do tego szarą koszulkę na cienkich ramiączkach i na to narzuciłam koszule w niebiesko zieloną kartę. Uczesałam włosy warkocz i trochę pomalowałam usta świecącym błyszczykiem.

Po nie całej godzinie byłyśmy na lotnisku, okazało się że nie będę mieszkać z moją "cudowną" mamą i jej nową rodzinką ponieważ oni wyjeżdżają do Australii ponieważ jej nowy mąż dostał roczny kontrakt. Jak się okazało opieka nade mną została w ekspresowym tempie przekazana mojemu dziadkowi i wujkowi. Najśmieszniejsze było to że jest to ojciec mojego taty i jego brat BLIŹNIAK ! Kiedy to usłyszałam myślałam że padnę nawet nie wiedziałam że tata moja brata nie lubił rozmawiać o rodzinie. Na dodatek to dziadek ma mnie odebrać z lotniska boję się jak zareaguje na spotkanie z wujkiem w końcu będzie wyglądał tak samo jak on. Opiekuna pani Karson nie była zachwycona tą sytuacją bo nie wie jak mieszka moja nowa rodzina i takie tam teraz czeka nas prawie cztero godzinny lot.

Jak tylko samolot wystartował usnęłam. Miałam dziwny sen byłam w lesie szłam wydeptaną ścieżką. Słyszałam śpiewajace ptaki drzewa poruszone wiatrem czułam zapach lasu jakby dopiero co spadł deszcz. W końcu las się przeżedził się ukazując niedużą polanę usłaną kwiatami. Księżyc był w pełni, usiadłam przy przelawonym grubym pniu patrząc na czyste niebo. Nagle umilkły ptaki nastała dziwna cisza aż usłyszałam łamanie gałęzi i warczenie obudziłam się. Rozejrzałam się po samolocie to pani Karson szturchała mnie w ramię nachylona w moją stronę

- wstawaj Odi już wylądowaliśmi za chwilę będziemy wychodzić. Dostałam smsa od twojego dziadka że już na nas czeka - powiedziała to chowając telefon do torebki po chwili wstawał i wyjęła swój bagaż podręczny.

Po tych słowach odpielam pas zabrałam torbę i ruszyłam do wyjścia z samolotu. Niby było lato ale w Kanadzie jest zdecydowanie chłodniej niż w Teksasie dobrze że na wszelki wypadek miałam dżinsową kurtkę którą ubrałam zaraz po wejściu do sali przylotów.

Było przed południem więc na lotnisku było dość pusto. Rozglądałam się chociaż nie wiedziałam kogo szukać nigdy w życiu nie widziałam dziadka. Ale pani Karson raczej nie miała takiego problemu, przez chwilę stała i czytała coś w telefonie aż nie ruszyła do wyjścia każąc iść za sobą domyślam się że pewnie pisała z dziadkiem. Na zewnątrz stało kilkanaście zaparkowanych samochodów większość była taksówkami czekającymi na klientów. W oczy rzucił mi się samochód terenowy z pąka w czarnym kolorze przed nim stał mężczyzna domyślam się że to pewnie mój dziadek patrząc na to że ruszył w naszą stronę.

Ale jakże mylne było moje wyobrażenie o działu czyli starym przygarbiony staruszku. A tu ! Facet, a w zasadzie to starsza wersja mojego ojca wysoki dobrze zbudowany ubrany w dżinsy czerwoną koszule i skórzaną kurtkę. Miał dłuższą brodę i krótko ściete włosy musiał kiedyś służyć jak tata miał ten sam chód. Na dodatek miał oczy tego samego koloru co ja spotkaliśmy się w połowie drogi. Najpierw dziadek przywitał się z panią Karson podając jej rękę na przywitanie

Nieoczekiwanie przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz