•5•

754 31 2
                                    

Set

Gdy wróciłem wczoraj do domu od Odety zaczepił mnie Daniel mówiąc że dzięki wyciu Asy cała wataha już wie o tym że odnalazłem swoją mate. Wiedziałem że sierściuch wczoraj usieszył się tam samo jak ja, ale nie sądziłem że od razu puści wici stadu, chciałem właśnie dziś zebrać stado i ich poinformować że mam lunę tylko będę musiał jej wszystko wytłumaczyć. A gdy miałem prowadzić trening zamiast tego od wspólnego śniadania z watahą jestem oblężony przez szczenięta żądające mi pytania kiedy poznają lunę i jaka ona jest. Na nic moje gadanie o tym że sam jeszcze jej dobrze nie poznałem, one absolutnie mnie nie słuchały! Ale czego się dziwić one były usłuchane tylko względem matki stada czyli luny.

Po dwóch godzinach tłumaczeń obiecałem dzieciaką że spróbuję w bliskim czasie przyprowadzić Odetę i im przedstawić. Problem był w tym że nie wiedziałem jak to zrobić aby dziewczyna niczego nie podejrzewała. Od Lili dowiedziałem się że dziś jej opiekuna wraca do Teksasu a Odi miała dziś obejrzeć szkołę w której się będzie uczyć i z zadowoleniem przyjąłem że kilka osób z watahy chodzi to tej placówki. Czułem się z tym spokój bo będę miał tam kogoś kto będzie miał ją na oku. Jak na razie zająłem się papierkową robotą, tak zleciał mi cały dzień.

Nastał wieczór, a ja cały dzień spędziłem nad papierami i rozmyślaniem o niej. Miałem nadzieję że dzień spędzony w mieście z wujem i dziadkiem był dla niej udany. Pamiętam jak poruszyło ją pierwsze spotkanie z wujkiem który jest kopią zmarłego ojca. Miałem nadzieję że będzie jej u nich dobrze chociaż wolałbym aby zamieszkała ze mną jak tylko wytłumaczę jej kim jestem i to kim ona jest dla mnie i stada. Uznałem że wieczorna przebieżka w wilczym ciele dobrze mi zrobi i przy okazji zajrzę do domu McGregorów. Droga samochodem zajeby by godzinę na pieszo człowiekowi około dwóch godzin, a mi pod postacią wilka kilkanaście minut.

Postanowiłem nie informować rodziny o swoim przybyciu, chciałem tylko z daleka spróbować zobaczyć Odetę. Ku radości mojej i Asy sama ułatwiła mi sprawę. Za ich domem był nie duży zadbany ogród, a za nim od razu las. Przy plażach znalazłem osłonę i bez większych już przeszkód mogłem oglądać Odi akurat siedziała na końcu całkiem niedaleko i czytała jakąś książkę. Za oświetlenie robiły jej lampki rozwieszone gdzie nie gdzie tworząc również klimat. A ona siedziała zaczytana taka piękna tak jest piękna i nasza - odezwał się mój wilk nie mogłem się z nim nie zgodzić. Tą chwilę przerwał jej dzwoniący telefon i choć to nie powinienem ale pokusa posłuchania z kim rozmawia była zbyt silna odebrała

- tak słucham

- hej Odi jak się masz w nowym domu ?

Dzwonił do niej chłopak, ale kim on jest !?

- Ariel zadzwoniłeś ! Jestem w szoku. Przecież ty nie lubisz mieć kontaktu z innymi....

- ty nie jesteś nimi głupia. Po za tym przyznaję że nieco się nudzę bez ciebie.

- dzięki , nie sądziłam że tak szybko przywykłeś do mnie ?

- no cóż tylko troszkę, nie schlebiaj sobie whisky. No i przyznaję że twoje jakże cudowne przyjaciółki pytały czy mam z tobą kontakt, bo chcą przeprosić czy coś... nie wiem nie słuchałem ich biadolenia.

Ah to jej znajomy o którym opowiadała ostatnio to on jej pomógł. Odeta przez chwilę nic nie mówiła, wzięła głęboki oddech i odpowiedziała

- one mnie nie interesują, nie po tym co zrobiły.

- wiem whisky, dobra kończę odezwę się jeszcze i dam znać jeśli będzie działo się coś ciekawego buziaki pa !

Odeta nic mu nie odpowiedziała zamiast tego odłożyła telefon. Książki też już nie ruszyła, zamiast tego położyła się na kocu i patrzyła w niebo. Zrobiła się smutna pewnie przez te wieści od tego całego Ariela o jej danych przyjaciółkach. Miałem nadzieję że nie będzie się długo smucić nie stety Asa wpadł na głupi pomysł aby poprawić jej humor.

Podczołgałem się jeszcze bliżej specjalnie nadeptując na gałęzie tak aby usłyszała. Zadziałało! Po chwili podniosła się i spojrzała w moją stronę otworzyła szeroko oczy szybko spojrzała w stronę domu i znów na mnie. Wstałem i wycofałem się do w głąb lasu, po chwili pojawiła się i ona. Przez moją ciemną sierść w ciemności nie mogła mnie dostrzec więc wyszedłem jej na przeciw. W pierwszej chwili przestraszyła się mnie krzycząc od razu zasłoniła usta i cofnęła się w tył. Za nią było drzewo oparła się o nie i zjechała w dół usiadła na ziemi po turecku nadal patrząc na mnie z lekkim strachem. Cóż nie mogłem się dziwić nawet gdy stała byłem od niej wyższy, ale nie miała prawa się bać nie ona. Chcąc jej pokazać że nie musi podeszłem jeszcze bliżej, położyłem się przy niej w taki sposób aby moja głowa leżała na jej nogach. Po chwili poczułem że zaczęła mnie głaskał po głowie karku i za uszami nie mogłem powstrzymać się od mruczenia z przyjemności wywołując tym jej cichy śmiech.

Liliana

Wyszłam za dom aby zawołać Odetę na kolację. Cieszyłam się gdy Samuel opowiadał jak spędzili dzień, dogadywali się z małą a to dobry znak widziałam jak Sam na nią patrzył dla niego nie była bratanicą a już córką. Chłopcy też ją zaakceptowali wiedziałam że będą nad nią czuwać zwłaszcza iż okazało się że jest ona przyszłą luną naszego stada. W ogrodzie widziałam koc i książkę Odety ale jej nigdzie nie było. Ruszyłam dalej ale zatrzymałam się bo poczułam zapach alfy więc jasne było że jest z nim. Oznacza to że już nie długo czeka nas poważna rozmowa, wróciłam do domu aby dokończyć kolację.


~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~

Coś naskrobałam mam nadzieję że się podoba 🙃 dajcie znać i nie proszę nie zapomnieć o ⭐ !!!

💋 Dobrej nocy 💋

Nieoczekiwanie przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz