•17•

495 20 0
                                    

Odeta

Nie pamiętam jak dostałam się do pokoju ale obstawiam że stoi za tym Set. Kiedy się obudziłam on jeszcze spał pomyślałam że zrobię nam śniadanie w końcu sama dałam wszystkim pracującym w domu wolne z okazji narodzin Zoe. Najdelikatniej jak umiałam wyswobodziłam się z objęć wilka z szafy zabrałam dresy i koszulkę, ogarnęłam się w łazience. Ruszyłam na dół wszędzie było cicho nic dziwnego wszyscy pewnie jeszcze odsypiali.

Wchodząc do kuchni zastanawiałam się co zrobić dobrego do jedzenia. Oczywiście nie pomijając faktu że musi być tego dużo przez czas mieszkania tutaj zarejestrowałam że wilkołaki jedzą bardzo dużo. Zabrałam się więc za szykowanie jedzenia, uznałam że jajecznica z boczkiem , omlety i tosty będą starczyć do tego sałatka i coś do picia. Włączyłam radio ale nie za głośno chodziłam po kuchni tu i spowrotem pomieszczenie było ogromne a chciałam już wszystko uszykować.

Zabrałam się za robienie sałatki, sałatę podałam na mniejsze kawałki wrzuciłam je do dużej miski. Uszykowałam sobie pomidorki koktajlowe i fetę do pokrojenia nagle usłyszałam skrzypienie podłogi. Spojrzałam w stronę wejścia stał tam facet podobny do mojego Seta. Co prawda był trochę niższy i mniej umięśniony, jego włosy też były krótsze i zapięte w niechlujny kok. Był poważny i miał sporą bliznę szła od lewego ucha przez policzek podbródek kończąc się na prawym obojczyku. To były ślady pazurów. Nie wiedziałam co albo kto zarobił mu te blizny ale jeśli będzie chciał to mi powie.

- więc ty jesteś wybranką mojego brata. - powiedział mierząc mnie od dołu do góry ciągle stał w drzwiach.

- brata ? Nie wiedziałam że Set ma brata. - odpowiedziałam wstając i wycierając ręce w ścierkę, chciałam się z nim przywitać.

- no nie do końca jestem jego kuzynem, jego rodzice mnie wychowywali jak własnego syna. - powiedział nadal patrząc na mnie. - jestem Drastan.

- Odeta. - powiedziałam, podeszłam do niego i przytuliłam. Stał sztywno ale po chwili rozluźnił się i oddał uścisk. - miło mi cię poznać Drastanie jeśli chcesz to możesz poczekać za chwilę będę robiła jajecznicę i omlety z tostami.

Puściłam go i wróciłam do stołu skończyć sałatkę. Drastan ruszył do czajnika wstawił wodę. Podejrzewałam że szykował coś ciepłego do picia.

- więc jeśli mogę spytać gdzie byłeś, odkąd tu mieszkam nie widzę cię pierwszy raz. - zapytałam chciałam go lepiej poznać, jeśli nazwał Seta bratem to znaczy że są sobie bliscy i ważni dla siebie.

- długo mnie nie było. - obok mnie na stole pojawił się kubek z ziołową herbatą Drastan usiadł na przeciwko mnie z drugim kubkiem.

- dzięki, czyli co mieszkasz tu na stałe ale pewnie praca jest związana z podróżami? - nie chciałam być nie miała i wścibska. Spojrzałam na niego upił łyk herbaty, odstawił kubek na stół.

- owszem moją praca wymaga ode mnie ciągłych wyjazdów. Wiesz można powiedzieć że jestem tak jakby czarną owcą w rodzinie. - zdziwiłam się gdy to powiedział.

- jestem płatnym zabójcą mała, rodzina tego nie akceptuje w zasadzie to nikt nie licząc Seta. - tego się nie spodziewała. Ale zrozumiałam że musi mu być trudno z całej rodziny tylko jedna osoba go wspiera.

- super, z dnia na dzień raczej nie wybiera się takiego stylu życia. Nie mam zamiaru cię potępiać, nie mam nawet do tego prawa nikt nie ma. - przestałam kroić i spojrzałam na niego. Przechylił głowę na bok nie odezwał się więc mówiłam dalej. - praktycznie cię nie znam ale skoro jesteś ważny dla Seta to dla mnie też w końcu jesteśmy rodziną tak. - skończyłam mówić nadal patrząc na niego.

Drastan nic nie powiedział za to wyciągnął ręce w moją stronę i chwycił mnie za dłonie. Przysunął je do siebie i pocałował. Uśmiechnęłam się do niego on odpowiedział tym samym.

Jakiś czas później wszystko było gotowe, o dziwo Drastan z chęcią mi pomógł. Było wesoło oboje podjadalismy składniki do omletów. Kiedy wszystko było już gotowe w kuchni pojawili się rodzice Seta. Przywitali się z nami Drastana przywitali ciepło pytając się czy na długo zostanie. Nie przysłuchiwałam się ich rozmowie tylko dorobiłam kawy, nagle poczułam że ktoś mnie obejmuje i całuje w głowę. Uwielbiałam ciepło bijące od niego ale po oznaczeniu odczucia stały się silniejsze na tyle że miałam ochotę zacząć mruczeć. Dzień zapowiadał się dobrze.

Po śniadaniu wyszliśmy do ogrodu aby napić się kawy i zjeść ciasto. Dołączyli do nas moi rodzice z bliźniakami i dziadkiem. Od chwili w szpitalu zaczęłam mówić do Lili i Sama mamo i tato a bliźniaków braćmi. Czułam się z tym zdecydowanie lepiej i jest jeszcze mała Zoe oszalałam na jej punkcie. Wszyscy do okoła śmiali się mówić że to wina oznaczenia. To było możliwe ale nie przeszkadzało mi to poza tym kiedy Seta patrzył na mnie gdy miałam małą na rękach oczy mu się święciły i były takie maślane. Z pewnością nasza czystość nie potrwa długo.

Po paru godzinach szykowaliśmy się do obiadu. Nagle Daniel przybiegł zdyszany nie wiedzieliśmy o co chodzi.

- alfo jest drobny problem. - powiedział po między głębszymi wydechami.

- o co chodzi? Ktoś nasz atakuje. - Set podszedł bliżej przyjaciela podałam mu szklankę z wodą.

- nie, chodzi o Tinę. - przyznaję nie chciałam słuchać o niej.

- co z nią. - zapytałam szczerze nie obchodziło mnie to ale skoro jestem lunę tego stada i partnerką alfy muszę zacząć mu pomagać.

- znalazła mate ale on nie jest z naszego stada. Spotkali się w mieście i Tina zrobiła awanturę a typ chce rozmawiać z przywódcą. - wyjaśnił.

Pożegnałam się z rodziną i ruszyłam z Serem i Danielem do jego gabinetu. Cicho jednak pomyślałam że może pozbędę sie Tiny z drugiej strony współczułam jej partnerowi.


~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~

Tadam !!!! Proszę bardzo późno bo późno ale jest. Będzie mi miło za ⭐ i komentarz. To naprawdę duża motywacja.

💋 Kolorowych snów życzę wszystkim 💋

Nieoczekiwanie przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz