Kalendarz adwentowy 5/24❄️
Harry wzruszył ramionami. Nie wiedział, co jeszcze mógł mu powiedzieć, jednak musiał mówić, teraz kiedy Louis wreszcie zaczął go słuchać. Stało się właśnie to, o czym zawsze marzył, dlatego musiał wykorzystać okazję, zanim tamten zmieni zdanie.
– Szczerze, wydaje mi się, że wiedziałem, kiedy byłeś wtedy w Londynie.
– Wydaje ci się? – zapytał Louis, przez co Harry uśmiechnął się szeroko.
– Wydaje – odpowiedział. – Widziałem, jak grasz, byłeś w tym dobry i stwierdziłem, że może ja też spróbuję. Chciałem spróbować. Poszedłem do Williama i jakoś wkupiłem się w jego łaski. Właściwie chyba dość chętnie mnie przyjął, a do tego mogłem być bliżej ciebie. Już wtedy chciałem, żebyśmy pogadali, ale ty jak zwykle miałeś swoje zdanie. Poza tym lubię z tobą grać, najchętniej grałbym Julię, ale na to były marne szanse – zaśmiał się, na co Louis pokręcił głową. Ten wampir naprawdę miał nie po kolei.
– Dlaczego wtedy zniknąłeś? – zapytał.
– Wiedziałem, że mnie nie lubisz i nie chciałem wchodzić ci w drogę. Pewnie się ucieszyłeś. Poza tym życie było mi miłe, wiedziałem, że prędzej czy później mnie upolujesz. Co potem robiłeś? – spytał.
– Nie wydaje mi się, żebyśmy rozmawiali teraz o mnie – odpowiedział szatyn. – Może powiedz, co ty robiłeś?
Harry zastanowił się przez chwilę.
– A tak, pamiętam, byłem we Włoszech. Podobało mi się tam, właściwie lubiłem Włochy, mieszkałem tam kilka razy, zresztą wiesz, dopadłeś mnie w Wenecji. Prawie – odpowiedział.
Szatyn uśmiechnął się lekko.
– Prawie – potwierdził.
– Wiesz, dawno tam nie byłem. Może kiedy już doszedłeś do wniosku, że nie będziesz mnie ścigał, pojechałbym tam? Wenecja jest piękna, chętnie bym tam wrócił. Byłeś tam kiedyś? W sensie pozwiedzać?
Tomlinson pokręcił głową.
– Nie, nie pojmuję uroku tego miasta.
– To może... – zaczął Harry, jednak zastanowił się przez chwilę, ale teraz, dlaczego by nie? Co miał do stracenia? – Może wybralibyśmy się tam razem? Pokazałbym ci Wenecję z perspektywy kogoś, kto kiedyś tam mieszkał. W ogóle mógłbym pokazać ci Włochy i parę innych krajów.
– Chyba trochę za dużo sobie wyobrażasz – powiedział Louis. – Poza tym wyobraź sobie, że włóczę się po tym świecie od paru dobrych wieków i niejedno już widziałem. Nie musisz mi niczego pokazywać.
Harry westchnął ciężko. No tak, czy on spodziewał się czegoś innego? Louis zawsze musiał być upartym osłem. Poza tym nie wyobrażał sobie, że mógł tak żyć, on uwielbiał podróżować po świecie, poznawać nowe kraje, a Louis chyba nie do końca to lubił. Jak można było nie kochać podróży?
– Myślę, że gdybyśmy jednak pojechali razem, to byłaby zupełnie inna wycieczka niż ta, na które zwykle jeździłeś. Moglibyśmy się poznać.
– A ty znowu to samo – odpowiedział szatyn. – Naprawdę nie wystarczy ci, że po prostu dam ci spokój?
Harry wyszczerzył zęby jak szeroko.
– Wiesz, że nie. Chcę, żebyś po tylu wiekach wreszcie powiedział wszystkim „hej, wiecie, ten wampir, którego cały czas ścigałam, jest całkiem w porządku".

CZYTASZ
You're the hunter and I'm your prey
FanfictionLouis od lat tuła się po świecie, od kiedy znienawidzony przez niego wampir sprawił, że stał się nieśmiertelny. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie przysiągł zemścić się na tej istocie i w końcu jej dopaść. Harold, Howard, Henry, czy jakie imię teraz...